Żużel. Witold Skrzydlewski twierdzi, że remis w Ostrowie to porażka. Mówi też o przyszłości Beckera i chorym terminarzu

Orzeł Łódź sprawił niespodziankę w wyjazdowym starciu z Arged Malesą Ostrów. Drużyna Adama Skórnickiego długo goniła rywala i w ostatnim biegu wyszarpała remis. Witold Skrzydlewski liczył jednak na więcej.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Witold Skrzydlewski WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski
Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Żaden z ekspertów nie dawał Orłowi szans w Ostrowie, ale drużyna dzielnie walczyła i zremisowała. Jest pan zadowolony z zawodników?

Witold Skrzydlewski, były prezes Orła Łódź: Nie jestem zadowolony.

Dlaczego?

Bo mieli wygrać. To dla mnie zresztą bardzo logiczne. Przegraliśmy u siebie, więc należało to odrobić na wyjeździe. Ten remis jest w mojej ocenie porażką, choć w kontekście walki o utrzymanie ma na pewno dość istotne znaczenie. Teraz mamy w krótkim czasie trzy spotkania. Musimy w nich zdobyć dwa punkty i będzie można spać spokojnie.

A może liczył pan na wygraną w Ostrowie, bo jednak po cichu liczył pan, że Orzeł wróci do gry o play-off?

Nie o to mi chodziło. Były zrobione jakieś rachunki i z nich wynikało, że należało u siebie pokonać drużynę z Ostrowa. To się nie stało, więc trzeba spróbować to odbić na torze rywala. Nic więcej.

ZOBACZ WIDEO Przyjaźń mistrzów świata. Tomasz Gollob: Bartosza wyróżnia ciężka praca i konsekwencja

W Ostrowie kolejny raz z bardzo dobrej strony zaprezentował się Luke Becker. Jest pan zaskoczony postawą tego zawodnika w tym sezonie? Przed startem ligi Amerykanin nie miał zbyt wielu ofert.

Uważam, że Luke Becker ma talent. Był ostatnim zawodnikiem, którego zakontraktowaliśmy. Jeśli utrzymamy się w tej lidze, to moim zdaniem w dużej mierze będzie to jego zasługa.

Jak to się stało, że trafił do Orła?

Wynalazł go jeden z moich pracowników. Kandydatura została przedstawiona panu trenerowi i do nas dołączył. Przyznam jednak szczerze, że pomysł jego sprowadzenia od początku mi się podobał.

Dlaczego?

Kluczowy był jeden argument. Wiedziałem, że chłopak współpracuje blisko z Gregiem Hancockiem. To jego mentor. W związku z tym byłem pozytywnie nastawiony do tego transferu i okazało się, że było warto.

Zostanie na kolejny sezon?

Nie wiem, ale na pewno będzie trzeba z nim porozmawiać. Wszystko zależy od jego podejścia. Jeśli będzie rozsądny, to zostanie. Gdyby miał ochotę na PGE Ekstraligę, to pewnie ktoś go nam zabierze. Zobaczymy.

eWinner 1. Liga wkracza w decydującą fazę. Kto pana zdaniem pojedzie w fazie play-off, a kogo tam zabraknie?

Na razie trudno powiedzieć, ale nie mam wątpliwości, że jednym z kluczowych momentów tego sezonu będzie nasz mecz z Polonią Bydgoszcz. Jeśli ich u siebie pokonany, to pierwsza czwórka będzie znana. Pozostaną w niej zespoły, które są tam w tej chwili. Gdy rywal nam dołoży, to wszystko będzie sprawą otwartą. Do tej pory mówiłem, że w gronie faworytów ligi są dwa zespoły, czyli Wilki Krosno i Polonia Bydgoszcz. Zdania na razie nie zmieniłem, ale najbliższe mecze odpowiedzą na bardzo wiele pytań. A co do ostatniego weekendu, to na jeszcze jedną rzecz bym zwrócił uwagę.

Na co?

Na chory terminarz. Zawodnicy lecieli na mecz awionetką. Musieli stawać na głowie, żeby na niego dotrzeć. Niektórzy mieli wiele startów w krótkim czasie. To wszystko działo się przy ogromnych upałach. Moim zdaniem ktoś w ogóle nie pomyślał o zdrowiu i bezpieczeństwie żużlowców. To dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Dobrze, że nie skończyło się to niczym poważnym. Mam nadzieję, że następnym razem przy planowaniu takich rzeczy nastąpi jakaś refleksja.

Zobacz także:
Musielak apeluje do władz żużla
Start Gniezno potrzebuje rewolucji?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×