[b][tag=62126]
Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Okres transferowy w Stelmecie Falubazie Zielona Góra zakończony. Czy jest pan zadowolony z jego przebiegu?[/b]
Piotr Żyto, trener Stelmetu Falubazu Zielona Góra: Tak, jestem zadowolony, bo z listy nazwisk, którą sobie stworzyliśmy, udało się pozyskać te priorytetowe. Podpisaliśmy też umowy dwuletnie, co było działaniem świadomym. Chcieliśmy pokazać zawodnikom, że po sukcesie może być kolejny wspólny krok. Zobaczymy, czy nam się uda i kto wykorzysta swoją szansę. Na razie nie ma powodów do narzekań. Uważam, że drużyna została bardzo dobrze poukładana, a to oznacza, że możemy z nadzieją wypatrywać nowego sezonu.
Są trzy nowe twarze. Zacznijmy od Rohana Tungate'a. Kiedy pojawił się temat Australijczyka i czy te rozmowy toczyły się równolegle z tymi, które prowadziliście z Matejem Zagarem?
Rohan był dla nas alternatywną dla Mateja. Jako pierwszy propozycję dalszej współpracy otrzymał od nas Słoweniec. Nie skorzystał z niej i wtedy od razu zwróciliśmy się w kierunku Australijczyka. To był dla nas dość oczywisty ruch, bo zawodnik jeździł u nas dwa lata temu jako gość i na zielonogórskim torze odnalazł się bardzo dobrze. Później chcieliśmy go na stałe w zespole, ale wybrał Unię Tarnów, w której było mu ciężko, bo klub był targany różnymi problemami. Jestem przekonany, że w Falubazie pokaże, na co go naprawdę stać.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Mocne słowa Cegielskiego. Jest odpowiedź Przewodniczącego GKSŻ
Decyzja Mateja Zagara była dla pana dużym zawodem?
Nie traktuję tego w tych kategoriach, bo zrobiliśmy naprawdę wiele, żeby go zatrzymać. Zawodnik otrzymał od nas naprawdę bardzo atrakcyjną ofertę pod względem finansowym. To jednak już jego wybór. Miał do tego prawo.
Czy Krzysztof Buczkowski był numerem jeden na liście życzeń wśród polskich seniorów?
Znajdował się na szczycie listy życzeń. Motor Lublin dość jasno i stosunkowo wcześnie komunikował, że nie będzie zainteresowany przedłużeniem z nim współpracy, więc postanowiliśmy to wykorzystać. Rozpoczęliśmy rozmowy i przebiegły one naprawdę sprawnie. Moim zdaniem Krzysztof ma nadal duży potencjał, co pokazał w końcówce ubiegłego sezonu. W fazie play-off jechał naprawdę dobrze.
Przychodzi również Dawid Rempała. Skąd pomysł na ten transfer?
Zostało nam w tym momencie dwóch młodzieżowców, a więc Fabian Ragus i Nile Tufft. Uznaliśmy, że wzmocnienia są potrzebne, a Dawid Rempała od połowy sezonu jechał coraz lepiej. Zrobił duże postępy. Jestem przekonany, że nam pomoże. To może być jeden z ciekawszych juniorów na torach eWinner 1. Ligi.
Większym sukcesem jest zatem sprowadzenie Krzysztofa Buczkowskiego czy Rohana Tungate’a?
Największym sukcesem jest zatrzymanie Maxa Fricke'a. To było bardzo duże wyzwanie, mimo że Australijczyk miał ważny kontrakt z klubem. Chętnych na jego usługi nie brakowało, bo miał przecież dobry sezon. Dziękuję za to zarządowi, bo stanęli na wysokości zadania.
Czy brakującą wisienką na torcie jest Mads Hansen, który wybrał ostatecznie ofertę Trans MF Landshut Devils?
Nie ukrywam, że go chcieliśmy, ale nikogo pan do niczego nie zmusi. Duńczyk otrzymał od nas ofertę. Rozmawialiśmy dość długo, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Ja jednak nie jestem z tego powodu załamany, bo wierzę w naszych zawodników, którymi możemy obsadzić pozycję U24. Jan Kvech, Mateusz Tonder i Damian Pawliczak wcale nie muszą być gorsi od Madsa Hansena.
Macie aż trzech zawodników U24. Ktoś odejdzie?
Na razie nie ma takiego tematu, bo jest za wcześnie. Cała kadra Falubazu nie jest przecież jakaś szeroka, a wiadomo, że różne rzeczy mogą się po drodze wydarzyć. Na pewno zobaczymy, co będzie działo się na początku rozgrywek. Wtedy dowiemy się, kto jest jedynką i zaczniemy zastanawiać się nad losem pozostałych.
Z Stelmetu Falubazu odszedł Patryk Dudek. Czy ustaliliście już, że na pewno wróci, jeśli awansujecie?
Takie jednoznaczne deklaracje nie padły, aczkolwiek Patryk powiedział mi, że jest opcja, by wrócił po awansie. Myślę, że teraz nie ma sensu o tym dyskutować. Skupmy się na tym, żeby ten awans wywalczyć, bo liga wcale nie będzie łatwa.
Kibice zastanawiają się, czy Stelmet Falubaz będzie drugim Apatorem, który po spadku szedł jak burza w eWinner 1. Lidze. Co pan o tym myśli?
Bardzo bym sobie takiego scenariusza życzył, ale szczerze w niego wątpię. Konkurencja też nie spała na rynku transferowym. Widzieli, że się wzmacniamy i próbowali jakoś na to odpowiedzieć. Niektórym się to naprawdę udało. Mocno uzbroiła się zwłaszcza Abramczyk Polonia Bydgoszcz, ale inne ekipy też nie będą zainteresowane ułatwianiem nam zadania. Jestem przekonany, że będzie nam trudniej niż Apatorowi. Oni mieli też duży atut, który polegał na braku play-off, a wiadomo, że ta faza rozgrywek rządzi się swoimi prawami.
W trakcie okresu transferowego nie brakowało wypowiedzi, że Falubaz psuje rynek wysokimi stawkami. Witold Skrzydlewski z Orzeł Łódź mówił, że dzwoniliście do zawodników, którymi nawet nie byliście zainteresowani.
To jakiś absurd. Zapewniam, że nikt z Falubazu nie złapał za telefon i nie dzwonił po wszystkich zawodnikach, żeby w ten sposób pokrzyżować plany konkurencji. Od początku mieliśmy listę nazwisk. Szybko ustaliliśmy, z kim chcemy współpracować i na tych żużlowcach się skupiliśmy. A co do stawek, to odpowiem krótko: szybki powrót do PGE Ekstraligi kosztuje. Poza tym wzrost cen na rynku nie jest raczej winą Falubazu. Do tego doszło w całej eWinner 1. Lidze i dlatego GKSŻ zdecydowała się na podniesienie limitów w kontraktach. To zresztą bardzo dobry ruch. Dla zawodników lepiej, że większość ich pieniędzy będzie w umowach z klubami, a nie w tych sponsorskich. Wszystko stanie się zdecydowanie bardziej przejrzyste.
Zobacz także:
To on był głównym celem Falubazu
Sparta odpaliła transferową bombę