Żużel. Trener Unii: Chcąc być jeszcze w grze, musimy zrobić wszystko, żeby punkty zostały w Tarnowie

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Paweł Baran
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Paweł Baran

W poniedziałek Unia Tarnów podejmie na własnym torze Aforti Start Gniezno w ramach 4. rundy eWinner 1. Ligi. Do tej pory Jaskółki w trzech spotkaniach doznały trzech porażek, dlatego ten pojedynek będzie dla nich niezwykle istotny.

Rywale tarnowskiej ekipy do tej pory nie odjechali żadnego ligowego spotkania (w Ostrowie Wielkopolskim mecz przerwano po 5. biegu z powodu opadów deszczu). Kwietniowa aura na południu Polski jest na tyle niekorzystna, że i to starcie do pewnego momentu stało pod znakiem zapytania. Ostatecznie wszystko wskazuje na to, że odbędzie się ono zgodnie z planem. Czy tarnowskiej drużynie udało się zatem optymalnie potrenować na torze w Jaskółczym Gnieździe?

- Na szczęście prognozy się nie sprawdziły, zatem mogliśmy spokojnie zrobić to, co zaplanowaliśmy. Trenowaliśmy w piątek i w sobotę. Wszyscy zawodnicy brali udział i przygotowali się chyba najlepiej, jak potrafili. Jak to wszystko wyjdzie, to zobaczymy już na meczu - mówi przed poniedziałkową potyczką Paweł Baran.

Unia Tarnów odjechała już trzy spotkania w ramach rozgrywek eWinner 1. Ligi, Aforti Start Gniezno natomiast ani jednego. Czy można zatem taką sytuację traktować jako korzystną dla gospodarzy?

ZOBACZ WIDEO Strach przed nieznanym jest najgorszy. Greg Hancock mówi o walce żony i życiu rodzinnym

- Niby zespół rywali nie odjechał jeszcze żadnego spotkania, ale zawodnicy już startowali, jak choćby Oskar Fajfer w ćwierćfinale IMP, gdzie uzyskał awans. Ciężko tak na to patrzeć. Teoretycznie jest to dla nas jakiś handicap, że chłopaki już coś przejechali i powyciągali jakieś wnioski. Na pewno nie możemy jednak do tego podchodzić w ten sposób, że skoro Gniezno jeszcze nie jeździło, a my tak, to mamy trochę łatwiej. Podchodzimy po prostu do tego meczu bardzo skoncentrowani i zmobilizowani. Rozgrywki trwają i ciśnienie też rośnie, gdy się przegrywa. Wiadomo, że sezon może szybko odjechać i chcąc być jeszcze w grze, musimy zrobić wszystko, żeby dwa punkty w poniedziałek zostały w Tarnowie - podkreślił.

W ubiegłym roku w starciach pomiędzy tymi drużynami dochodziło do niespodzianek. Najpierw "Jaskółki" wygrały wyraźnie na wyjeździe różnicą 10 punktów, aby jesienią przegrać w stosunku 38:52 i stracić nawet punkt bonusowy. We wrześniowym spotkaniu świetnie pojechała trójka, która nadal reprezentuje barwy gnieźnieńskiej drużyny, czyli Timo Lahti, Oskar Fajfer i Frederik Jakobsen. Dodatkowo Peter Kildemand startował w Unii w sezonie 2018. Który z rywali może być najgroźniejszy?

- Łatwo na pewno nie będzie, choć de facto to był inny rok i inna tarnowska drużyna, aczkolwiek przez te perturbacje bardzo zbliżona do tej obecnej. Mamy jednak nowe cele. Kogo się najbardziej obawiam? Generalnie wszyscy zawodnicy rywali są na tyle mocni, że w każdym momencie po słabszym biegu, w następnym mogą "odpalić" i przez cały mecz trzeba mieć się na baczności - dodał.

Sobotnie spotkania eWinner 1. Ligi pokazały, że drużyny skazywane na wysokie porażki stawiały dzielny opór. W pierwszym Abramczyk Polonia Bydgoszcz, osłabiona brakiem kontuzjowanego Adriana Gały do końca walczyła na wyjeździe ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk, a następnie Cellfast Wilki Krosno, które przegrywały z Arged Malesą Ostrów już 12 punktami, ostatecznie wygrały mecz. To pokazuje, że liga jest wyrównana, tabela się zagęszcza i strata kolejnych punktów może być kłopotliwa.

- Mamy czwartą rundę rozgrywek i już zaczynają się przemyślenia, że za chwilę może być "mecz o wszystko". Na pewno nie patrzymy na to w takim kontekście. Oczywiście inne drużyny mogą wygrywać, ale my generalnie musimy się skupić na sobie i tym, co zrobić, żeby na koniec sezonu być zadowolonym z tego, co uda się wykonać ze swoich założeń. Dlatego generalnie patrzymy na wyniki rywali, ale skupiamy się na swoich meczach.

W ekipie Unii nadal z powodu kontuzji pauzuje Niels-Kristian Iversen. Początkowo przekazano, że jego przerwa w stratach może potrwać około czterech tygodni. Jak wygląda aktualnie sytuacja, jeśli chodzi o powrót Duńczyka na tor?

- Z każdą kontuzją jest tak, że można mieć jakieś założenia, a organizm zawodnika pokazuje swoje. Niels sam wie najlepiej, jak się czuje. Kiedy wróci? Nie chcę teraz rokować, bo powiem jakiś termin i później każdy będzie się trzymał tego, że już niedługo to nastąpi. Gdy zawodnik będzie gotowy na 100 procent, przekaże nam informację, zjawi się, przygotuje do meczu i wskoczy do składu - przekazał na koniec rozmowy z WP Sportowe Fakty trener tarnowskich Jaskółek, Paweł Baran.

Czytaj także:
Działacz Apatora o roli Miedzińskiego. Mówi, gdzie tkwi problem żużlowca
Paco Castagna najlepszy w I rundzie IM Włoch

Źródło artykułu: