- Byłem przez większość czasu w Polsce i trenowałem. Przejeździłem około 20-30 opon i w tym czasie nie dostałem szansy w meczu. Pojechałem w jednym spotkaniu i znów zostałem wycofany. To frustrujące, tam jest ciężko - powiedział Troy Batchelor w rozmowie ze speedwaygp.com (szczegóły TUTAJ). I trudno nie odnieść się do tych słów.
Szczerze powiedziawszy, nie za bardzo rozumiem krytykę ze strony Australijczyka, który przed rokiem wiedział na co się pisze i podpisywał kontrakt w ROW-ie Rybnik ze świadomością, że w ekipie "Rekinów" jest nadmiar seniorów. Pretensje Batchelora można by zrozumieć, gdyby w Rybniku trwał do końca sezonu 2020, zużywał opony i nie dostawał szansy.
Tyle że Batchelor w pewnym momencie został wypożyczony do I-ligowej Bydgoszczy i tam też nie osiągał oszałamiających wyników. Czy w zespole "Gryfów" też przeszkadzały mu realia treningowe? Czy może nawet I-ligowy poziom rozgrywek zaczyna przerastać już 33-latka? Przypomnę tylko, że Australijczyk zimą nie podpisał kontraktu w żadnym z polskich klubów i czeka na moment startu rozgrywek w Wielkiej Brytanii. W Polsce w sezonie 2021 raczej go już nie zobaczymy.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Hampel, Dudek, Majewski i Dowhan gośćmi Musiała
Warto cofnąć się w czasie i przypomnieć sobie moment, gdy Batchelor debiutował w Polsce. Australijczyk skorzystał na tym, że obcokrajowcy mogli startować wówczas na pozycjach juniorskich. W barwach Unii Leszno niejednokrotnie zdobywał dwucyfrówki, ale im dalej w las, tym więcej drzew. Gdy trafił do grona seniorów, nagle jego rezultaty nie były już tak wyśmienite, co doprowadziło do kolejnych zmian klubów i odejścia z PGE Ekstraligi na rzecz I-ligowych realiów.
Na żużlowcu z Antypodów sparzyli się chociażby w Betard Sparcie Wrocław, gdzie swego czasu Troy Batchelor nie przyleciał na mecz z zielonogórskim Falubazem. Miał to być efekt mocno zakrapianej balangi po turnieju GP Wielkiej Brytanii w Cardiff, po której przepadł również Lewis Bridger. Brytyjczyk wtedy zawiódł działaczy ROW-u Rybnik i też nie dotarł na spotkanie ligowe.
Batchelor, zamiast narzekać na realia treningowe w Polsce i zużywanie opon, powinien zrobić sobie rachunek sumienia. Jak to się stało, że zawodnik z takim talentem i potencjałem po latach ma problemy, by punktować w eWinner 1. Lidze? Bez pracy nie ma kołaczy i to polskie przysłowie najwidoczniej nie jest znane australijskiemu zawodnikowi, który słynie z tego, że nauczył się wielu słów w naszym języku.
Najwidoczniej zajęcia o przysłowiach ominął. A szkoda, bo być może byłby teraz na innym etapie kariery. Batchelor w wieku 33 lat aspiruje do zawodnika, który hobbystycznie ścigać się będzie w Premiership, ale mógł osiągnąć znacznie więcej. Wystarczy popatrzeć, co osiągnęli inni żużlowcy z jego pokolenia - choćby Tai Woffinden. Jednak Brytyjczyk do talentu dołożył trochę ciężkiej pracy w odpowiednim momencie kariery.
Liga brytyjska najpewniej ruszy w tym roku, bo proces szczepień przeciwko COVID-19 na Wyspach przebiega dość sprawnie, co pozwoli tamtejszym promotorom na wznowienie rozgrywek. Batchelor w barwach w barwach Sheffield Tigers najpewniej będzie zgarniać dwucyfrówki, zarobi parę funtów i przynajmniej nie straci pieniędzy na opony. W światowej czołówce go już jednak nie zobaczymy.
Łukasz Kuczera
Czytaj także:
Patryk Wojdyło z czerwoną kartką
Czy to koniec sprawy Drabika?