Mowa rzecz jasna o Maksie Fricke'u, który w minionym sezonie był drugą strzelbą Stelmet Falubazu Zielona Góra, zaraz za Patrykiem Dudkiem. W PGE Ekstralidze notował średnio 1,816 punktu na wyścig (19. miejsce w całych rozgrywkach).
I choć reprezentant Australii przed rokiem podpisał dwuletni kontrakt, po spadku zielonogórzan do eWinner 1. Ligi jego klubowa przyszłość stanęła pod znakiem zapytania. Tym bardziej, że Fricke nie mógł narzekać na brak zainteresowania z PGE Ekstraligi.
Teraz wiadomo już oficjalnie, że Fricke nigdzie się nie wybiera. Stelmet Falubaz oficjalnie potwierdził, że australijski żużlowiec nadal będzie częścią zespołu prowadzonego przez trenera Piotra Żyto.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Mocne słowa Cegielskiego. Jest odpowiedź Przewodniczącego GKSŻ
- To była trudna decyzja. Moja kariera jest na takim etapie, że muszę rywalizować z najlepszymi. Jednak kiedy spotkałem się z władzami klubu i poznałem ich wizję na przyszłość stwierdziłem, że pozostanie w Zielonej Górze będzie dobrym ruchem - mówi Fricke dla Falubaz.com.
- Prezes klubu przedstawił mi główny cel na sezon 2022, czyli szybki awans do PGE Ekstraligi. Rozmawialiśmy też o tym, jak będzie wyglądał skład. Co najważniejsze, nie dotyczyło to tylko sezonu 2022, ale kolejnych lat. Spodobało mi się to i postanowiłem zostać. Mam nadzieję, że moje wyniki będą dużym wsparciem dla zespołu - dodaje Fricke.
Piątek to dzień transferowy Stelmet Falubazu Zielona Góra. Spadkowicz z PGE Ekstraligi ogłosi cały skład.
Zobacz też:
Żużel. Tych rywali przypomni sobie Falubaz oraz pozna też nowego. Oto jego bilans z pierwszoligowcami
Żużel. Kumple z internatu stoczą walkę o awans do PGE Ekstraligi. Niedawno spotkali się po 46 latach