Optibet Lokomotiv Daugavpils nie miał większych problemów w spotkaniu ze SpecHouse PSŻ-em Poznań (55:34). Jednak to zawodnik poznańskich Skorpionów zebrał w niedzielę największy aplauz na stadionie. Mowa o Jakubie Szpytmie, który swoją heroiczną postawą w 10. biegu skradł serca kibiców.
Już na samym początku 10. wyścigu defekt motocykla spotkał Hansa Andersena. Oznaczało to więc, że aby zdobyć punkty wystarczy dojechać do mety. Cały bieg układał się bardzo dobrze dla gości, bowiem na prowadzeniu był Kevin Woelbert, zaś na trzecim miejscu spokojnie jechał Jakub Szpytma.
Jednak na ostatnim łuku, junior SpecHouse PSŻ-u zanotował niegroźny uślizg. Szpytma mimo problemów nie chciał stracić szansy na punkty. Szybko wstał i postanowił dopchać motocykl do mety. Ten jednak zdefektował i zablokowało mu się tylne koło. Młodzieżowiec nie poddawał się i ostatkiem sił udało mu się dojść do mety, za którą padł.
ZOBACZ WIDEO Żużlowiec Falubazu opowiada, jak zespół zareagował na porażkę z Włókniarzem
- W 10. biegu strzelił mi łańcuch, który zablokował mi koło. Zrobiłem wszystko, aby dopchać motocykl do mety, aby mieć przynajmniej ten jeden punkt. Już przed metą myślałem, że nie dojdę, ale zmotywowały mnie okrzyki kibiców - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Jakub Szpytma.
Zawodnik Skorpionów opowiedział również jak się czuł tuż po przekroczeniu mety. - Praktycznie zemdlałem. Po prostu odcięło mi nogi. Kevlar, kask i do tego 30-stopniowy upał zrobiły swoje. Na szczęście pomoc medyczna nie była potrzebna, ale musiałem chwilę posiedzieć, bo nie miałem siły stanąć na nogi - opowiadał Szpytma.
Ten 10. bieg to było podsumowanie pechowych zawodów dla młodego żużlowca. Już w 2. wyścigu wybuchł mu silnik, a w 4. wyścigu popsuła mu się cewka - co jak łatwo się domyśleć było równoznaczne z dwoma defektami. Szczególnie widząc jego dyspozycję w 2. biegu można było odnieść wrażenie, że gdyby nie pech mógł on mieć zdecydowanie większą zdobycz punktową.
- Lubię twarde i długie tory. Nawierzchnia w Daugavpils była bardzo podobna do tej w Lublinie. Dobrze się czułem na torze i gdyby w 2. biegu nie wybuchł mi silnik to mogłem dojechać nawet drugi. Potem lepiej mógłbym się przełożyć do 4. biegu, a to umożliwiłoby mi walkę o kolejne punkty - podsumował swój pechowy występ Jakub Szpytma.
Zobacz także: Złe wieści dla GKM-u
Zobacz także: Unia Leszno zakpiła z telewizji