Przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej Abramczyk Polonia Bydgoszcz i Zdunek Wybrzeże Gdańsk mają taką samą liczbę punktów. Jednak tylko jeden z tych klubów będzie mógł pojechać w rundzie play-off. Dlatego obie drużyny stoczą pomiędzy sobą korespondencyjny pojedynek.
Teoretycznie w lepszej sytuacji jest Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Zespół z Trójmiasta podejmie na własnym stadionie Unię Tarnów, czyli najgorszy zespół na poziomie eWinner 1. Ligi. Trudno więc oczekiwać w tym spotkaniu innego rezultatu niż pewna wygrana gospodarzy.
Natomiast zdecydowanie trudniejsze zadanie czeka Abramczyk Polonię Bydgoszcz. Udadzą się oni na wyjazdowe spotkanie do Arged Malesy Ostrów, która jest jedną z najmocniejszych ekip w lidze.
ZOBACZ WIDEO Czy Hampel i Lampart mieli pretensje do Kubery?
To stawia bydgoszczan w bardzo trudnej sytuacji w walce o play-off. Jednak w rozmowie z portalem Polskizuzel.pl, Jerzy Kanclerz zauważa, iż gdyby nie ogromny splot nieszczęśliwych okoliczności, to jego drużyna mogłaby być teraz w zupełnie innym miejscu.
- eWinner 1.Liga była w tym roku nieprzewidywalna. Zakładałem, że 20-21 punktów wystarczy do udziału w play-offach. Uważam, że nawet Unia Tarnów, gdyby nie kontuzje miałaby szanse na walkę o play-offy. W tej lidze nie było słabych drużyn. Tylko kontuzje sprawiły, że niektóre mecze kończyły się wysokimi wynikami. Gdyby nie urazy w naszej drużynie, bo uważam, że w tej lidze największym pechowcem była Polonia, a dalej Unia, bylibyśmy już w fazie play-off - mówił Kanclerz.
- Z faktami nie ma co polemizować. Na początku sezonu wypadł Adrian Gała , później Grzegorz Zengota i David Bellego. Gdybyśmy cały sezon jechali optymalnym składem, pewnie w Gdańsku byłby inny wynik, z Rybnikiem przegraliśmy dwoma punktami i można zakładać, że prawdopodobnie też byłby na naszą korzyść - tłumaczył prezes Abramczyk Polonii.
Jakby tego było mało, w decydującym spotkaniu najprawdopodobniej zabraknie Grzegorza Zengoty. Wychowanek zielonogórskiego klubu niedawno doznał kolejnej już w tym sezonie kontuzji, jednak Jerzy Kanclerz udzielił nieco wymijającej odpowiedzi na pytanie o tego zawodnika.
- Zawodników, nie tylko Grzegorza Zengotę, czasami ciężko wyczuć. Oni bardzo chcą wracać szybko na tor, a poza tym gojenie urazów przebiega u nich znacznie szybciej niż u zwykłego człowieka - podsumował Jerzy Kanclerz.
Zobacz także: Stal szykuje się do dużej inwestycji
Zobacz także: Talent ucieknie do Sparty?