Żużel. Grożą nam puste trybuny. "Czy ktoś o tym myśli?"

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: pusty Stadion Olimpijski
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: pusty Stadion Olimpijski

PGE Ekstraliga ogłosiła, że wraz z nowym kontraktem telewizyjnym kluby będą musiały posiadać drużyny rezerw. Nadal jednak nie znamy szczegółów tego projektu. - Kibice nie będą przychodzić na takie mecze - uważa Marta Półtorak.

W tym artykule dowiesz się o:

Sezon 2022 to ważny moment w PGE Ekstralidze. Wtedy zacznie obowiązywać nowy kontrakt telewizyjny, na mocy którego kluby otrzymają znacznie więcej środków finansowych. Oznacza to jednak również nowe obowiązki - m.in. posiadanie drużyny rezerw, co ma sprzyjać szkoleniu nowych zawodników.

Chociaż projekt ogłoszono kilka miesięcy temu, to nadal nie znamy szczegółów. Nie wiadomo, czy drużyny rezerw będą posiadać własne rozgrywki, czy też zostaną dołączone do 2. Ligi Żużlowej.

- Dla mnie to dziwny, sztuczny twór. Nie wiem, dlaczego próbujemy wyważać otwarte drzwi, skoro mamy przykład współpracy na linii Leszno-Rawicz - mówi Marta Półtorak, była prezes Stali Rzeszów.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Lindgren wbija szpilę Madsenowi. Rozmowa ze Świderskim? Bez komentarza

Półtorak ma nadzieję, że brak finalnych decyzji, co do drużyn rezerw oznacza, że PGE Ekstraliga pójdzie po rozum do głowy i pozwoli na nawiązanie współpracy pomiędzy ośrodkami. - W Rawiczu mogą jeździć ci zawodnicy, którzy nie łapią się do składu w Lesznie. To daje im więcej niż kolejne treningi. Bo obawiam się, że mecze drużyn rezerw byłyby de facto takimi treningami - dodaje była działacz i sponsor rzeszowskich "Żurawi".

Nasza ekspert zwraca też uwagę na koszty. Nawet jeśli na mocy nowego kontraktu telewizyjnego kluby PGE Ekstraligi otrzymają większe środki, to nie znaczy, że muszą je wydawać nieefektywnie. - Koszty partnerstwa na przykładzie Leszno-Rawicz są niższe, niż w przypadku drużyn rezerw, a młodzi też mogliby szlifować umiejętności, poznawać różne tory. Rywalizacja wśród ekstraligowych rezerw oznaczałaby, że młodzi żużlowcy jeździliby ciągle po tych samych torach - wylicza Półtorak.

Była prezes ma też obawy, że spotkania drużyn rezerw będą nieatrakcyjne dla fanów. - Czy kibice będą przychodzić na takie mecze? Czy ktoś o tym myśli? Szczerze wątpię. Dla mnie to nieprzemyślana decyzja. Tym bardziej skoro współpraca Leszna z Rawiczem się sprawdziła, to czemu tego modelu nie powtórzyć? - pyta Półtorak.

W ostatnich latach żużel upadł w takich ośrodkach jak Kraków, Piła czy Świętochłowice. Nawiązanie współpracy klubów ekstraligowych z partnerami w tych miastach dałoby tam szansę na reaktywację speedwaya.

Czytaj także:
Prezydent Leszna nie wytrzymał i uderzył w prezesa PGE Ekstraligi
Mistrz Polski znów ukarany. Nie było litości!

Źródło artykułu: