[b]
Michał Juraszek, WP SportoweFakty: Za Falubazem rozczarowujący sezon. Przed jego rozpoczęciem typowano, że nie będzie to zespół walczący o najwyższe cele, natomiast spadek mimo wszystko należy uznać za niespodziankę. Co według pana było przyczyną tak słabej postawy?[/b]
Wojciech Dankiewicz, żużlowy ekspert: Przyczyn możemy znaleźć kilka. Jedną z nich jest to, że po odejściu Martina Vaculika nie zakontraktowano klasowego zawodnika. Wszyscy dobrze wiedzieli, że PGE Ekstraliga będzie bardzo mocna, choćby ze względu na nowy kontrakt telewizyjny, który gwarantuje naprawdę spore pieniądze. Strata Słowaka była wielkim osłabieniem, a jednak nie ściągnięto nikogo konkretnego. Dobrym ruchem było oczywiście zatrudnienie Maxa Fricke'a, ale to wciąż żużlowiec młodego pokolenia. Zakontraktowano również Mateja Zagara, natomiast uważam, że Falubaz potrzebował bardziej klasowego zawodnika. Nie było ich zbyt wielu, aczkolwiek klub z Zielonej Góry przespał okres transferowy. Dobry skład gwarantuje walkę o medale, a słabszy może oznaczać spadek, tak jak stało się w tym przypadku. Sądzę również, że ten zespół miał trochę pecha, ponieważ przegrał trzy domowe mecze różnicą dwóch punktów. Właściwie niewiele zabrakło, aby Falubaz się utrzymał.
Właśnie o te spotkania chciałem zapytać. Starcia z Motorem Lublin może nie bierzmy pod uwagę, ponieważ to goście kontrolowali jego przebieg, natomiast mecze z Fogo Unią Leszno i Eltrox Włókniarzem Częstochowa zostały przegrane przez zielonogórzan w 15. biegu. Od czego pana zdaniem zależało, że w tak kluczowych momentach czegoś brakowało?
Sport rządzi się swoimi prawami. Można mówić o delikatnym pechu, jednak to forma sportowa zadecydowała o wynikach. Przeciwnicy byli po prostu lepsi. W przypadku Falubazu zwróciłbym jeszcze uwagę na formację młodzieżową, którą sezon wcześniej miał zdecydowanie mocniejszą. Myślę, że temat juniorów w Zielonej Górze także został przespany. Skoro było jasne, że trzech chłopaków kończy wiek juniora, to może już wtedy warto było dać jakieś szanse młodszym zawodnikom, aby mogli oni rozpocząć tegoroczne rozgrywki z jakimś doświadczeniem.
Po zakończeniu rozgrywek w 2020 roku Falubaz pozwolił odejść Norbertowi Krakowiakowi, który wykręcał lepsze liczby niż Mateusz Tonder i Damian Pawliczak. Czy nie uważa pan, że to właśnie Krakowiak zasługiwał na większą szansę, a zrezygnowanie z jego usług było błędem?
Teraz wiele możemy mówić. Norbert Krakowiak w Grudziądzu nie spisał się jakoś oszałamiająco, z tego co pamiętam odjechał jeden naprawdę doskonały mecz. Mateusz Tonder też miał dobre momenty. Możemy dywagować, ale moim zdaniem to nie byli zawodnicy, dzięki którym Falubaz mógł się utrzymać. Myślę, że akurat pod tym względem klub się wybronił, ponieważ zatrzymanie Krakowiaka raczej niczego by nie zmieniło.
ZOBACZ WIDEO Miłość od pierwszego wejrzenia. Teraz Marcin Gortat odpuszcza nawet mecze NBA!
Jak oceni pan pracę Piotra Żyto w tym roku? Widzi pan jakieś plusy pomimo spadku?
Bardzo cenię go za to jak potrafi prowadzić drużynę, zorganizować pracę w parku maszyn, czy gasić ewentualne konflikty. Prawda jest taka, że gdy trener ma taki zespół, to nie może zdziałać zbyt wiele. Czy popełnił jakieś błędy? Nie potrafię przypomnieć sobie jakichś rażących pomyłek, które zadecydowały o tym, że Falubaz nie utrzymał się w lidze. Można zarzucić złe przygotowanie toru, ale takie argumenty do mnie nie trafiają. W meczu z Betard Spartą zawodnicy chcieli takiego toru, a sam trener szukał rozwiązań na spotkanie z bardzo silnym rywalem. Piotr Żyto to według mnie nadal świetny fachowiec.
Głośnym tematem jest kontrakt Maxa Fricke'a, który najprawdopodobniej zostanie w Zielonej Górze, mimo że ma za sobą udane miesiące i nie może narzekać na brak zainteresowania ze strony klubów ekstraligowych. Co sądzi pan na ten temat?
Max Fricke to świetny i rozwijający się zawodnik młodego pokolenia. Tak naprawdę nie wiem, czy nie mógłby on w jakiś sposób rozwiązać tego kontraktu. Uważam, że jeśli zostanie w zespole, to trzeba będzie pochwalić działaczy Falubazu, ponieważ wyciągnęli wnioski i chcą szybko wrócić do elity, a taki zawodnik z pewnością w tym pomoże. Myślę, że Max jest świadomy, że będzie występować na zapleczu ekstraligi, a roczna przerwa od ścigania w elicie nie powinna źle wpłynąć na tak młodego żużlowca. Poza tym nadal ma prawo startować w Grand Prix, więc będzie rywalizować ze światową czołówką. Zawodnik i klub na pewno ze sobą rozmawiali i jeśli współpraca ma być kontynuowana, to na pewno wszystko jest w porządku.
Kontynuowana nie będzie natomiast współpraca z Matejem Zagarem, który ma za sobą rozczarowujący sezon. Mimo wszystko wydaje się, że na poziomie eWinner 1. Ligi stać go na dobre występy. W jego miejsce najprawdopodobniej pojawi się Rohan Tungate. Czy pana zdaniem ten zawodnik jest w stanie dać drużynie więcej niż Słoweniec?
Matej Zagar zdecydowanie rozczarował i trudno się dziwić zielonogórzanom, że robią dość konkretne zmiany. Myślę, że zakontraktowanie Australijczyka jest dobrą decyzją. Co do Słoweńca - osobiście nie znam go zbyt dobrze, natomiast krążą o nim różne opinie. Czasami jest tak, że ciągną się one za zawodnikiem. Nie chcę się w to wgłębiać i oceniać Mateja, ale generalnie w środowisku sporo się słyszy. Być może klub z Zielonej Góry patrzył na to również pod tym kątem.
Jak ocenia pan szansę Falubazu w 2022 roku? Drużyna z Zielonej Góry jest pewniakiem do awansu, czy jednak o wygranie rozgrywek wcale nie będzie tak łatwo?
Fricke, Protasiewicz, Buczkowski, Tungate i trzech solidnych zawodników do 24. roku życia, a także juniorzy, którzy powinni poradzić sobie w niższej lidze. Uważam, że to bardzo ciekawy skład, a potencjalni rywale nie są tak mocni. Zielonogórzanie dostali zimny prysznic, ale chcą błyskawicznie wrócić do elity i szybko wzięli się za budowanie drużyny, który ma zagwarantować awans. Na papierze Falubaz wygląda na najmocniejszy.
Zobacz także: Żużel. Kolejny transfer w eWinner 1. Lidze! Klub ogłosił nowe porozumienie!
Zobacz także: Żużel. Giełda transferowa w eWinner 1. Lidze. Jeden ruch może sprawić, że Falubaz nie będzie już murowanym faworytem!