Polak oraz pozostałych czternastu stałych uczestników cyklu SGP rozpoczyna najważniejszą rywalizację sezonu już w ten weekend, biorąc udział w dwóch turniejach w stolicy Czech, Pradze. Zawodnik Betard Sparty Wrocław do tej pory w polskiej lidze spisuje się ze swoim macierzystym zespołem rewelacyjnie i jest liderem klasyfikacji średnich, ze współczynnikiem 2,672 punktu na bieg.
Janowskiemu jak dotąd nie udało się stanąć jeszcze na podium Indywidualnych Mistrzostw Świata, jednak wielu obserwatorów typuje go na najgroźniejszego rywala Bartosza Zmarzlika, który celuje w zdobycie po raz trzeci z rzędu tytułu czempiona globu. Polską parę czeka jednak ciężka walka, m.in. z trzykrotnym mistrzem Taiem Woffindenem, Fredrikiem Lindgrenem, Leonem Madsenem czy najlepszym zawodnikiem świata z sezonu 2017, Jasonem Doylem. Popularny "Magic" wie jednak, że przed nim ogrom pracy, jeśli chce zamienić świetną dyspozycję i wielkie oczekiwania w złoto mistrzostw świata.
- Słyszę, że wielu ludzi o tym dyskutuje - mówią mi, że to może być mój rok, abym zdobył złoto. Przed nami jednak ciężka praca do wykonania. Ludzie mogą mówić wiele rzeczy, jednak sam muszę tego dokonać na torze. Nikt nie da mi tego za darmo. Wiem, że w cyklu Grand Prix rywalizacja jest bardzo ciężka. To będzie dla mnie test i zobaczymy, co osiągnę. Jestem bardzo zadowolony i szczęśliwy z podróży, którą odbyliśmy. Po prostu ekscytuję się tym, co mnie czeka. Wszystko wskazuje na to, że zmierzam w dobrym kierunku, aby stawać się coraz lepszym zawodnikiem - mówi Maciej Janowski, dla speedwaygp.com.
ZOBACZ WIDEO Jest objawieniem PGE Ekstraligi, ale ma problem ze zrobieniem... pompki. Wszystko przez jeden upadek
Świetna forma tego zawodnika powoduje, że po raz pierwszy jest on jednym z największych faworytów całej serii na jej początku. Jaki jest zatem sekret jego wysokiej dyspozycji? - To rodzaj "magii" (z ang. "This is kind of Magic", tekst piosenki zespołu Queen - przyp. red.). Jaki jest sekret? Nie ma żadnych tajemnic, po prostu ciężka praca - moich mechaników, tunera i moja. Czuję, że wszyscy wykonujemy świetną robotę, wiemy, co robić i w którym kierunku chcemy zmierzać. Obecnie wszystko wychodzi nam fantastycznie - dodaje dwukrotny Indywidualny Mistrz Polski.
Janowski skorzystał na połączeniu sił ze swoim wieloletnim mentorem, jakim jest dla niego Greg Hancock. Czterokrotny mistrz świata wrócił do Europy, aby trenować młodych zawodników we Wrocławiu, a "Magic" wyraźnie czerpie z jego doświadczenia. Były mistrz świata juniorów otrzymał wiele pomocy od swojego idola z lat młodości, zanim przyszło im rywalizować ze sobą w cyklu SGP. Wychowanek klubu z Wrocławia przyznaje, że ani przez moment nie przestał uczyć się od swojego mistrza.
- Nigdy nie przestaliśmy pracować razem. Greg zawsze mi pomagał na wielu płaszczyznach. Gdy byłem młodszy, udzielał mi rad przy moich kontraktach. Teraz pomaga mi z wieloma technicznymi sprawami - na motocyklu, z moimi startami i wszystkim innym. On ma wiele dobrych rzeczy o speedwayu w swojej głowie i zna mnie bardzo dobrze. Sposób, w jaki razem działamy, jest idealny. Nasza wspólna praca, to wspaniała podróż. Nigdy nie przestaliśmy razem współpracować, jednak z pewnością teraz mamy na to więcej czasu i możemy się na tym bardziej skupić.
Wkład Amerykanina w ciągły rozwój Janowskiego jest z pewnością nieoceniony. Nie wszystkie pomyły Hancocka znajdują jednak od razu zastosowanie. 29-latek jest jednak gotowy na kolejne testy i wyzwania.
- Oczywiście próbujemy wszystkiego, co Greg wnosi do mojego teamu. Czasami to, co działa u niego, nie pracuje dobrze u mnie. Próbujemy jednak cały czas i jestem przygotowany na ciężką pracę. Mój umysł jest gotowy na testowanie nowych rzeczy i tego, co możemy jeszcze wypróbować. Musieliśmy wykonać wiele okrążeń i treningów, aby znaleźć się w miejscu, w którym jesteśmy i mam nadzieję, że nadal będziemy ciężko pracować, aby utrzymać tę pozycję - kończy czwarty zawodnik świata w sezonie 2020, Maciej Janowski.
Czytaj także:
Lidera drużyny czeka przerwa w startach. "Mam problem ze stawem barkowym"
Cykl Grand Prix rusza na torze, z którego każdy z reprezentantów Polski ma dobre wspomnienia