Przypomnijmy, że Jarosław Hampel upadł na tor w wyścigu dwunastym po tym, jak na drugim łuku drugiego okrążenia uderzył w niego Bartłomiej Kowalski. Żużlowiec Motoru wstał i udał się do parku maszyn o własnych siłach, ale ból był tak dokuczliwy, że musiał zakończyć udział w meczu. Lublinianie ostatecznie się obronili i odnieśli pierwsze w tym roku zwycięstwo.
Teraz w Motorze trwa wyścig z czasem. Klub robi wszystko, żeby Hampel mógł pojechać również w niedzielę z Betard Spartą Wrocław. - W tej chwili mogę powiedzieć, że szanse na jego występ są dość duże - mówi nam prezes Jakub Kępa. - Najważniejsze, że nie ma żadnych złamań ani zerwanych więzadeł. Kolano jest jednak mocno stłuczone - przyznaje szef Motoru.
Lublinianie otoczyli zawodnika szczególną opieką i zrobią wszystko, żeby w najbliższych godzinach ukoić jego ból. - Mamy jeszcze trochę czasu. Planujemy zorganizować wiele różnych zabiegów. Pewnie skorzystamy nawet z kriokomory. Zastosujemy wszystkie możliwe rozwiązania, żeby mu pomóc - przyznaje Kępa.
Dodajmy, że osłabieni do rywalizacji z Motorem przystąpią na pewno wrocławianie. W ich szeregach zabraknie Taia Woffindena. Brytyjczyk doznał złamania lewej łopatki i będzie musiał odpocząć od żużla.
Zobacz także:
Polonia Bydgoszcz ma nowego zawodnika
ZOBACZ WIDEO Strach przed nieznanym jest najgorszy. Greg Hancock mówi o walce żony i życiu rodzinnym