Żużel. Silniki Ryszarda Kowalskiego kluczem do sukcesu? "Takiej prędkości wcześniej nie było"
Za nami trzy turnieje SGP. Prym wiedli w nich żużlowcy korzystający ze sprzętu Ryszarda Kowalskiego - Maciej Janowski, Artiom Łaguta i Bartosz Zmarzlik. - Takiej prędkości na prostych w żużlu jeszcze nie widziano - ocenia Darcy Ward.
Uwagę na to zwrócił Darcy Ward. "Silniki Kowalskiego mają na prostych prędkość, jakiej wcześniej nie widziano w tym sporcie" - napisał były australijski żużlowiec na Twitterze.
Po piątkowym turnieju Grand Prix we Wrocławiu liderem mistrzostw jest Janowski. Ward zwrócił jednak uwagę na to, że na pochwały zasługują też inni. "Sajfutdinow imponuje ponownie. Nie jest najszybszy, ale liczy się w grze. Lambert ma świetną przyszłość. Zmarzlik to nadal faworyt do mistrzostwa świata" - dodał 29-latek.
ZOBACZ WIDEO Woffinden zapytany o Janowskiego... tłumaczy dlaczego tak często zmieniają się mistrzowieZdaniem Warda, Janowski miał przy tym sporo szczęścia w piątkowy wieczór. Australijczyk ma na myśli sytuację z wyścigu finałowego, kiedy to po kontakcie z nim upadł Emil Sajfutdinow. Sędzia wykluczył Rosjanina z powtórki, co wielu uznało za błąd. "To była trudna sytuacja do oceny. Trzeba było kogoś wykluczyć, ale myślę, że Maciej miał sporo szczęścia" - ocenił.
Były żużlowiec jest zdania, że o tytuł mistrzowski do samego końca w sezonie 2021 bić będą się Janowski, Łaguta i Zmarzlik. Ward skrytykował przy tym system punktacji, który wprowadzono w mistrzostwach świata już w zeszłym roku. "Nie podoba mi się. Nie jesteśmy jak inne dyscypliny sportowe, gdzie mamy do czynienia z jednym, głównym wyścigiem. Pojedyncze biegi żużlowe powinny być bardziej doceniane" - podsumował były zawodnik toruńskiego Unibaksu.
Przypomnijmy, że do końca sezonu 2019 żużlowcy w turnieju SGP zgarniali tyle punktów, ile łącznie wywalczyli w kolejnych wyścigach. W zeszłym roku doszło jednak do zmiany systemu punktacji. Obecnie zdobycz uzależniona jest od pozycji końcowej w klasyfikacji danego turnieju Grand Prix.
Czytaj także:
Fala krytyki po decyzjach arbitra we Wrocławiu
Zmarzlik z Janowskim walczyli, że sypały się iskry