Po bandzie: Sprzątanie po kapitanie [FELIETON]

- Tondera typowałem na objawienie rozgrywek. Tyle że przed sezonem 2020. Potencjał dostrzegłem w stylu, w tym miękkim prześlizgiwaniu się po łukach - pisze w swoim felietonie Wojciech Koerber.

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Piotr Pawlicki (z lewej) i Gleb Czugunow WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki (z lewej) i Gleb Czugunow
"Po bandzie" to cykl felietonów Wojciecha Koerbera, współautora książki "Pół wieku na czarno", laureata Złotego Pióra, odznaczonego brązowym medalem PKOl-u za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.

***

Jason Doyle jest podporą Fogo Unii, a Tobiasz Musielak - Cellfast Wilków Krosno. Obaj mogli zostać w Toruniu, lecz postawiono tam na słabnącego Chrisa Holdera i Adriana Miedzińskiego. Ten ostatni uzbierał osiem punktów i dwa bonusy we wszystkich wyjazdowych meczach Apatora. We wszystkich, czyli w pięciu. Mimo to Anioły dzielnie się biją o pozostanie w PGE Ekstralidze i w rywalizacji z Marwis.pl Falubazem oraz ZOOleszcz DPV Logistic GKM-em swoje argumenty mają.

Wcale nie twierdzę, że w PGE Ekstralidze Musielak byłby skazany na odgrywanie roli odkrycia rozgrywek. Bo jednak elitę od zaplecza pod względem jakościowym dzieli przepaść. A często też bariera psychologiczna. Niemniej, to fakt, chciałbym widzieć tego zawodnika rozpychającego się o swoje miejsce wśród najlepszych.

ZOBACZ WIDEO Piotr Pawlicki mówi o chaosie i braku pewności siebie

W Zielonej Górze torunianie przegrali, jednak swój cel minimum osiągnęli - wywieźli punkt bonusowy. A drugi taki winni też wywieźć z Grudziądza. Niektórzy się upierają, że Nile Tufft walczył z Karolem Żupińskim zbyt ostro, no ale chyba nikt nie sądził, że w takim meczu, o taką stawkę, łokcie będą chowane pod siebie. Zresztą, nigdzie w regulaminie nie stoi, że na wejściu w łuk nie można ich unieść. Owszem, Tufft grał grubo, jednak w mojej ocenie sędzia dwukrotnie podjął słuszną decyzję, dopuszczając do powtórek obu rywali. Choć Żupiński również igrał z losem - obalał się, będąc jednak z tyłu. A to sytuacja przypominająca nieco gorzowski finał IMP z 2017 roku, ten z Woźniakiem w roli głównej, gdy w wyścigu półfinałowym Zmarzlik dwukrotnie próbował się zakładać na Kołodzieja, że tak powiem, od tyłu.

A za trzecim podejściem w Zielonej Górze wygrał sport. Wykluczenie Pludry za gorzowskie "przytulaski" z Jasińskim? Bolesne z punktu widzenia sportu i też wolałbym obejrzeć w powtórce pełną stawkę. Choć sędzia swoje powody miał, bo to jednak Pludra uderzył w rywala, jadącego swoją linią.

Aha. Tondera typowałem na objawienie rozgrywek. Tyle że... przed sezonem 2020. Potencjał dostrzegłem w stylu, w tym miękkim prześlizgiwaniu się po łukach. By jednak czynić to wyjątkowo szybko, musiało się zgrać kilka zmiennych.

Ostrzegam, że w kolejnym meczu Falubazu, wyjazdowym z GKM-em, również będzie łokciowanie. To przecież kolejna potyczka o pozostanie w elicie, czyli o grube miliony złotych z tytułu nowej umowy telewizyjnej. I piekielnie trudna dla gości. Sami widzieliście, że gdy próbowali zabetonować Betard, wyszła z tego klapa. A w Grudziądzu tradycyjnie powitają ich nawierzchnią przypominającą skałę kwarcową - z siódemką w skali twardości Mohsa. I rozgorzeje walka, kto kogo z tej skały zepchnie.

Zaznaczam, że ewentualny spadek Zielonej Góry nie byłby mi na rękę. Raz, że to wielce zasłużony ośrodek, a dwa - blisko domu. Miło się tam podróżuje. Wrocławscy żużlowcy mają zapewne podobne odczucia po ostatniej wycieczce na W69. Oni w ogóle mocno podgrzali atmosferę w strefie spadkowej, na własne życzenie zostawiając dwa punkty w Grudziądzu. Nie pomogli MotoMyszom. A jeszcze tego lata mogą się zemścić za ostatnie pasmo porażek na Fogo Unii. Choć to nieprawda, że leszczynianom odjeżdżają play-offy. Póki co, w korespondencyjnym pojedynku z Motorem nie stoją straconej pozycji. Lublinianie póki co nie wygrali na wyjeździe u nikogo mocnego. Zresztą Eltrox Włókniarz też nie może zboczyć ze zwycięskiej ścieżki.

Faktem jednak jest, że Byki nie zostawiły już sobie marginesu na błąd i u siebie przegrywać nie mogą. Ani z Motorem, ani z Włókniarzem, ani z Betard Spartą, która znalazła swój złoty środek (Ryszard Kowalski + anlasy), a Maciej Janowski jest na tyle szybki, że bawi się po prostu żużlem i z rywalami. Dwadzieścia, trzydzieści metrów jest w stanie odrobić w pół okrążenia.

Po oddaniu do użytku drogi S5 jadę do Leszna szybciej niż z jednego krańca Wrocławia, przez zatłoczone centrum, na drugi. Generalnie mam tam ostatnio z domu jakoś bliżej niż na Olimpijski. Ale i tu mogą mi spartanie trochę namieszać, skracając sezon. Choć czas działa też na korzyść leszczynian. Co w Gorzowie potwierdził kolega Ratajczak. I poniekąd też Pawlicki.

Prawda jest taka, że Byki mogły wygrać w Gorzowie trzy razy. Albo chociaż zremisować, gdyby kapitan obronił się tylko raz - w pierwszym z wyścigów nominowanych. Generalnie cała rywalizacja gorzowsko-leszczyńska polegała na tym, że koledzy musieli sprzątać po Pawlickim. Cztery w plecy, remis, cztery w plecy, remis, cztery w plecy, remis...

Zbyt długo trwają już te kłopoty Pawlickiego, by nie podjął on konkretnych kroków. I wiem, że podjął, bo żonglowanie zębatkami to za mało. Ruszyła jednak liga szwedzka, rusza cykl indywidualnych mistrzostw Europy i Pawlicki musi podejść do tych imprez w sposób wyjątkowo empiryczny, a jednocześnie maksymalnie poważny. O brak ambicji go nie posądzam, ma jej wystarczające pokłady. Zresztą, na własnym torze, gdy potrafi być w miarę konkurencyjny, widać, jak jedzie też całym sobą i jajami. Jak się szarpie z tematem.

We wtorek w Szwecji wyszło już wybornie.

I jeszcze słówko o Włókniarzu. Otóż ostatnio bardzo popularne stało się zjawisko "budowania zawodników". Polega to na tym, że słabego się nie odstawia, lecz daje mu kolejne szanse. Patrz Kacper Woryna, którego zbudować się udało. Być może właśnie dlatego pod Jasną Górą uważają, że da się również stworzyć nową, ulepszoną wersję Jeppesena. Ja nie mam nic przeciwko, natomiast są tacy, którzy swoje szanse mogą mieć. Bo to przecież Miśkowiak wygrał drużynie kilka wcześniejszych meczów. W sposób absolutnie bezdyskusyjny. A jednak przeciw Motorowi dostał ledwie trzy starty. Tak się złożyło, że raz przyjechał czwarty, zjechał, usiadł i już nie wstał. Tymczasem Duńczyk czterokrotnie ustawiał się pod taśmą i ciułał po punkcie. O Świdnickim, który na rozkład wrzucił sobie ostatnio Zmarzlika i Łagutę, nie wspominam. Tym bardziej o Kowalskim, któremu często pozostaje tylko żużlowa turystyka objazdowa.

Nie twierdzę, że Włókniarz robi źle. Robi to, co uważa dla klubu za najbardziej optymalne. Ja tylko zwracam uwagę, że aby jednego zbudować (lub nie), innego należy poświęcić. A w najlepszym wypadku wku… ić, obrazić lub nie docenić.

Dlatego nie jest łatwo być trenerem w sporcie, a w sporcie żużlowym z pewnością. W tym fachu nie można być przyjacielem wszystkich.

Wojciech Koerber

Zobacz także:
Więcej kibiców na meczach już w weekend? Kluby zamierzają wykorzystać furtkę
Rosjanin błyszczał w eWinner 1. Lidze. Apator Toruń już zaciera ręce!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×