Philip Hellstroem-Baengs - jeszcze kilka dni temu to nazwisko przeciętnemu kibicowi żużla, który śledzi głównie PGE Ekstraligę, mówiło niewiele. Tymczasem weekendowe zmagania o Speedway of Nations sprawiły, że o 18-latku ze Szwecji zrobiło się głośno. Nie tylko z tego względu, że w jednym z wyścigów sprawił on ogromną sensację i zdołał przedzielić faworyzowaną parę z Polski.
Hellstroem-Baengs w Manchesterze miał idealne warunki do tego, by zabłysnąć. Koszmarny upadek Jacoba Thorssella i Pontusa Aspgrena na początku sobotnich zawodów sprawił, że Szwedzi stracili obu swoich zawodników. Młody żużlowiec wyjeżdżał do kolejnych gonitw osamotniony i nikt nie oczekiwał od niego cudów.
Może przywrócić Szwecję na salony
Szwecja to kraj sześciokrotnego mistrza świata, Tony'ego Rickardssona. Niegdyś tamtejsza liga uważana była za mocniejszą od polskiej. Jednak to już przeszłość. Żużel w Kraju Trzech Koron znalazł się w kryzysie, w mistrzostwach świata honoru w pojedynkę broni 36-letni Fredrik Lindgren, a następców nie widać. Młodzi zawodnicy ze Szwecji w ostatnich latach szybko popadali w przeciętność.
ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni
Dlatego 18-letni Hellstroem-Baengs to nadzieja na lepsze jutro. - Aby odnieść sukces w życiu, trzeba mieć cele. Ja chcę być mistrzem świata - mówił w roku 2020 w rozmowie z elitspeedway.com.
W Manchesterze dał się poznać jako zawodnik jadący niezwykle przebojowo, niebojący się agresywnej jazdy. Jak sam podkreśla, ma świadomość tego, że sport żużlowy jest niebezpieczny, ale "jak dojdzie do upadku, to dojdzie".
Równocześnie wie, że żużel to nie wszystko. Dlatego oprócz kariery zwraca uwagę na szkołę. Tak, aby mieć opcję rezerwową, gdyby coś poszło nie tak. - Na szczęście większość zawodów odbywa w się w okresie wakacji. Zdarzało się jednak, że musiałem robić sobie wolne od szkoły z powodu żużla - zdradził w elitspeedway.com.
Ze szkołą wiąże się jeszcze jedna anegdota. Od pierwszych lat Szwed brał udział w bójkach z rówieśnikami. Szybko wpadał w furię. - Wtedy zrozumiałem, że cierpię na ADHD - powiedział.
Niepokorny mentor
Na ADHD cierpi inna, była już nadzieja szwedzkiego żużla - Antonio Lindbaeck. Z rewelacyjnym 18-latkiem łączy go też karnacja, bo czarnoskórzy w żużlu to wręcz ewenement. Starszy ze Szwedów postanowił wziąć Hellstroema-Baengsa w opiekę. Startują w jednym klubie w ojczyźnie, w sezonie 2022 wspólnie bronić będą barw również I-ligowego Aforti Startu Gniezno.
- Mieszkamy obok siebie, jeździmy w tym samym zespole, obaj jesteśmy czarnoskórzy, obaj mamy ADHD. Wiem, że Antonio myśli tak samo jak ja! To najlepsza rzecz, jaka mi się przytrafiła - powiedział o swoim mentorze młody żużlowiec.
Hellstroem-Baengs nie ma wątpliwości, że gdyby nie Lindbaeck, to nie znalazłby się na obecnym poziomie. Wprawdzie pierwszy motocykl otrzymał już jako 3-latek, ale później grał w hokeja. Lubi też sporty zimowe. Dlatego postawienie na żużel wcale nie było takie pewne. Zadecydował fakt, że jego ojciec jest mechanikiem i fanem motocrossu. Później pięć groszy wtrącił Lindbaeck.
Ostatni weekend sprawił, że Szwed znalazł się w blasku fleszy. Biegi z jego udziałem, choć Kraj Trzech Koron był skazany na porażkę, wywoływały wrzawę na trybunach w Manchesterze. - O matko! Naprawdę nie wiedziałem, co się tutaj dzieje. To wszystko, to jakieś szaleństwo. Ci ludzie to wariaci, naprawdę. Oczywiście, w pozytywnym sensie. To było wspaniałe uczucie jeździć przy takich trybunach - komentował 18-latek.
Czy dojdzie do próby podkupienia?
Po weekendzie pojawiły się nawet pytania, czy Hellstroem-Baengs w sezonie 2022 na pewno startować będzie w Gnieźnie, czy czasem nie skusi go jeden z ekstraligowych klubów. Sam Szwed zapewnia jednak, że na najwyższy poziom przyjdzie jeszcze czas. Na razie ważniejsza jest nauka, a o tę łatwiej w I-ligowych realiach.
- Mamy zawarte porozumienie pisemne, ale różne rzeczy w żużlu widziałem. Jak ktoś się zachowa po partyzancku, to może dojść do próby podkupienia. Były przecież różne historie, gdzie zawodnik ogłaszał osiągnięcie porozumienia, a potem lądował w innym klubie. Wierzę jednak, że my 1 listopada będziemy mogli oficjalnie podpisać umowę z Philipem - powiedział WP SportoweFakty Rafael Wojciechowski, menedżer gnieźnieńskiej drużyny.
Dla Wojciechowskiego ostatni występ młodego zawodnika Aforti Startu Gniezno w ogóle nie był zaskoczeniem. - Wierzyłem w tego chłopaka i nadal wierzę. On ma przyszłość w żużlu i z roku na rok powinien poprawiać swoje możliwości. O ile będą go omijać kontuzje - dodał.
Menedżer czerwono-czarnych zdradził też, że to sam Hellstroem-Baengs wyszedł z inicjatywą, by do klubu trafił również Lindbaeck. - Oni razem będą stanowić wspólny team na torach w sezonie 2022 i zobaczymy, jak to zagra - stwierdził Wojciechowski.
Czytaj także:
18-latek zaskarbił sobie serca kibiców z całego świata
Zagraniczny junior w PGE Ekstralidze?