Od tego sezonu na torach rysowane są linie, za które nie mogą wychodzić mechanicy oraz sztaby szkoleniowe podczas włączonego czasu dwóch minut i zawodnicy są w określonej strefie skazani na siebie. Po tym, jak przed 15. biegiem zgasł motocykl Andrzeja Lebiediewa, pomógł mu Ireneusz Kwieciński, który zapchnął motor. W konsekwencji Lebiediew dojechał na 3. miejscu, na wagę remisu w Gdańsku. - Prawdopodobnie zakończy się to karą, podobnie jak wiele innych sytuacji z tego meczu - każdy kto był, to widział że były różne historie. Niechcący, a może i chcący znalazłem się w tym gronie i cieszę się, że znalazłem się w tym miejscu - powiedział trener Cellfast Wilków Krosno.
Kilkanaście lat temu dużo częściej trenerzy oglądali biegi w okolicach taśmy startowej. - Ja tam byłem po to, by widzieć jak to wszystko się odbywa. Od początku obserwowałem jak ustawiają się goście i gospodarze na polach startowych i przełożyło się to na dobry wynik. Opłacało się i wcześniej, a w 15. biegu już w ogóle - wyjaśnił trener.
Przed meczem krośnianie zgłaszali swoje uwagi względem toru w Gdańsku. - Przyszedłem na tor i widziałem, że komisarz ma pewne uwagi względem nawierzchni. Widziałem to i gdańszczanie próbowali naprawiać tor. W pewnym stopniu to się udało, jednak nawierzchnia nie wytrzymała do końca, w ostatniej fazie trochę się porozrywało, ale tak to jest z torami żużlowymi - ocenił Kwieciński w rozmowie z WP SportoweFakty.
Dla ośrodka z Krosna był to 13. mecz w Gdańsku. Mimo tego, że nie udało się wygrać wynik i tak jest historyczny - jak dotąd 12 poprzednich spotkań zakończyło się zwycięstwem Wybrzeża. - Jesteśmy takim klubem, który na nowo tworzy historię krośnieńskiego żużla. Fajnie to wychodzi i jestem z tego zadowolony - zauważył po spotkaniu ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk trener, który w przeszłości był też zawodnikiem klubu z Krosna.
Remis jest bardzo dobrym wynikiem dla krośnian, którzy jednak pamiętają porażkę u siebie z rundy zasadniczej. Jeszcze nie czują się finalistami. - Różnica jest tak mała, że czy byłoby 46:44 w jedną lub drugą stronę i tak drugi mecz trzeba byłoby wygrać w Krośnie, by znaleźć się w finale. Cały sezon tak u nas wygląda, że musimy nadrabiać punkty za juniorów i strata do 8. biegu często jest duża. Cieszę się, że teraz nie była ona tak znaczna i stąd się wziął wynik w końcówce - podsumował Ireneusz Kwieciński.
Czytaj także:
Komarnicki mówi o sędziowaniu
Grzyb o negocjacjach z mistrzem
ZOBACZ WIDEO Żużel. Co się dzieje z Maksymem Drabikiem? Znany dziennikarz wystosował do niego apel!