Żużel. Marek Grzyb: Kowalski sam do nas zadzwonił i zaakceptował ofertę. Powtarzał, że decyzja jest ostateczna [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Marek Grzyb
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Marek Grzyb

- Kiedy czytam, że Bartłomiej Kowalski założył bluzę Stali Gorzów z grzeczności, to śmiać mi się chce. Całe szczęście, że nie pojechałem na to spotkanie ze stringami - mówi Marek Grzyb, prezes Moje Bermudy Stali Gorzów.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: W piątek Bartłomiej Kowalski osiągnął porozumienie z Betard Spartą Wrocław, choć mówi się, że miał uzgodnione warunki współpracy z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Jak może pan skomentować zamieszanie wokół zawodnika?

Marek Grzyb, prezes Moje Bermudy Stali Gorzów: Zacznę od tego, że początkowo nie miałem w ogóle zamiaru zabierać głosu w tej sprawie. Uznałem, że zostawimy ten temat i pójdziemy dalej. Skoro jednak pojawiły się niedorzeczne komentarze ze strony rodziny Kowalskich, to doszedłem do wniosku, że kibicom, zwłaszcza tym gorzowskim, należy się kilka słów wyjaśnienia.

Czy Bartłomiej Kowalski miał porozumienie z Moje Bermudy Stalą Gorzów?

Oczywiście, że tak. Bartłomiej Kowalski otrzymał propozycję z kilku klubów. Jednym z nich była Stal Gorzów. Kolejny ruch wykonał już jednak samodzielnie. Nikt nie wydzwaniał do rodziny Kowalskich dzień w dzień, nie naciskał, ani nie pytał, czy akceptują nasze warunki. To oni zadzwonili do nas i powiedzieli, że przyjmują ofertę. Zapewniam, że to zostało powiedziane przez nich bardzo wyraźnie. Kilka razy powtórzono nam, że decyzja jest ostateczna. Z tego powodu śmiać mi się chcę, kiedy czytam, że ja kogoś zagadałem i nie dałem dojść drugiej stronie do słowa. Jeśli już rozmawiamy o szczegółach negocjacji, to mogę panu powiedzieć, że początkowo to ja zaniemówiłem.

ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni

Dlaczego?

Nie wiedziałem, co powiedzieć, kiedy usłyszałem, że propozycja drugiej strony brzmi 600 tysięcy za podpis i 6 tysięcy za punkt. Minęła chwila, zanim pozbierałem szczękę z podłogi. Później wydusiłem z siebie, że my takich pieniędzy nie zapłacimy, bo w Stali Gorzów jest pewna hierarchia i dotyczy ona także płatności dla poszczególnych żużlowców.

Kiedy dowiedział się pan, że Bartłomieja Kowalskiego na pewno nie będzie w Stali?

W piątek dosłownie chwilę po pana artykule zadzwonił do mnie Dariusz Kowalski, który przeprosił mnie i poinformował, że wybierają Wrocław. Mógłbym od razu zapytać, za co w takim razie przepraszał, skoro opowiada w mediach, że nie miał nic na sumieniu? Gdyby tak było, to przecież wystarczyłoby podziękowanie za rozmowy. Poza tym nie wiem, jak jest u pana Kowalskiego, ale w moim przypadku dobre 20-letnie whisky otwiera się, kiedy jest powód do świętowania. Zapewniam, że tak było w naszym przypadku. Mieliśmy pełne porozumienie nie tylko w kwestiach finansowych. Zawodnik i jego ojciec dopytywali nas również o sprawy sportowe. Chcieli wiedzieć, czy Bartek będzie tym wiodącym juniorem, kto jeszcze będzie w naszym zespole, jak będzie wyglądać polityka startowa. Te wszystkie informacje od nas uzyskali. Poza tym mieliśmy dla zawodnika przygotowany garnitur na bal, który organizujemy 6 listopada. Wszystkie swoje wymiary Bartek przekazał nam dobrowolnie i bez żadnego problemu. Dobrze wiedział, z jakiej okazji szyjemy dla niego ten strój.

Co pana zdaniem zdecydowało, że Bartłomieja Kowalskiego nie będzie w Stali Gorzów? Ojciec zawodnika w rozmowie z Interią powiedział, że gdyby liczyły się tylko pieniądze, to wybrałby Grudziądz.

To oczywiste, że zdecydowały o tym wyłącznie pieniądze. Ojciec zawodnika próbuje tłumaczyć, że gdyby chodziło o finanse, to wybrałby Grudziądz, bo tam było nieco więcej za podpis. Zapomina tylko, że Betard Sparta Wrocław oferuje zdecydowanie więcej meczów do odjechania, co sprawia, że ich propozycja staje się automatycznie najwyższa. Te tłumaczenia są kompletną bzdurą. Prawda jest taka, że zawodnik nas wystawił, a chodziło mu tylko o pieniądze.

A jaki powód podał wam zawodnik?

To w tej historii bawi mnie najbardziej. Ojciec Bartka poinformował mnie, że do Gorzowa jest jednak za daleko. Naprawdę się wtedy ubawiłem. Dziwnie się złożyło, że do takiego wniosku doszedł w ostatni piątek, kiedy poznał szczegóły finansowej oferty ze strony Betard Sparty Wrocław. Kiedy rozmawialiśmy wcześniej i akceptował nasze warunki, to nie wspominał o tym nawet słowem, a nic mi nie wiadomo o tym, żeby od naszego porozumienia Gorzów zmienił swoje położenie na mapie Polski.

Słyszeliśmy za to, że Barłomiej Kowalski chciałby jeździć z Bartoszem Zmarzlikiem, przy którym mógłby się rozwinąć. Poza tym sam rozmawiał na ten temat z naszym mistrzem. Dopytywał także o możliwość korzystania z usług Ryszarda Kowalskiego. To wsparcie było dla niego bardzo ważne, a my te tematy wspólnie dla niego już układaliśmy.

Czy zdjęcie Bartłomieja Kowalskiego w barwach Stali Gorzów, które obiegło internet, jest autentyczne i kiedy zostało ono wykonane?

Tak, jest autentyczne. Kiedy zostało wykonane, to już zostawię dla siebie. To był jednak dowód naszego porozumienia. Kontakt mieliśmy od dawna, bo chcieliśmy wypożyczyć zawodnika już na fazę play-off w sezonie 2021. Wtedy na przeszkodzie stanęła jego kontuzja.

Dariusz Kowalski w rozmowie z Interią powiedział, że jego syn założył bluzę Stali z grzeczności, bo nie chciał robić wam przykrości.

W takim razie dobrze, że nie zabrałem ze sobą na to spotkanie stringów. Wtedy byłoby dopiero wesoło.

Pan tak na poważnie?

Nie, ale jak mam inaczej komentować takie głupoty? Te tłumaczenia są absurdalne. Nikt nie zakłada barw klubowych z grzeczności i nie pozuje w nich do zdjęcia z prezesem klubu. Takie gesty mają w sporcie symboliczne znaczenie i każdy dobrze wie, co one oznaczają.

Czy po osiągnięciu porozumienia z Bartłomiejem Kowalskim był pan spokojny o to, że zawodnik dotrzyma słowa? Kiedy dotarły do was jakieś niepokojące sygnały?

Czytaliśmy na temat zawodnika bardzo wiele w mediach. Mieliśmy sygnały, że po drodze został wystawiony także klub z Torunia. Upewnialiśmy się zatem kilkukrotnie po akceptacji naszej propozycji, czy wszystko jest aktualne. Za każdym razem otrzymywaliśmy zapewnienie, że mamy być spokojni. Poza tym zawodnik i jego ojciec dobrze wiedzieli, że tym transferem zamierzaliśmy zamknąć budowę zespołu na sezon 2022. Znali także cele, które chcemy sobie postawić. Teraz ktoś opowiada, że przecież nic nie podpisał, ale co to za argument? Ja funkcjonuję w branży finansowej. Zdarza się, że sprzedaję do Departamentu Skarbu milion euro i robię to za pomocą umowy słownej. Wtedy nie dzwonię po tygodniu do banku i nie mówię, że się wycofuję, bo kurs waluty poszedł w górę.

Ojciec zawodnika mówi, że mamy na jego syna nagonkę i apeluję o święty spokój.

Trzeba było o tym myśleć wcześniej. Rozumiem, że jako ojciec próbuje walczyć o dobre imię syna. To jednak nie jest takie proste. Nie można opowiadać, że walczy się o honor, kiedy się w ogóle go nie ma. Ja Bartkowi nawet współczuję, bo w przyszłym sezonie będzie musiał zmierzyć się z trudnymi sytuacjami. Wizyty w Gorzowie i Toruniu zapewne nie będą łatwe, bo w tych klubach doszło do uścisku dłoni. A na koniec niech pan pozwoli, że coś jeszcze dodam.

Co takiego?

Mam dla Bartka i jego ojca radę, żeby nie próbowali wybielać się kosztem moim i Stali Gorzów, bo ja też mogę zacytować, jakie historie opowiadali mi o Michale Świąciku z Włókniarza, Przemysławie Termińskim z Apatora oraz o klubach z Rzeszowa i Krakowa.

Kilka tygodni temu powiedział pan, że Moje Bermudy Stal Gorzów będzie walczyć w przyszłym sezonie o złoto, bo klub obchodzi 75-lecie. Czy nadal podtrzymuje pan tak odważną deklarację?

Będziemy walczyć, choć oczywiście wcześniej zakładałem, że będziemy zespołem nieco bardziej kompletnym. Zbudowała mnie jednak postawa naszych zawodników, którzy przez ostatni weekend przysłali mi mnóstwo wiadomości, żebym się nie przejmował, bo i tak damy radę. Liczę, że zachowanie Bartłomieja Kowalskiego jeszcze bardziej zjednoczy i zmotywuje tych chłopaków.

Rozumiem, że w tej sytuacji nie ma dyskusji o transferze Mateusza Bartkowiaka?

To raczej już oczywiste. Trudno będzie coś zmieniać, skoro wszystkie karty są już rozdane.

Czy uważa pan, że powinno dojść do zmian w regulaminie, by takie historie, jak ta z Bartłomiejem Kowalskim się nie powtarzały?

Na pewno. Potrzeba nam regulacji, by zawodnicy nie wystawiali klubów i nie burzyli całej koncepcji składu. Można to zresztą łatwo załatwić. Wystarczy, że kontrakty będzie można zawierać od razu po zakończeniu sezonu. Czekanie do listopada jest niezrozumiałe.

Zobacz także:
Nie może się otrząsnąć po tragedii
Prezes Włókniarza pyta o zasady

Komentarze (119)
avatar
maks pierwszy
5.11.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Nie czytam wypocin p. Grzyba czy jest jedna osoba w Polsce żeby uwierzyć w jedno słowo tego faceta 
avatar
michalj
4.11.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
szkoda, naprawdę szkoda że w żużlu są osoby z tak niską kulturą biznesową. Do głowy by mi nie przyszło aby o negocjacjach paplać publicznie. A jeśli poszło nie po myśli osób zainteresowanych to Czytaj całość
avatar
rosomak1
3.11.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Grzyb czy może pan spojrzeć w lustro i powiedzieć że etyka w biznesie żużlowym to dla pana rzecz święta? Czytaj całość
avatar
Przecież to ja
3.11.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak to było z Patrickiem Hansenem.Rozmowy i kaperowanie odbyło się w październiku,czy wbrew regulaminowi w lipcu lub sierpniu? 
avatar
olo
2.11.2021
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Grzyb przestań beczeć.Rusko ograł cię jak chciał. Teczkę mu możesz nosić biznesmenie od siedmiu boleści.