Żużel. Tor w Gnieźnie się rozsypał. Rafael Wojciechowski wyjawił, co teraz zrobi

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski (z prawej) z Przemysławem Gnatem
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski (z prawej) z Przemysławem Gnatem

Rafael Wojciechowski ma niecałą dobę, by odbudować swój zespół i zadbać o to, by tor nie był dziurawy i wymagający. Wyjawił nam, że przed wtorkowym pojedynkiem Aforti Start Gniezno - Orzeł Łódź sięgnie po starą, sprawdzoną receptę.

Mało kto przewidywał, że Aforti Start Gniezno przegra w poniedziałek z Cellfast Wilkami Krosno. Goście sprawili sporą niespodziankę. Wygrali aż dwunastoma punktami (50:38), a kibiców Startu niepokoiło to, jak słabo i nierówno jechała większość czerwono-czarnych. Mieli oni spore kłopoty z torem.

- Wiele rzeczy wpłynęło na taki wynik. Powiedziałbym, że tor był bardzo podobny lub nawet taki sam, jak na piątkowym treningu. Pewne korekty poczyniliśmy. My do końca nie chcieliśmy takiego toru, jak w piątek. W sobotę był on troszeczkę inny i mieliśmy go przygotować tak, by odpowiadał naszym zawodnikom. Niestety, to się nie udało. Po Gdańsku była równiarka, tor został ułożony na nowo i teraz pewne rzeczy wychodzą - powiedział nam Rafael Wojciechowski, menedżer Aforti Startu Gniezno.

Okazuje się, że do sztabu odpowiedzialnego za tor dołączyły nowe osoby. - Mamy trochę nowych ludzi do pracy. Być może mój błąd, że to wszystko nie zostało jeszcze skoordynowane tak, jak powinno. Prognozy pogody były różne. Z jednej strony spodziewaliśmy się deszczu, a z drugiej - inaczej ten tor zachowywał się, gdy było większe słońce. Po równiarce inaczej przyjmuje wodę. Pewnych rzeczy uczymy się na nowo - dodał Wojciechowski.

ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta już wie, kiedy nauczy się startować tak dobrze jak Greg Hancock

Kim są nowe postaci we wspomnianym sztabie? - To są osoby, które współpracują z nami przy kosmetyce toru i ładnie pielęgnują ten tor. Mają wiedzę. To toromistrz z Ostrowa. Nie zrzucałbym winy na tor czy toromistrza. Nawierzchnia jest po równiarce i została przygotowana zgodnie z założeniami. Okazało się jednak, że tor zachował się troszeczkę inaczej. Musimy to dograć, może było na to za mało czasu. Odpowiedzialność za to biorę ja. Ja podjąłem taką decyzję. Trzeba to wszystko dobrze skoordynować - kontynuował menedżer Startu.

- Naszym głównym toromistrzem nadal będzie Łukasz Łukowski. Wierzę w tego człowieka i wiem, że sobie poradzi z tymi problemami, które są po równiarce. Ma duże doświadczenie dotyczące tego toru. Myślę, że na kolejne spotkania wrócimy do takiej powtarzalności, która nie zepsuje nam wyników - zaznaczył. - Na pewno pracujemy nad torem i będziemy chcieli go dobić, bo nie przewidywaliśmy, że tak się rozsypie - zwłaszcza przy krawężniku w paru miejscach. Nie zachowywał się tak, jak na poprzednim treningu. Po równiarce się zmienił i musimy dojść z nim do ładu na nowo - spostrzegał.

Jaka jest zatem recepta na przywrócenie tego toru do porządku przed wtorkowym starciem z Orłem Łódź? - Mamy niewiele czasu. Na wtorek musimy powrócić jednak do tego, co już znamy, czyli przygotować go na staro - po "gnieźnieńsku", czyli twardo. Wtedy wrócimy do bazy, którą znamy, a później będziemy dokonywać korekt i starać się o bardziej przyczepny tor - zadeklarował.

Startowi w poniedziałek nie pomogło też to, że kilku zawodników odczuwało ból. - Byliśmy słabsi, a ponadto trochę bardziej poobijani. To nie jest żadne tłumaczenie, ale nie do końca sprawny był Peter Kildemand. Jest obolały po upadku. Dodatkowo poobijali się juniorzy i Oskar Fajfer, co jest chyba największą stratą dla naszej drużyny - stwierdził Wojciechowski.

Co dokładnie doskwiera Fajferowi? - Jest mocno obolały. Będziemy mocno walczyć, by go postawić go na nogi na wtorkowe spotkanie. Zobaczymy. Myślę, że decyzja czy wystartuje zostanie podjęta krótko przed spotkaniem - przekazał.

Opiekun czerwono-czarnych wierzy, że może mu pomóc fizjoterapeuta. - W tej chwili Oskar jest jeszcze na badaniach. Na pewno bolą go barki i głowa. To wszystko ma jakiś wpływ. Zawodnicy są jednak bardzo twardzi. Mamy też doświadczonego rehabilitanta Norberta Synorackiego, który nam pomaga w takich rzeczach i potrafi czynić cuda. Nieraz w 24 godziny przywraca zawodnika prawie do pełni sprawności - podkreślił.

Czytaj także:
> Komunikat GKSŻ: cztery turnieje młodzieżowe zostały przełożone

> Jason Crump wraca do ligowego ścigania. Wyjaśnił kwestię startów w Polsce

Źródło artykułu: