Dlaczego działacz zakładał, że jego drużyna zgarnie komplet punktów z faworytem do awansu? - Przed meczem wydarzyło się najlepsze, co mogło się stać - mówi nam Witold Skrzydlewski.
- Zostaliśmy skazani na pożarcie. Dzięki temu drużyna bardzo się zmobilizowała i zwyciężyła, choć oczywiście nie ustrzegła się błędów. Jeden z nich popełnił Norbert Kościuch, którego stać na więcej. Aleksandr Łoktajew też pogubił sporo punktów. Taki zawodnik jak on nie powinien przegrywać u siebie 1:5 - komentuje główny sponsor Orła.
Skrzydlewski zauważył jednak w drużynie także sporo pozytywów. - Zaskoczeniem jest dla mnie postawa Mateusza Dula. Wytrzymał ciśnienie i wygrał bieg młodzieżowy, który był przecież powtarzany. Poza tym na uznanie zasługuje walka, którą zaprezentował Brady Kurtz. Swoje na razie robi także Luke Becker. Nie można mieć do niego żadnych pretensji - przyznaje.
Sponsor Orła był rozczarowany postawą sędziego niedzielnego spotkania. Jego zdaniem Remigiusz Substyk popełnił kilka błędów. - Pan sędzia w tym meczu mijał się z prawdą. Tak było między innymi w biegu juniorów, który był wiele razy powtarzany. Nie rozumiem, dlaczego nie został wykluczony młodzieżowiec ROW-u. Dobrze, że u pana Giery nie skończyło się później na niczym poważniejszym - uważa Skrzydlewski.
Przed niedzielnym meczem Orzeł potwierdził do startów Aleksandra Grygolca. Zawodnik został wpisany do składu pod numerem 16, ale nie pojawił się ani razu na torze. - Pan Grygolec wrócił do klubu, czyli tam, gdzie było jego miejsce. Na razie był wpisany do składu, ale nie pojechał, więc wychodzi na to, że nie jest jeszcze odpowiednio dysponowany. O żadnej nadzwyczajnej sytuacji nie ma mowy. Ja z zawodnikiem nawet nie rozmawiałem - podsumowuje Skrzydlewski.
Zobacz także:
Siódemka kolejki w PGE Ekstralidze
Dryła mówi o powrocie do pracy
ZOBACZ WIDEO Cegielski mówi absurdalnej sytuacji. Chodzi o ekwiwalent za wyszkolenie