"Największy wstyd dla środowiska". Gdzie są pieniądze zmarłej gwiazdy?

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Tomasz Jędrzejak z żoną Karoliną oraz córkami: Oliwią i Lilly
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Tomasz Jędrzejak z żoną Karoliną oraz córkami: Oliwią i Lilly

- Przerabiałem różne historie zaległości wobec zawodników, ale ta to największy wstyd dla środowiska żużlowego. Mówimy o kimś, kogo nie ma już między nami - grzmi Krzysztof Cegielski. Sprawa dotyczy zaległych pieniędzy dla rodziny Tomasza Jędrzejaka.

Rok temu, 1 grudnia 2020 roku Krzysztof Cegielski w wywiadzie dla WP SportoweFakty mówił, że pomaga walczyć o zaległe pieniądze dla rodziny Tomasza Jędrzejaka, który popełnił samobójstwo. Więcej TUTAJ. Z kolei 20 stycznia opublikowaliśmy, jako jedyni, poruszający wywiad z wdową po zmarłym 14 sierpnia 2018 roku byłym indywidualnym mistrzu Polski na żużlu. Więcej TUTAJ

Pozwani nie stawili się w sądzie

Mijają kolejne miesiące i lata, a zaległości z czasów, kiedy Tomasz Jędrzejak żył i zarabiał na torze, nadal pozostają nieuregulowane. W styczniu tego roku Karolina Jędrzejak mówiła nam, że sprawa trafiła do sądu, bo polubownie nie udało się odzyskać pieniędzy.

- Jedna z tych spraw dotyczy sezonu 2017. Jeszcze za życia mąż miał tę sprawę niezamkniętą. Walczył ponad rok. To nie jest zatem tak, że tylko ja próbuję odzyskać pieniądze, ale kontynuuję to, co robił Tomek za życia. Gdybym nie zdecydowała się wystąpić na drogę sądową, sprawy uległyby przedawnieniu - mówiła we wspomnianym wywiadzie Karolina Jędrzejak.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Nie zna domowego toru, ale jest przekonany, że odnajdzie się w każdych warunkach

Dwie kolejne dotyczyły czasu, gdy żużlowiec startował w klubie z Rzeszowa i nie dostał rozliczenia zarówno pieniędzy podlegających procesowi licencyjnemu, jak i tych z umów sponsorskich. Stąd też jeden z pozwów dotyczy Ireneusza Nawrockiego, który wówczas działał w Rzeszowie.

Nawrocki wypiera się zaległości

Udało nam się skontaktować z Nawrockim, który stanowczo zaprzecza, by miał jakieś zaległości wobec nieżyjącego żużlowca. - Nie ma żadnej sprawy, bo nie mogło być. Owszem, byłem po śmierci Tomasza Jędrzejaka u jego żony i chciałem przekazać pieniądze na zasadzie podarunku, bo kobieta została sama z dziećmi. Pieniądze za tzw. podpis, które zapłaciłem zawodnikowi, dotyczyły całego sezonu, a skoro żużlowiec nie startował przez cały rok, to w umowie wyraźnie jest napisane, że ta kwota proporcjonalnie podlega zwrotowi - uważa Nawrocki.

Były prezes rzeszowskiego klubu uważa wręcz, że to jemu należał się zwrot pieniędzy, skoro zawodnik nie wykonał kontraktu. - Pieniądze powinny być zatem w połowie zwrócone, bo to, co się stało, miało miejsce w połowie sezonu. Zaległości dotyczyły natomiast dwóch meczów i było to, o ile mnie pamięć nie myli, trzydzieści kilka tysięcy złotych. Będąc u pani Jędrzejak, prosiłem o wystawienie faktury, żebym mógł zapłacić - twierdzi Ireneusz Nawrocki.

Karolina Jędrzejak podtrzymuje to, co powiedziała w styczniowym wywiadzie, że jedyną prawdą ze słów wypowiedzianych przez Ireneusza Nawrockiego jest to, że był u niej w domu, a zaległości wobec jej nieżyjącego męża bynajmniej nie dotyczą dwóch meczów. Nawrocki miał jej także oferować przyjęcie weksla, na co się nie zgodziła. Faktem niezaprzeczalnym jest to, że rzeszowski klub nie otrzymał na sezon 2019 licencji. Zaległości zatem musiały być, choć Nawrocki twierdzi, że to GKSŻ się na niego uwzięła.

Karolina Jędrzejak niechętnie wraca do tamtych spraw, które wciąż wywołują ból.
- Dla mnie priorytetem jest dokończenie sprawy z 2017 roku. Tomek nie zdążył tego tematu załatwić, a wiem, jak bardzo go to bolało i jak długo o to zabiegał. On już nie może tego dokończyć. Ja postanowiłam to zrobić za niego - podkreślała w styczniowym wywiadzie.

Dziesięć miesięcy i nic się nie zmieniło

Od wspomnianej rozmowy minęło ponad dziesięć miesięcy. Jak dowiedzieliśmy się od Karoliny Jędrzejak, nadal w tej kwestii nic się nie zmieniło. Rozprawy się odbyły. Pozwani nie stawili się w sądzie. Pieniędzy jak nie było, tak nie ma.

Zbulwersowania sytuacją nie kryje Krzysztof Cegielski, były żużlowiec, przyjaciel zmarłego Tomasza Jędrzejaka. - Mnie osobiście dla rodziny Tomka udało się kilka zaległości odzyskać i uregulować kwestię ubezpieczenia. Widzę, że kolejne nieuregulowane sprawy są uzależnione przede wszystkim od dobrej woli zainteresowanych. Jak twierdzi Karolina, małżonka Tomka, zaległości - nazwijmy to sponsorskich - nie byłoby, gdyby umowy byłby realizowane bezpośrednio z klubami. Od zawsze powtarzam, że funkcjonujące przepisy finansowe w polskich ligach są patologią i największym złem ostatnich lat. A sytuacja z Tomkiem i jego rodziną jest skrajnym tego przykładem - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Krzysztof Cegielski, szef Stowarzyszenia "Metanol".

Najgorsze jest to, że teraz wszyscy chowają głowy w piasek. - Brak reakcji jest zdumiewający. Prosiłem kilka razy nasze władze, aby pomóc rodzinie Tomka w odzyskaniu zarobionych przez niego pieniędzy. Wszyscy widzimy, jaki jest skutek - dodaje Cegielski.

Piękne słowa, najważniejszego gestu brak

W 2021 roku Betard Sparta Wrocław zdobywała Drużynowe Mistrzostwo Polski. Tytuł, o którym tak bardzo marzył Tomasz Jędrzejak, a którego nie udało mu się zdobyć z tą drużyną w 2017 roku. Koledzy z toru Tomasza Jędrzejaka, Maciej Janowski i Tai Woffinden, złoto dedykowali nieżyjącemu już zawodnikowi. Gest piękny, ale szkoda, że inni nadal nie poczuwają się do wykonania ważniejszego gestu, który zamknąłby sprawę niezapłaconych pieniędzy przez sponsora z 2017 roku.

Karolina Jędrzejak często podkreśla, że właśnie Krzysztof Cegielski nie tylko pomaga, ale jest motorem napędowym do działań, by doprowadzić do końca sprawy z przeszłości. Tomasza Jędrzejaka nie ma już na świecie od ponad trzech lat, a rodzinie nie chodzi już nawet o te pieniądze, ale o honorowe załatwienie tematów, o które walczył nieżyjący żużlowiec.

- Rodzinie jest zawsze trudno walczyć w takiej sytuacji. Mam ogromną nadzieję, że każdy kto może pomóc w tej sprawie, zrobi wszystko, żeby Karolina i Tomka córki otrzymały to, co jej mąż i ich ojciec wypracował ciężką pracą na torze. Przypomnę, że to właśnie ta praca i pasja pośrednio zabrały Tomka rodzinie i nam wszystkim - kończy Krzysztof Cegielski.

Źródło artykułu: