W dwóch pierwszych meczach eWinner Apatora Toruń w PGE Ekstralidze 2021 Tomasz Bajerski stawiał na Adriana Miedzińskiego, ani jednej szansy nie dostał za to Tobiasz Musielak. W ten sposób menedżer beniaminka zasygnalizował, że to Musielak będzie tym seniorem, który nie przebije się do toruńskiego składu na mecze ligowe.
I tak Tobiasz Musielak w minioną sobotę powędrował na wypożyczenie do Cellfast Wilków Krosno. Dlaczego to właśnie on, a nie Adrian Miedziński, musiał opuścić eWinner Apator Toruń? Głos zabrał Tomasz Bajerski.
- W drużynie został Adrian, bo na treningach i sparingach spisywał się lepiej, co udowodnił w meczu z Falubazem. Padło na Miedzińskiego. Całą odpowiedzialność za ten wybór biorę na siebie - tłumaczy w rozmowie z klubową telewizją eWinner Apatora menedżer drużyny.
ZOBACZ WIDEO Leon Madsen i jazda parą. Jest za szybki dla kolegów, a może problem leży gdzie indziej?
Podkreśla, że cel, jaki jest utrzymanie torunian w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce, mają dać wygrane w meczach domowych. I właśnie to miało ogromny wpływ na decyzję w sprawie duetu Miedziński - Musielak.
- W tym roku jesteśmy przez wielu skazywani na pożarcie. My nastawiamy się głównie na tor toruński, byśmy na nim wygrywali spotkania. Cel, który mamy do zrealizowania, jest w naszym zasięgu. Adrian został, bo lepiej spisywał się na Motoarenie. To było widać gołym okiem - opisuje Bajerski.
Nawiązuje też do najbliższego meczu eWinner Apatora Toruń. W sobotę beniaminek pojedzie na wyjeździe z Fogo Unią Leszno. - Pojedziemy do Leszna, by walczyć o zwycięstwo. Nie chcemy przynieść wstydu klubowi, kibicom i miastu. Łatwo skóry nie sprzedamy - zaznacza Bajerski.
Zobacz też:
Żużel. Holder o niepewności w podróżach: Mogę utknąć w Anglii i zostać ukarany za brak jazdy w meczu drużyny z Torunia
Historia Pawła Przedpełskiego - punkt na Kołodzieju, motocykl od Sullivana