Reprezentant Słowacji wylądował na torze w 12. wyścigu GP Polski w Lublinie, po tym, jak Fredrik Lindgren poszerzył jemu i Jasonowi Doyle'owi tor jazdy na wejściu w pierwszy łuk.
Martin Vaculik od razu po wypadku podtrzymywał prawą rękę i narzekał na ból w stawie obojczykowo-barkowym. Żużlowiec Moje Bermudy Stali Gorzów został przewieziony do szpitala, gdzie potwierdzono kontuzję obojczyka. Ten został złamany w czterech miejscach.
- Już wszystko OK, rano przeszedłem operację u mojego lekarza, który wykonał świetną robotę. Obojczyk ponownie jest w jednej całości - przekazał Martin Vaculik w mediach społecznościowych.
Kiedy będzie mógł wrócić na tor? Tego jeszcze nie wiadomo. Z jego słów powiało jednak optymizmem. - Teraz tylko czekam na moment, w którym będę mógł rozpocząć rehabilitację. Zrobię wszystko, by wrócić nawet mocniejszy niż przed upadkiem. Niebawem widzimy się na torze - dodał Słowak.
Na szybki powrót Martina Vaculika z pewnością liczy Moje Bermudy Stal Gorzów, która po ostatnim meczu rundy zasadniczej (na wyjeździe z eWinner Apatorem Toruń) rozpocznie zmagania w fazie play-off PGE Ekstraligi.
Zobacz też:
Żużel. Władysław Komarnicki o "szpitalu" w Stali Gorzów i walce Zmarzlika o tytuł IMŚ
Żużel. Rosjanin walczy i nie odpuści. Posypią się iskry w rywalizacji Zmarzlika i Łaguty [KOMENTARZ]
ZOBACZ WIDEO Czy Hampel i Lampart mieli pretensje do Kubery?