Żużel. Zmarzlik z Janowskim walczyli, że sypały się iskry, ale pięknie podziękowali sobie po finale [KOMENTARZ]

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Maciej Janowski na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Maciej Janowski na prowadzeniu

Ależ piękna walka, ależ cudowny polski wieczór we Wrocławiu. Dwóch reprezentantów Polski na najwyższych stopniach podium. Zmarzlik z Janowskim w finale walczyli jak lwy, a po wyścigu podziękowali sobie jak na wielkich sportowców przystało.

Walka mistrza świata, Bartosza Zmarzlika z pretendentem do tytułu, Maciejem Janowskim elektryzuje kibiców w Polsce. Jedni trzymają kciuki za żużlowca Stali Gorzów, drudzy za wrocławianina. Na Olimpijskim w przewadze byli z pewnością ci, którzy lepiej życzą zawodnikowi Betard Sparty, co zrozumiałe. Wszyscy jednak potrafili docenić wielką klasę obu polskich mistrzów. Ściganie, jakim uraczyli niemalże komplet publiczności było niewiarygodne.

Janowski przez całe zawody się męczył. Szukał prędkości, aż w końcu ją znalazł na swoim domowym torze, który przecież powinien znać jak własną kieszeń. Zmarzlik od początku był szybki. Mylił się bardzo rzadko, a w finale - zarówno pierwszej jak i drugiej odsłonie - pokazał mistrzowski speedway.

Piękna była nie tylko walka Polaków, która musiała się podobać nawet najbardziej wybrednym fanom żużla, ale także ich gest po zakończonym finale. Podali sobie ręce, przybili piątki, podzielili się wrażeniami. A było czym. W jednym wyścigu działo się tyle, że można by nim obdzielić kilka finałów. Oczy kibiców skierowane były nie tylko na sam wyścig, ale także na gesty po jego zakończeniu.

ZOBACZ WIDEO Lindgren wbija szpilę Madsenowi. Rozmowa ze Świderskim? Bez komentarza

Cudownie wyglądało także podium wrocławskiej Grand Prix, gdzie na najwyższych stopniach stali biało-czerwoni. Kapitalnie wybrzmiał Mazurek Dąbrowskiego odśpiewany na kilkanaście tysięcy gardeł. Dwaj nasi mistrzowie pokazali klasę nie tylko na torze, ale także na podium i poza nim.

To, co było kilka tygodni temu w Lesznie, poszło w niepamięć. Zmarzlik w Pradze, gdy sam odpadł w półfinale, życzył zwycięstwa Polakowi, swojemu najgroźniejszemu rywalowi w walce o złoto Maciejowi Janowskiego. Teraz Polacy pięknie się cieszyli i dziękowali sobie, wyrażając wzajemny szacunek wobec klasy rywala - rodaka. Cieszmy się tym, że mamy obecnie tak znakomitych żużlowców, a kwestia tytułu mistrza świata może rozstrzygać się pomiędzy naszymi. No chyba, że wmieszają się w nią Rosjanie…

Zobacz także:
Każdy zawodnik chce tam zostać
Janowski liderem, Zmarzlik blisko podium

Źródło artykułu: