Żużel. Kot w worku czy hit transferowy? Motor Lublin zaryzykował, bo obawiał się czekania na Dudka

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Patryk Dudek w kasku żółtym
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Patryk Dudek w kasku żółtym

Maksym Drabik już trenuje, a w listopadowym okienku transferowym podpisze kontrakt z Motorem Lublin. Niektórzy twierdzą, że prezes Jakub Kępa kupuje kota w worku, że lepszym rozwiązaniem było czekanie na Patryka Dudka. Inne zdanie ma Robert Dowhan.

- Uważam, że Maksym Drabik w Lublinie będzie dobrym ruchem - mówi nam były prezes Falubazu Zielona Góra. - Moim zdaniem okaże się wzmocnieniem. Myślę, że pojedzie nie tylko lepiej od Krzysztofa Buczkowskiego, ale zaprezentuje również wyższy poziom, niż w swoim ostatnim sezonie. To nadal młody zawodnik, który ma przed sobą całe sportowe życie. Wraca po kontrowersjach i moim zdaniem będzie w nim wiele niespożytkowanej energii - tłumaczy Robert Dowhan.

Jeszcze w trakcie sezonu 2021 wydawało się, że Motor Lublin zrobi wszystko, żeby ściągnąć do siebie Patryka Dudka. Kiedy Falubaz Zielona Góra spadł z PGE Ekstraligi, wszyscy spodziewali się, że prezes Jakub Kępa ruszy po wychowanka tego klubu. Tak się jednak nie stało.

- Z mojej wiedzy wynika, że Motor rozmawiał z Patrykiem Dudkiem, ale nie chciał czekać na zakończenie sezonu w Zielonej Górze. Czy popełnili błąd? Z pozycji byłego działacza uważam, że nie. Nadmierne zwlekanie wiąże się zawsze z ryzykiem. Można zostać z ręką w nocniku. Zakładam, że lublinianie określili sobie deadline. Rynek jest bardzo płynny i czekanie mogłoby sprawić, że nie byłoby ani Dudka, ani Drabika. Czas pokaże, który zawodnik pojedzie lepiej w sezonie 2022 - przekonuje Dowhan.

Były prezes Falubazu ma świadomość, że Drabik jest w pewnym sensie znakiem zapytania. Nie chodzi nawet tylko o przerwę spowodowaną zawieszeniem. - Zanim został zawieszony, jego jazda też wyglądała różnie. Powroty mają jednak to do siebie, że najczęściej są udane, bo energia i chęć pokazania się kumulują się w zawodniku. Kiedy Darcy Ward przyszedł to Falubazu, to fruwał po torze. Wiem, że Australijczyk to była zupełnie inna liga, ale czuję, że Drabik też sobie poradzi - podkreśla Dowhan.

- Maksym przychodzi w miejsce Krzysztofa Buczkowskiego, który miał udaną końcówkę. To była jednak tylko końcówka, bo we wcześniejszych spotkaniach praktycznie nie istniał. Nie wiem, czy Motor z Drabikiem zdobędzie złoto, ale jestem pewny, że będzie silniejszy i znowu ma szanse dostać się do play-off. A to jest przecież najważniejsze - podsumowuje były działacz.

Zobacz także:
Jaka siła beniaminka PGE Ekstraligi?
Kolejny zawodnik blisko Polonii

ZOBACZ WIDEO Dominik Kubera mówi, dlaczego odejście z Unii Leszno było dobrą decyzją

Źródło artykułu: