Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Co myśli pan o postawie drużyny w spotkaniu z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra?
Michał Świącik, prezes Eltrox Włókniarza Częstochowa: Przede wszystkim muszę powiedzieć, że spadł mi kamień z serca. Po dwóch przegranych meczach zawsze występuje napięcie, więc ulga jest czymś normalnym. Dobrze wiedzieliśmy, że u progu rozgrywek czekają na nas trudni rywale i to się potwierdziło. Te porażki nie były jednak meczami do jednej bramki, nie były jakoś szczególnie dotkliwe.
Odjechaliście trzy mecze. Macie jedno zwycięstwo. Wielu kibiców twierdzi, że Włókniarz na razie nie spełnia oczekiwań. A pan?
Na pewno liczę na więcej. Tak samo jest z trenerem. Obaj uważamy, że zespół ma zdecydowanie większy potencjał, ale nie zawsze jest tak, że w sporcie wszystko gra od razu. Lepiej mieć słabszy początek, świetny środek i koniec niż odwrotnie. Najlepszym przykładem jest Moje Bermudy Stal Gorzów z sezonu 2020. Przegrywali mecz za meczem. Niektórzy postawili na nich krzyżyk, a skończyli ze srebrnym medalem. To jest zresztą piękno sport. Jeśli chodzi o nas, to na razie cieszę się z pozytywów.
Czyli?
Zacząłbym od postawy juniorów. Szczególnie dobre wrażenie robi dwójka Bartłomiej Kowalski - Mateusz Świdnicki. Poza tym powoli fajnie odnajduje się u nas Bartosz Smektała. Uważam również, że Jonas Jeppesen pokazuje na razie, że zasługiwał na szansę w PGE Ekstralidze, choć oczywiście ciągle popełnia błędy i pewne rzeczy trzeba dopracować. Dobrze, że do szybkiej jazdy wrócił również Fredrik Lindgren.
ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik mówi o finansach w Stali i czy jego kontrakt był renegocjowany
Co dzieje się z Kacprem Woryną, który na razie totalnie zawodzi? Czy to problemy sprzętowe?
Nie. Kacper Woryna dysponuje naprawdę szybkim sprzętem. Problem polega na czymś innym. Brak normalnej liczby startów jest w jego przypadku mocno odczuwalny. Poza tym trafił do nas z klubu, w którym miał inną pozycję, był liderem. Nie miał za bardzo rywali w drużynie, do których musiał równać poziomem. Kiedy zespół spadał, to jeździł z nim klasę niżej. Dzięki temu wiele razy brylował, a teraz przyszło zderzenie z inną rzeczywistością. Kacper musi lepiej dopasować się do motocykli, a brakuje mu wcale nie aż tak wiele. Musi być ten metr, dwa czy trzy z przodu. Dwa ostatnie biegi w ostatnim meczu pokazały, że ma potencjał. Był szybki, dobrze się ścigał, ale czegoś jeszcze brakowało. Należy jednak zachować spokój i pamiętać, co mówiliśmy przed startem ligi. Dla Kacpra to był ostatni dzwonek, żeby spróbować się w silniejszej drużynie. W Częstochowie w niego nadal wierzymy. Zrobimy wszystko, żeby jak najszybciej punktował na dobrym poziomie.
Po słabym występie Kacpra Woryny gotowość do jazdy w Eltrox Włókniarzu zadeklarował w mediach społecznościowych Paweł Miesiąc. Co pan na to?
Nie rozmawiam przez internet z zawodnikami, choć oczywiście szanuję Pawła Miesiąca. Uważam zresztą, że ma prawo coś takiego napisać. W Częstochowie mamy swojego Kacpra i chcemy mu pomóc. Na tej samej zasadzie można by pytać drużynę z Lublina o zastąpienie Krzysztofa Buczkowskiego. Ja podchodzę do tego jednak z dystansem. Wiem również, że w kibicach grają różne emocje, ale one nie są najlepszym doradcą.
Na wstępie pochwalił pan juniorów. Czy rozważacie korzystanie w meczu z całej trójki, jeśli Kacper Woryna nie wskoczy na wyższy poziom?
Nie chcę wchodzić w buty sztabu szkoleniowego, bo nigdy tego nie robiłem, choć taką łatkę niesłusznie przyklejono mi po ubiegłorocznym walkowerze ze Stalą Gorzów. Nigdy nie ingerowałem jednak w tor i skład. Często nawet nie wiem, jak sztab ustawił skład na dany mecz.
Myślę jednak, że trener Piotr Świderski idzie dobrą drogą, bo stara się pomagać zawodnikom. Współpracowałem z wieloma trenerami i widziałem różne szkoły. Uważam, że trzeba pozwolić na odbudowę, choć oczywiście takie wsparcie też musi mieć swój kres. Zapewne trener zakłada, że wybierze inny wariant, jeśli zwyżka formy nie nastąpi w określonym czasie. Słyszałem już te porównania, że tak było w Lesznie, gdzie Dominik Kubera i Bartosz Smektała zmieniali seniorów. To wszystko prawda, ale drużyna wtedy prowadziła, a poza tym musimy popracować, żeby mieć taką młodzież, którą w swoich najlepszych czasach miała Fogo Unia.
Wywołał pan temat częstochowskiego toru. Czy uważa pan, że macie u siebie atut?
Jeśli spojrzymy na wszystkie kolejki, to w żadnym klubie nie widzę wielkiego atutu. Karty rozdaje pogoda, która mocno determinuje to, co się dzieje. Proszę spojrzeć na wyniki w Lesznie czy corridę w Lublinie. Na cztery dni przed spotkaniem z Zieloną Górą dostaliśmy mecz zagrożony. Nie mieliśmy u siebie treningów, bo mogłyby one spowodować niekorzystne decyzje sędziego czy komisarza. Nasz trener bardzo się dziwił, że przez cały dzień był taki problem z polewaniem toru w Częstochowie, mimo słońca, skoro w Lublinie wyglądało to inaczej.
Uważam, że będziemy mieć atut, ale na razie nie ma odpowiedniej pogody, by trener mógł robić to, co chce. Podczas spotkania z Zieloną Górą i Lesznem wilgotność powietrza wynosiła około 85 proc. Wtedy na powierzchni trawy osiada rosa i wszystko robi się mokre. To są trudne warunki. Na razie możemy cieszyć się z tego, że tor w Częstochowie jest równy i bezpieczny. Nie ma z nim problemów nawet po tygodniowych opadach.
Zobacz także:
Skrzydlewski krytykuje sędziego
Siódemka kolejki PGE Ekstraligi