Żużel według Jacka. Przedsmak GP w Toruniu. Oby bez eksperymentów, a z poważnym ściganiem [FELIETON]

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu (od lewej): Tai Woffinden, Paweł Przedpełski i Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu (od lewej): Tai Woffinden, Paweł Przedpełski i Maciej Janowski

Jestem przekonany, że większość zawodników PGE IMME potraktuje poważnie jako formę sprawdzania swojej dyspozycji, a nie eksperymenty czy testowanie. Prestiż tych zawodów trzeba ciągle budować - pisze w swoim felietonie Jacek Gajewski.

"Żużel według Jacka" to cykl felietonów Jacka Gajewskiego, byłego menedżera Get Well Toruń.

***
Przed nami PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi. Impreza zapowiada się ciekawie. Zdaję sobie sprawę, że w przeszłości różnie bywało z tymi zawodami. Niektórzy żużlowcy traktowali je wręcz eksperymentalnie i doświadczalnie. Idea i pomysł tej imprezy, zaczerpnięty trochę z najlepszych lat ligi brytyjskiej, jest bardzo fajny. Szkoda tylko, że przez te ładnych kilka lat rozgrywania tych zawodów, nie udało się zbudować aż tak wielkiego prestiżu. Gdy liga angielska była najlepsza na świecie, to międzynarodowe mistrzostwo tej ligi traktowano trochę jako rewanż za indywidualne mistrzostwo świata. Była to impreza naprawdę prestiżowa.

W przeszłości wiele imprez tego typu nawet towarzyskich jak Golden Gala w Lonigo czy słynna Złota Czekoladka w Vojens, cieszyły się dużym prestiżem wśród zawodników. Startowała w nich czołówka światowa, która podchodziła bardzo poważnie do tych zawodów. W PGE IMME trochę mi tego brakuje. Nawet ciężko powiedzieć, z czego wynika takie, a nie inne podejście zawodników. Może z racji tego, że zawody rozgrywane w Polsce, oczekiwania odnośnie nagród, premii i apanaży są zdecydowanie wyższe niż to co oferuje Ekstraliga? Może? Odnoszę wrażenie, że niektórzy zawodnicy traktuję te zawody jako obowiązek. Jest zapisane w regulaminie, to muszę tam pojechać, bo się narażę na sankcje i kary.

ZOBACZ WIDEO Apator ładnie przegrywa, ale nie ma z tego punktów. Przedpełski liczy teraz na bonusy

Mam nadzieję, że prestiż tej imprezy zostanie zbudowany, bo pod względem sportowym i stawki, jest to najlepiej obsadzony turniej żużlowy w sezonie. Przebija nawet listę startową Grand Prix. W tym roku te zawody odbywają się praktycznie miesiąc przed startem cyklu SGP. Mam nadzieję, że zawodnicy, którzy wystartują w PGE IMME i są uczestnikami cyklu Grand Prix, potraktują piątkowe ściganie na Motoarenie jako generalną próbę przed tym co się zacznie w połowie lipca w Pradze. Liczę, że nie będzie za wiele eksperymentów, a poważne ściganie.

Kryterium dostania się do tej imprezy jest jasne i czytelne. Jadą w niej najlepsi zawodnicy najlepszej żużlowej ligi świata. Przypadkowi zawodnicy tutaj nie trafiają. Jestem przekonany, że jest grupa żużlowców, którzy bardzo poważnie podejdą do PGE IMME, bo zawody te mogą być wyznacznikiem dyspozycji i ich formy sportowej.

Ameryki nie odkryję, że wśród kandydatów do zwycięstwa są ci, którzy legitymują się najwyższymi średnimi biegowymi. Wydaje mi się, że Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski czy Artiom Łaguta są faworytami. Oni w Toruniu na ogół dobrze wypadają.

Ciekaw jestem startu zawodnika, który pojedzie z dziką kartą, czyli Pawła Przedpełskiego. W ostatnich tygodniach naprawdę dobrze się prezentuje i dla niego będzie to w pewnym sensie wyznacznik, w którym miejscu się znajduje. Choćby w kontekście startu w eliminacjach do Grand Prix 2022. Torunianin jedzie naprawdę fajnie w tym sezonie i jestem ciekawy, jak poradzi sobie w tak mocnej obsadzie PGE IMME.

Mam nadzieję, że będzie więcej ścigania niż to ma miejsce ostatnio na Motoarenie. Czasami te kwestie torowe na mecze ligowe są determinowane koniecznością osiągania dobrych wyników na domowym obiekcie i szukania pomocy w takim, a nie innym przygotowaniu nawierzchni. Wierzę, że ludzie, którzy w tym dniu będą odpowiedzialni za kwestie torowe poradzą sobie. Liczę, że nie będzie jednej ścieżki do ścigania na Motoarenie, a cała atrakcyjność zawodów nie sprowadzi się do startu i pierwszego wirażu. Mam nadzieję, że coś więcej będzie się działo na torze, a kibice obejrzą piękny spektakl.

Zobacz także: Tai Woffinden i jego życie we Wrocławiu
Zobacz także: Piotr Pawlicki kluczowy dla Fogo Unii Leszno

Źródło artykułu: