Dla młodszego z klanu Pawlickich miniony sezon był najgorszym od 2016 roku, kiedy debiutował w roli seniora. Gdy Fogo Unia Leszno seryjnie zdobywała złote medale, jej kapitan notował średnią biegową w okolicach 2 punktów na wyścig. Zachwycał zwłaszcza w najważniejszych meczach sezonu. Dla swojej macierzystej drużyny jeździł jak natchniony. Nawet wtedy, gdy nie dopisywało mu zdrowie.
- W poprzednich latach on był kluczowy w play-offach. Tam było widać, że jemu najbardziej zależy na losie Unii i złotym medalu. Momentami potrafił jechać parą niczym Tomasz Gollob w najlepszym okresie. W tym roku tego nie było - wspominał na łamach naszego portalu Jan Krzystyniak.
Najlepiej Piotrowi Pawlickiemu wiodło się, kiedy był jeszcze młodzieżowcem. Szybciej niż Bartosz Zmarzlik został najlepszym juniorem świata, w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników PGE Ekstraligi rokrocznie piął się w górę, aż trafił do czołowej dziesiątki. Po przejściu w wiek seniora jego rozwój nieco przyhamował. Zmarzlik wjechał na żużlowe salony, seryjnie zdobywał medale, a Pawlicki może się pochwalić jedynie szóstym miejscem w cyklu Grand Prix, z którego po dwóch latach wypadł.
Co więcej, w tym sezonie zawodził także w rodzimych rozgrywkach drużynowych. Najgorzej wiodło mu się na domowym torze, gdzie w perspektywie całego sezonu ani razu (!) nie zdołał zdobyć dwucyfrowej zdobyczy punktowej. W rankingu średniej biegowej zanotował regres o 16 pozycji.
- Zaczynam się obawiać o przyszłość Piotrka. Przypomina mi to historię jego brata Przemka, który do pewnego momentu rozwijał się prawidłowo i był nawet lepszy niż młodszy z braci. Aż w końcu popadł w marazm - przyznał Krzystyniak.
Czy Piotr Pawlicki wróci na dobre tory? Trudno powiedzieć. Obserwując jego przygotowania do kolejnego sezonu, nie można mu zarzucić braku profesjonalizmu. Ciężko pracuje fizycznie, aby być w pełni gotowym do kolejnego sezonu. Wydaje się jednak, że żużlowiec z Leszna powinien dokonać jakiejś zmiany, która pozwoli mu wykrzesać dodatkowe pokłady energii. Klucz powinien znać sam zainteresowany i jego najbliższe otoczenie.
Być może potrzeba więcej luzu i żużlowego szaleństwa, z którego słynął za młodu. Fakty są jednak takie, że bez mocnego Pawlickiego nie będzie mocnej Unii. Nie dziwi więc, że po słabym sezonie kapitana, Byki w kolejnej kampanii nie uchodzą za faworytów rozgrywek. Karta może się jednak bardzo łatwo odwrócić wraz z odrodzeniem byłego mistrza świata juniorów.
Czytaj również:
Cegielski proponuje rewolucję w żużlu. Prezesom ten pomysł się nie spodoba
Do końca życia nie zapomni kontroli paszportowej w Polsce. "To jakieś wariactwo!"
ZOBACZ WIDEO Żużel. Cellfast Wilki Krosno z najtrudniejszym kalendarzem na start sezonu w eWinner 1. Lidze?