Temat wrocławskiego toromistrza budzi w ostatnich tygodniach wiele kontrowersji. Od dłuższego czasu spekulowało się, że eWinner Apator chce przejąć kilku pracowników Betard Sparty, między innymi dyrektora sportowego Krzysztof Gałańdziuka i właśnie toromistrza Grzegorza Węglarza. Ten pierwszy już pracuje w klubie z Motoareny. Drugi tam ostatecznie nie trafił, choć był obecny w Toruniu i przygotował tor na tegoroczne rundy Grand Prix.
Krzysztof Gałańdziuk w rozmowie z portalem sportowy-torun.pl powiedział, że czuje wielki zawód postępowaniem Węglarza. - Co do faktów to jest prawdą, iż podpisał - na początku września, umowę z klubem, czego byłem świadkiem. Nie chce, na obecnym etapie, rozwijać tego tematu, przyjdzie na to jeszcze czas - stwierdził Gałańdziuk w rozmowie ze wspomnianym serwisem.
Teraz całe zamieszanie w wywiadzie z WP SportoweFakty postanowił wyjaśnić Grzegorz Węglarz.
ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni
Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Już wiele osób wypowiadało się na temat pana przyszłości i tego, dla jakiego klubu będzie pan pracował w nowym sezonie. Pan jeszcze nie zabierał głosu. To jak w końcu jest z tym pana angażem?
Grzegorz Węglarz, toromistrz Betard Sparty Wrocław: Ja nigdzie się nie wybieram. Jestem związany z WTS-em, pracowałem w tym klubie i nie zamierzam tego zmieniać. Mam ważny kontrakt we Wrocławiu. Szefowie Sparty też potwierdzili, że nie szukają innego toromistrza. Zostaję na Olimpijskim.
A rozmawiał pan z władzami Apatora o ewentualnym przejściu do tego klubu?
Już od jakiegoś czasu dostawałem różne propozycje przejścia do innych klubów, mówiło się też o Toruniu. Zaznaczę, że nigdy nie rozmawiałem na ten temat z szefostwem Apatora. Wiadomo, że gdy pojawiają się jakieś propozycje, człowiek zastanawia się nad różnymi rozwiązaniami. To normalne. Ja jednak jeszcze przed zakończeniem sezonu ligowego wiedziałem, że nie chcę się przenosić z Wrocławia, że zostaję. To potwierdziłem prezesowi Sparty jeszcze przed finałem.
Z różnych źródeł pojawiały się informacje, że do Apatora ma trafić kilku pracowników Betard Sparty. Oficjalnie barwy zmienił były dyrektor sportowy WTS Krzysztof Gałańdziuk. I to on w rozmowie z portalem sportowy-torun.pl powiedział, że był świadkiem podpisania przez pana umowy z toruńskim klubem.
Coś mi tu nie gra i nie trzyma się kupy.
Dlaczego?
Po pierwsze, podpisałem jedną umowę i dotyczyła ona wyłącznie przygotowania toru na tegoroczne zawody Grand Prix w Toruniu.
Prezes Sparty o tym wiedział?
Tak i nie zrobił z tego problemu. Poza tym nie było w tamtej umowie żadnego tematu dotyczącego pracy dla Apatora w sezonie ligowym. Po drugie, umowę na Grand Prix podpisałem w obecności jednej pani z klubu i nie było przy tym Krzysztofa. Naprawdę dziwię się, że teraz mówi takie rzeczy.
Toruński portal zasugerował również, że eWinner Apator może wejść z panem na ścieżkę sądową. Czy coś panu na ten temat wiadomo?
Ja jestem normalnym człowiekiem. Nie mam takich informacji i byłoby to bardzo dziwne. Mogę zresztą powiedzieć, że już kilkanaście dni temu napisałem do Apatora pismo.
Czego ono dotyczyło?
Przede wszystkim wyraziłem się w nim jasno, że pracuję dla Sparty. Poprosiłem też o przesłanie podpisanych ponoć przeze mnie dokumentów, w których podobno zgodziłem się na pracę toromistrza w Apatorze w kolejnym sezonie, bo ja takich papierów nie mam i jeszcze raz mówię, że nic takiego nie podpisałem.
Czy otrzymał pan odpowiedź?
Nie. Do tej pory nikt na to pismo mi nie odpowiedział. To o czym my mamy rozmawiać? Dla mnie temat jest zamknięty.
Zobacz także:
Kolejny kontrakt w Arged Malesie Ostrów
Im przygląda się eWinner Apator Toruń