Jerzy Kanclerz to prezes i właściciel Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Stanisław Bieńkowski jest szefem Stelmetu i właścicielem Falubazu Zielona Góra. Kilka lat temu był w setce najbogatszych Polaków w rankingu miesięcznika Forbes. Panowie poznali się 1968 roku, bo dostali się do jednego technikum w Toruniu. Trafili na ten sam kierunek - elektryczna i elektroniczna automatyka przemysłowa. Przypadkowo znaleźli się także w tym samym pokoju w internacie przy ul. Świętego Józefa.
- Tak zostaliśmy kolegami. Spędzaliśmy ze sobą naprawdę mnóstwo czasu. Ja już wtedy szalałem na punkcie sportu. Staszkowi było raczej do niego daleko. Mam zresztą sporo zdjęć z tamtych lat - mówi nam prezes Jerzy Kanclerz.
Ich drogi rozeszły się po zakończeniu nauki w technikum. Stanisław Bieńkowski miał zdawać na Wyższą Szkołę Inżynieryjną w Bydgoszczy, a Jerzy Kanclerz kontynuował edukację w Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Obecny prezes Abramczyk Polonii szukał później kontaktu z kolegą z dawnych lat. Wraz ze swoją żoną odwiedził nawet jego rodzinny dom i zostawił swoje namiary. Odzewu jednak nie było.
ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni
- W 2019 roku zadzwonił do mnie Zbigniew Fiałkowski z GKSŻ. Zapytał, czy może podać mój numer telefonu Stanisławowi Bieńkowskiemu ze Stelmetu, który twierdził, że mnie zna. Nie widziałem problemu - mówi Kanclerz. - Wiedziałem oczywiście, że w zielonogórskim sporcie działa ktoś taki jak Stanisław Bieńkowski. Wtedy nie miałem jednak pojęcia, że to ta sama osoba, z którą chodziłem do szkoły. Nie skojarzyłem tego, bo on nigdy nie był związany ze sportem. To nie była jego dziedzina - dodaje.
- Odebrałem telefon, ale pierwsza rozmowa była dość dziwna. Byłem przekonany, że to ktoś inny, że to tylko zbieżność imion i nazwisk. Zacząłem jednak szukać, sprawdzać, a później oddzwoniłem. Staszek opowiedział o naszych wspólnych znajomych i historiach. Nabrałem pewności, że to ta sama osoba, z którą dzieliłem pokój w internacie - wyjaśnia Kanclerz.
Prezes Abramczyk Polonii dociekał, jak to się stało, że jego kolega z dawnych lat znalazł się w Zielonej Górze i dlaczego zaczął działać w sporcie. - Okazało się, że nie dostał się do Wyższej Szkoły Inżynieryjnej w Bydgoszczy i wybrał inne miejsce. Trafił do Zielonej Góry. Tam z czasem zbudował firmę i osiągnął sukces w biznesie - mówi.
Bieńkowski i Kanclerz postanowili umówić się na spotkanie. - Spotkaliśmy się po 46 latach. To było jesienią 2019 roku. Staszek przyleciał wtedy samolotem do Bydgoszczy. Zjedliśmy kolację i zaczęliśmy wspominać. Rok później zorganizowaliśmy już spotkanie po latach. To wydarzyło się w Toruniu. Od tego czasu mamy dość regularny kontakt. Kiedy Falubaz jeździł w Ekstralidze, byłem przez niego regularnie zapraszany na mecze. Mówił, że wyśle po mnie nawet śmigłowiec. Nie miałem jednak za bardzo czasu, bo mam mnóstwo obowiązków - wyjaśnia Kanclerz.
Teraz panowie mogą stoczyć ze sobą walkę o awans do PGE Ekstraligi, bo zarówno Stelmet Falubaz Zielona Góra, jak i Abramczyk Polonia Bydgoszcz zbudowały bardzo silne składy na sezon 2022 i są wymieniane w gronie głównych faworytów eWinner 1. Ligi. - Nie postrzegam tego jako naszej rywalizacji, ale historia naszych relacji jest z pewnością dość ciekawa - podsumowuje Kanclerz.
Czytaj także: GKM Grudziądz pochwalił się dwoma transferami
Czytaj także: Co ze składem ROW-u Rybnik? Zmiany nieuniknione