Żużel. Przemysław Termiński wskazuje przyczyny kolejne pięknej porażki. Mówi, gdzie Apator może w końcu wygrać

- Wstydu nie ma. Zdobyte 40 punktów w Gorzowie, gdzie są mistrzowskie aspiracje pokazują, że potrafimy pojechać. Mam nadzieję, że za tydzień w Zielonej Górze osiągniemy optimum naszej formy - mówi po porażce ze Stalą 40:50 Przemysław Termiński.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Adrian Miedziński na czele stawki WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Adrian Miedziński na czele stawki
eWinner Apator Toruń przegrał kolejny wyjazdowy mecz, tym razem w Gorzowie z Moje Bermudy Stalą, pozostawiając po sobie dobre wrażenie. Problem beniaminka w tym, że to żużel, a nie łyżwiarstwo figurowe i tutaj punktów za wrażenia artystyczne się nie przyznaje. - Gdyby tak było, kilka punktów już byśmy mieli z wyjazdów. Jedziemy fajnie, ale punktów w tabeli nie przybywa. Ciągle czegoś brakuje. Z drugiej strony, nie pojechaliśmy do byle kogo. Przecież Gorzów aspiruje do mistrzostwa Polski, a my wywieźliśmy stamtąd 40 punktów - powiedział na gorąco po meczu Przemysław Termiński.

Właściciel toruńskiego klubu zwraca uwagę, że jak udało się odbudować formę Chrisa Holdera, który ostatnio pojechał słabsze dwa mecze, to tym razem nie zapunktował Adrian Miedziński. - Ciężko się zsynchronizować wszystkim naszym zawodnikom, żeby wypalili w jednym meczu na wyjeździe razem. Jak Adrian jedzie, to Chris prezentuje się gorzej. W tym meczu było odwrotnie. Zawsze coś. W Gorzowie zabrakło punktów Adriana Miedzińskiego, który nie był w stanie wyprzedzać juniorów gospodarzy. Nie wygląda to dobrze, choć starał się bardzo. Miał upadek nie zawiniony przez siebie. Po nim już mu zupełnie nie poszło - ubolewa Termiński.

- Brak naszych juniorów przyczynił się też do porażki. Kontuzja Lewandowskiego. Żupiński też nie był w stanie jechać w tym meczu. Na formacji juniorskiej też przegraliśmy minimalnie. Każdy punkt miał wpływ na końcowy wynik - dodaje nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO Mechanicy Czugunowa zapowiedzieli, że się zwolnią. Zawodnik Sparty tłumaczy dlaczego

Czy zatem w obliczu chimerycznej formy w meczach wyjazdowych Adriana Miedzińskiego, w Toruniu nie żałują trochę, że pozbyli się Tobiasza Musielaka, który bryluje w eWinner 1.Lidze? - Nigdy nie wiadomo, co byłoby, gdyby jeździł teraz u nas Tobiasz Musielak. Może też by miewał takie nierówne występy? To jest PGE Ekstraliga. To, że ten zawodnik świetnie jeździ w pierwszej lidze jest bardzo fajne. Być może w przyszłym roku będziemy go widzieli w PGE Ekstralidze. Natomiast, nie ma co spekulować, co by się dzisiaj wydarzyło, gdyby w naszym składzie jechał Musielak. Tego nie wiemy. Mleko jest już rozlane. Nie ma co żałować - odpowiada Przemysław Termiński.

Przed eWinner Apatorem Toruń arcyważny wyjazdowy mecz w Zielonej Górze. - To może być kluczowy pojedynek dla nas. Raz, że jest do zgarnięcia punkt bonusowy, a dwa nie ukrywam, że chcielibyśmy się tam pokusić o zwycięstwo. Falubaz jedzie u siebie, ale z tych drużyn, z którymi ostatnio mierzyliśmy się na wyjazdach, wygląda najsłabiej. Mam nadzieję, że do przyszłego tygodnia damy radę postawić na nogi obu naszych juniorów, czyli Lewandowskiego i Żupińskiego, tak by jechać tam w optymalnym składzie. Udało nam się w tym tygodniu popracować nad Chrisem Holderem i poprawić jego sprzęt. Teraz to samo czeka nas w kontekście Adriana Miedzińskiego. Może za tydzień w Zielonej Górze osiągniemy optimum naszej formy - kończy właściciel toruńskiego klubu.

Zobacz także: Koszmarny wypadek w Gorzowie. Motocykl wypadł za bandę
Zobacz także: Prezes GKM-u o współpracy z Ryszardem Kowalskim

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy eWinner Apator Toruń wygra w tym sezonie na wyjeździe?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×