Żużel. Tobiasz Musielak mówi o swoich szansach na awans do Grand Prix. Ma też apel do władz żużla [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak

Tobiasz Musielak awansował do Grand Prix Challenge zdobywając komplet punktów w Glasgow. Dzień później był w Gdańsku zmęczony i brakowało mu jakości w jeździe. Zawodnik Cellfast Wilków zaapelował do żużlowych władz.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Za panem męczący weekend. Jak wrażenia?

Tobiasz Musielak, zawodnik Cellfast Wilków Krosno: Jestem jeszcze w trakcie, bo przede mną finał Złotego Kasku. Gdyby plaża była sto metrów od stadionu w Gdańsku, to na pewno bym skoczył do morza, ale dalej nie chce mi się jechać. Noc była męcząca, pospałem dosłownie 40 minut i jechałem zmęczony, co było widać. Przegrywałem starty mimo, że jechałem z faworyzowanego czwartego pola. Miałem łatwiej, ale na trasie popełniałem dziwne błędy. Mijali mnie Jensen i Pieszczek, było widać zmęczenie.

Jak wyglądała wspólna podróż z Rasmusem Jensenem z Glasgow do Gdańska?

Mieliśmy nastawione budziki, ale nie zdało to egzaminu. Po całym dniu mam go generalnie dosyć, do tego jeszcze mnie przegonił podczas biegów i zrewanżował się za sobotę, choć nie chciałem dać mu wygrać.

ZOBACZ WIDEO Przyjaźń mistrzów świata. Tomasz Gollob: Bartosza wyróżnia ciężka praca i konsekwencja

Tobiasz Musielak w Grand Prix - to możliwe?

Na razie jestem w Grand Prix Challenge, a żeby z niego awansować, to jeszcze daleka droga. Z czterech rund eliminacyjnych wchodziło po czterech najlepszych zawodników. Nie będzie tu więc ziewania, tylko trzeba jechać na luzie do przodu. Ja w Glasgow pożyczyłem sprzęt od Brady'ego Kurtza i stwierdziłem, że tor będzie mi pasować. Miałem rację.

Mógł pan pokazać, że nie jest zawodnikiem pierwszoligowym. Powrót do PGE Ekstraligi jest możliwy?

Zobaczymy. Jeszcze nie myślę o nowym sezonie, myślę o tym co przede mną czyli o Złotym Kasku i kolejnych meczach ligowych, od których mamy teraz przerwę. To fajnie, bo trochę odpocznę

W dwumeczu ze Zdunek Wybrzeżem byliście faworytami, a nie zdobyliście punktów.

Bywa i tak, nie można się załamywać. Drużyna z Gdańska jest bardzo silna i widać to po tym, że mają aspiracje do awansu. Nie oddaliśmy łatwo skóry, ale nie dało to w końcowym rozliczeniu żadnego punktu.

Co nie zagrało?

Nie wiem, nie mogę też wypowiadać się za wszystkich. Ja sam spałem na startach i w Krośnie i w Gdańsku, popełniałem błędy i to była moja bolączka. Te dwa mecze nie poukładały się w ogóle po mojej myśli.

W żużlu jest też wiele składowych. Najpierw po raz pierwszy w historii jechaliście w Krośnie w nocy, a później przy 34 stopniach Celsjusza.

Dokładnie i chciałbym do tego nawiązać i zaapelować do władz, by nie robić meczów w taką pogodę o godzinie 14:00. To zabójstwo dla silników, mechaników którzy ciężko pracują i zawodników, którzy trenują całą zimę. Ja sam w 11. biegu miałem już swój piąty wyścig i mój silnik był tak spuchnięty, że czułem, że nie chce jechać do przodu. Po tym jak odpoczął, pojechałem ok.

To, że turnieje we włoskim Terenzano są rozgrywane około godziny 20 nie jest w końcu przypadkiem. W Gdańsku pogoda była typowo włoska.

Oczywiście, w Gdańsku była włoska pogoda. Plaża, piasek i woda to lepsze miejsce do spędzania czasu przy takich temperaturach. Żużel tego jednak nie cierpi.

Czytaj także: 
Orzeł zremisował w Ostrowie 
Polonia lepsza w szalonym meczu

Źródło artykułu: