Żużel. Władysław Komarnicki grzmi na FIM w kwestii regulaminu. Mówi o absurdalnym pomyśle

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Maciej Janowski

Polacy znów nie wygrali Speedway of Nations, choć byli najlepsi po dwudniowych zmaganiach w Manchesterze i 42 wyścigach. - Najwyższa pora zmienić ten durny regulamin - mówi bez ogródek Władysław Komarnicki, honorowy prezes Stali Gorzów.

- Od samego początku wszystkim tym, którzy zgodzili się na tego typu zawody jak Speedway of Nations mówię passe. Dlaczego? Mieliśmy świetny regulamin, mieliśmy emocjonujący Drużynowy Puchar Świata z wypełnionymi po brzegi trybunami. Ludzie emocjonowali się tymi wspaniałymi zawodami. Wymyślono coś, co nawet nazwę ma dziwną. Coś, co jest nieakceptowalne. To absurdalny wymysł urzędników z FIM-u - grzmi Władysław Komarnicki.

Bez względu na to, kto wygrywa ostatecznie Speedway of Nations, na zdrowy rozum regulamin jest trudny do zrozumienia. Żużlowcy rywalizują przez dwa dni w 42 wyścigach, a o wszystkim decyduje jeden wyścig, w którym wygrywa nomen omen nie ten pierwszy tylko ci z drugiego i trzeciego miejsca. - Wymyślono to z premedytacją, bo Polacy wygrywali seryjnie Drużynowy Puchar Świata. Inne kraje nie szkoliły tak młodzieży, jak my i przegrywali z nami seryjnie - przypomina Komarnicki.

Drużynowy Puchar Świata ma wrócić do kalendarza, ale dopiero w 2023 roku i będzie rozgrywany zaledwie co trzy lata. FIM nadal upiera się przy funkcjonowaniu Speedway of Nations, które niby są drużynowymi mistrzostwami, a rywalizują pary. - Proszę mi pokazać drugą nację, która w Drużynowym Pucharze Świata byłaby w stanie wystawić tylu klasowych zawodników, co Polska? Można porównać z Polakami Duńczyków, Szwedów, Australijczyków, Brytyjczyków czy Rosjan? Kto wystawi czterech czy pięciu żużlowców, którzy będą w stanie wygrać w cuglach DPŚ? Speedway of Nations wymyślono, by odebrać Polsce ten tytuł. Inna sprawa, że finał SoN mógł się potoczyć inaczej, gdyby nie upadek Macieja Janowskiego - zaznacza nasz rozmówca.

Polacy napędzają finansowo światowy żużel i coraz więcej naszych rodaków pojawia się w podmiotach zarządzających najważniejszymi zawodami. Czy jednak mają oni taką siłę przebicia, by zmienić kontrowersyjne przepisy? Czy nadal regulaminy inni ustawiają, tak jak im to pasuje? - Mocno liczę na Andrzeja Witkowskiego, który jest autorytetem we władzach światowego żużla. Mam nadzieję, że spróbujemy szybciej wrócić do regulaminu DPŚ. Niech inne kraje zaczną pracować nad rozwojem swoich zawodników, a nie FIM wymyśla regulacje i taką strukturę zawodów, która Polakom odbiera złoty medal - zakończył Władysław Komarnicki.

Zobacz także:
Marek Cieślak: Srebro nie jest sukcesem
Koszmar Polaków trwa w najlepsze

ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta mówi o braku rosyjskiego hymnu na podium i więzi z Polską

Źródło artykułu: