[tag=20937]
Nick Morris[/tag] to na polskich torach żużlowiec nieco zapomniany. W 2018 roku Australijczyk wywalczył awans do pierwszej ligi ze Stalą Rzeszów, którą zarządzał wtedy Ireneusz Nawrocki.
Był jedną z czołowych postaci w drużynie i wykręcił czwartą najlepszą średnią w lidze. Miał zostać w klubie, ale ten w kolejnym sezonie nie przystąpił do rozgrywek. Zawodnik musiał rozejrzeć się za nowym pracodawcą i ostatecznie trafił do ROW-u Rybnik, w którym odjechał tylko trzy mecze.
Rok temu w polskiej lidze nie startował. Próżno było go nawet szukać na europejskich torach. Teraz wrócił i przez cały sezon regularnie ścigał się w Wielkiej Brytanii.
Z naszych informacji wynika, że żużlowiec jest obecnie w kontakcie z rybnickim klubem, który jest gotowy dać mu szansę. Morris nie jest oczywiście w tej chwili traktowany jako pewniak do pierwszego składu, ale raczej jako ciekawe uzupełnienie drużyny. Rozmowy trwają.
ROW nie jest zresztą jednym klubem, który sonduje temat Nicka Morrisa. Jak udało nam się ustalić, zawodnikiem interesuje się także drugoligowy Optibet Lokomotiv Daugavpils.
Zobacz także:
Wypadek brutalnie przerwał mu karierę
Ważna zmiana w eWinner 1. Lidze coraz bliżej
ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni