Żużel. Grand Prix Czech. Mistrzostwa Świata czas zacząć. Praga znów może być biało-czerwona [ZAPOWIEDŹ]

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik na prowadzeniu

Trzeba było czekać ponad trzy miesiące, ale w końcu rusza. Grand Prix, w której rywalizacja toczy się o prymat na świecie, w piątek i sobotę zacznie się w Pradze. Faworytami są dwaj Polacy. Przed rokiem jeden z nich ustrzelił w Czechach dublet.

Wygrana pierwszego i drugiego dnia rywalizacji na Stadionie Marketa otworzyła mu bramy do obrony mistrzowskiego tytułu. Bartosz Zmarzlik przełamał się w nielubianej przez siebie Pradze i drugie złoto w Grand Prix znacznie się do niego przybliżyło. Ba, to, co reprezentant Polski zrobił w finale podczas drugiego turnieju, na długo wryło się w pamięć kibicom speedwaya. Pogoń za Taiem Woffindenem i wyprzedzenie go w spektakularny sposób na wjeździe w ostatni wiraż, niemal siedząc na błotniku, było prawdziwym majstersztykiem.

Stolica Czech nie była wcześniej miejscem, do którego Zmarzlik przyjeżdżał z wielką ochotą. Starty na trudnym do wyprzedzania 353-metrowym torze były dla niego zwykle nieudane. Obawy były uzasadnione, ale Polak znajdował się w tak wysokiej dyspozycji, plus był świadomy tego, co leży na szali, że w najlepszy możliwy sposób odgonił demony. Po Pradze do końca sezonu został w kalendarzu tylko "dwupak" w Toruniu. Tam mistrzowi udało się dokończyć dzieła.

Zmarzlik z automatu jest faworytem do złota w nowej edycji GP. - To naprawdę utalentowany facet, który jest zdolny do tego, by zdominować światowy żużel przez następnych dziesięć lat - powiedział w rozmowie z naszym portalem Jason Crump, który uwielbiał Marketę, wygrywając na niej trzykrotnie z rzędu (2002-2004). Australijska legenda bardzo ceni Polaka. - Chylę przed nim czoła i jestem dla niego pełen podziwu, czego już dokonał.

ZOBACZ WIDEO Żużlowiec Falubazu odpiera zarzuty po ostatnim meczu: Nie spanikowałem

Zdobyć trzy tytuły rok po roku udało się tylko jednemu człowiekowi. Było to w innej epoce. W latach 1968-1970 hegemonem był bowiem Ivan Mauger. Jeśli 26-letniemu Zmarzlikowi wszystko będzie się układać, głosy o tym, że może on dorównać słynnemu Nowozelandczykowi będą się w najbliższych tygodniach nawarstwiać. Na razie jeszcze droga do tego daleka.

W ostatnich dniach głośno było o rywalizacji mistrza z Maciejem Janowskim. O batalii tej dwójki podczas finału Indywidualnych Mistrzostw Polski napisano już mnóstwo słów. W niedzielę w Lesznie górą był Zmarzlik, ale w PGE Ekstralidze to wrocławianin jest minimalnie lepszy. Janowski to pretendent, na pewno czuje w tym roku swoją szansę, a przecież medalu w IMŚ wciąż w dorobku nie ma. Bywał tego bliski, lecz zawsze czegoś brakowało.

Kto należy do najgroźniejszych rywali wspomnianych Polaków? Po kontuzji na najwyższy poziom nie powrócił jeszcze Tai Woffinden, w polskiej lidze zawodzi Fredrik Lindgren, ale doświadczenie srebrnego i brązowego medalisty sprzed roku jest gigantyczne i nikogo nie zdziwi, jeśli w GP będą brylować. Wysoko na listach bukmacherskich plasują się Leon Madsen i Jason Doyle. Po nieudanej poprzedniej edycji odegrać się chciałby też Emil Sajfutdinow.

- Krzysztof ma szansę zostać "czarnym koniem" cyklu Grand Prix. Widać, że w ostatnich dwóch występach coś u niego drgnęło - przyznał ostatnio Tomasz Gaszyński z nadzieją, że trzeci z naszych reprezentantów, Krzysztof Kasprzak również odegra ważną rolę w cyklu. Indywidualny wicemistrz świata sprzed siedmiu lat wrócił do stawki po przebrnięciu eliminacji, lecz przez ostatni rok i tak doświadczył dużego sportowego dołku. Ostatnie wyniki dają jednak nadzieję, że w Pradze też będzie dobrze, choć poprzeczka będzie zawieszona bardzo wysoko.

GP Czech rozpocznie zmagania o prymat na świecie - ostatnie pod skrzydłami BSI, bo od 2022 stery przejmie Discovery. Szósty raz na Stadionie Marketa odbędzie się start sezonu, a w piątek i sobotę odbędą się na niej rundy numer 26 i 27 w historii. Nikt nie organizował w cyklu imprez tak często. Praski owal nigdy nie słynął jednak z dostarczania szczególnych emocji. Jak na mało którym liczy się na nim głównie start i szybka ucieczka na pierwszych metrach. Od 1997 interesujące zawody w tym miejscu występują raczej rzadziej niż częściej.

Na koniec dodajmy, że organizatorzy czeskich imprez do jazdy z "dziką kartą" wytypowali tym razem Jana Kvecha, czyli powszechnie uznawanego za największy miejscowy talent. W efekcie po raz pierwszy od 2014 zabraknie w zmaganiach w Pradze Vaclava Milika.

Uczestnicy Grand Prix Czech:

Bartosz Zmarzlik (Polska) #95
Tai Woffinden (Wielka Brytania) #108
Fredrik Lindgren (Szwecja) #66
Maciej Janowski (Polska) #71
Leon Madsen (Dania) #30
Jason Doyle (Australia) #69
Artiom Łaguta (Rosja) #222
Emil Sajfutdinow (Rosja) #89
Martin Vaculik (Słowacja) #54
Max Fricke (Australia) #46
Matej Zagar (Słowenia) #55
Anders Thomsen (Dania) #105
Oliver Berntzon (Szwecja) #93
Krzysztof Kasprzak (Polska) #187
Robert Lambert (Wielka Brytania) #505
Jan Kvech (Czechy) #16

Daniel Klima (Czechy) #17
Petr Chlupac (Czechy) #18

Termin: 16-17 lipca
Początek: godz. 19:00
Sędzia: Jesper Steentoft (Dania)

CZYTAJ WIĘCEJ:
Lindgrenowi brakuje pewności siebie, jednak nadal chce być mistrzem świata
Cegielski o Janowskim i Zmarzliku: To zaszło za daleko i może się źle skończyć [WYWIAD]

Źródło artykułu: