Tegoroczne rozgrywki eWinner 1. Ligi nie układają się po myśli Krystiana Pieszczka. Zawodnik, którego celem było bycie liderem Zdunek Wybrzeża Gdańsk, spisywał się w pierwszej fazie sezonu na tyle słabo, że zrzekł się nawet opaski kapitańskiej na rzecz Rasmusa Jensena.
Małymi krokami w jego jeździe widać progres, a sam żużlowiec zdaje sobie sprawę, że to jego postawa może być kluczowa w walce o awans do PGE Ekstraligi przez team znad morza.
Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Rzutem na taśmę, ale jednak udało wam się awansować do fazy play-off. Było nerwowe oglądanie meczu Arged Malesa Ostrów z Abramczyk Polonię Bydgoszcz?
Krystian Pieszczek, zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Oglądaliśmy go razem z kolegami z drużyny i sztabem szkoleniowym, ale czy było to nerwowe oglądanie? Raczej nie, raczej ze spokojem. To jest sport i wygrała lepsza drużyna.
ZOBACZ WIDEO Czy Hampel i Lampart mieli pretensje do Kubery?
Wielu uważało Polonię za faworyta meczu, tymczasem jadący o pietruszkę ostrowianie rozbijają rywala. Spodziewałeś się, aż tak jednostronnego widowiska?
Drużyna z Ostrowa Wielkopolskiego jest piekielnie mocna i tak naprawdę nie mają słabych punktów w drużynie, co sprawia, że jest to ekipa kompletna. Czy spodziewałem się takiego widowiska? Gospodarze pojechali do samego końca, praktycznie na 120 proc., co było zresztą widać.
Dla was triumf ostrowian oznaczał awans do play-off. Czyli takim rzutem na taśmę, ale jednak realizujecie ten cel minimum na ten sezon. Trochę ulgi w waszym obozie?
Mamy sporo pracy do wykonania, żeby osiągnąć zadowalający nas rezultat. To są play-offy i nie będzie miękkiej gry. Wiemy, że tutaj toczy się walka o wszystko.
W półfinale trafiacie na zespół, który udało wam się w fazie zasadniczej pokonać dwukrotnie. Jednak Cellfast Wilki Krosno z rundy zasadniczej, a te w play-off, to dwa różne zespoły. Raz, że beniaminek jest niesamowicie rozpędzony, a dwa wzmocniony m.in. Janem Kvechem.
Jest to zupełnie nowe rozdanie, zobaczymy, co przyniesie nam dany dzień i będziemy na pewno chcieli tego dnia pojechać dobre spotkanie. Wygra ta drużyna, która nie będzie miała dziur w składzie. Wszystko jest tylko i wyłącznie w naszych rękach.
A jakie to mogą być niuanse, które przechylą wynik dwumeczu na jedną lub drugą stronę?
Myślę, że wygrają ci, którzy popełnią mniej błędów. Kluczowa w obu spotkaniach będzie moja forma. Powoli wracamy z prędkością taką, jaka powinna być w moich motocyklach i liczę, że tak też będzie w play-off.
Czy patrząc na twoje indywidualne wyniki w Krośnie i Rybniku, można odnieść wrażenie, że lepiej, gdybyście w półfinale rywalizowali z ROW-em?
Uwielbiam jeździć w Krośnie. Przez sporą część sezonu borykałem się z brakiem prędkości w motocyklach, co było zresztą widać. Pracujemy cały czas, inwestujemy w nowe jednostki i robimy wszystko, aby wrócić do tego, co było dawniej.
Wybiegnijmy nieco w przyszłość. Pokonujecie Wilki i awansujecie do finału, a tam rozprawiacie się z kolejnym rywalem i wjeżdżacie do PGE Ekstraligi. Tak z ręką na sercu, czy po takim trochę nie do końca udanym sezonie, czułbyś się gotów do podjęcia wyzwania, jakim są starty w PGEE?
Nie, nie jestem gotowy na Ekstraligę. Zbyt wiele ciężkich sytuacji mnie w tym sezonie spotkało, aby porywać się teraz na tak głęboką wodę. Chciałbym, aby było inaczej, ale nie jest.
Wspomniałeś o tym braku prędkości. Rozmawiałem niedawno z Piotrem Szymko, który mówi wprost - "potencjał drzemie w nim spory, ale w tym roku nie trafił ze sprzętem".
To chyba nie jest żadna tajemnica, że w tym roku, jak na zawodnika pierwszoligowego, pozwoliłem sobie na zakup czterech nowych silników i zainwestowałem w kilka z poprzednich lat. To sporo, ale to nie było do końca to, czego szukaliśmy. Jednak widać, że gdzieś wszystko wraca, że to idzie w dobrym kierunku. Pojawia się wynik, więc pozostaje uspokoić jazdę i będzie dobrze.
Gdyby wyścig trwał jedno okrążenie, to ta twoja średnia biegowa byłaby z pewnością duża większa. Z czego wynika fakt, że ten twój sprzęt tak jakby jedzie swoje, ale tylko jedno, może półtora okrążenia?
Jestem zawodnikiem, który potrafi wygrywać starty, nawet na źle dopasowanym motocyklu, a potem brakowało ewidentnie prędkości na trasie i nawet przy umiejętnym blokowaniu, rywale mnie mijali, bo byłem dużo wolniejszy...
Należysz do zawodników, którzy lubią regularnie startować, często startowałeś w ligach zagranicznych i turniejach. W tym sezonie tych dodatkowych imprez niewiele, bo jeden start towarzyski, dwa turnieje IMP i "dzika karta" w SEC. To też ma jakiś wpływ na twoją postawę?
Zdecydowanie wolę jeździć trzy, nawet cztery razy w tygodniu, ale brać udział w zawodach, niż trenować w kółko, ciągle na tym samym obiekcie. Ściganie z innymi zawodnikami, na różnych torach, to pozwala zebrać doświadczenie, objeżdżenie i pewność siebie. Brakuje mi tego, a pozyskać zagraniczny klub w tych czasach, to bardzo ciężko.
A co z ligą duńską, gdzie miałeś być zmiennikiem Kennetha Bjerre?
Czekam... Gdy nadarzyła się okazja, abym pojechał dla Holsted Tigers (Krystian jest zawodnikiem GSK Liga - dop. red.), to mój klub nie zgodził się na moje wypożyczenie.
W kalendarzu na twojej stronie na najbliższy czas widnieją tylko mecze z Cellfast Wilkami Krosno. Przewidujesz jakieś dodatkowe starty, czy wrzesień, to dalej wyłącznie treningi?
Niestety, w momencie naszej rozmowy na nic się nie zanosi...
Dziękuję za rozmowę. Chciałbyś coś dodać na koniec od siebie?
Pozdrawiam wszystkich kibiców żużla w Polsce, szczególnie tych z Gdańska. Trzymajcie za nas kciuki w fazie play-off, a ja obiecuję, że damy z siebie maksimum, aby Was nie zawieść. Przy okazji dziękuję wszystkim sponsorom i partnerom za wsparcie w sezonie 2021.
Czytaj także:
PGE Ekstraliga z KSM czy bez? Mamy nowe informacje
Po bandzie: Ktoś sfałszował podpis? Nic takiego [FELIETON]