Żużel. Życiowe priorytety zmusiły go do podjęcia trudnej decyzji. "Czasami nie ma innego wyjścia"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Nicolas Covatti na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Nicolas Covatti na prowadzeniu

Jedni udają się na wakacje, aby odpocząć i nie myślą o tym, czym zajmują się na co dzień. Do takich ludzi niekoniecznie należy Nicolas Covatti, który swój urlop połączył z jazdą na żużlu.

W tym artykule dowiesz się o:

Pochodzący z Coronel Pringles żużlowiec spełnił swoją obietnicę i wystartował w dwóch rundach mistrzostw Argentyny, które odbyły się w pierwszej połowie stycznia. Nicolas Covatti chciał zaprezentować się przed swoją publicznością z najlepszej możliwej strony i sztuka ta mu się powiodła.

Covatti wystartował w rundach numer sześć i siedem. W pierwszym turnieju przerwał zwycięską passę lidera mistrzostw - Paco Castagni nie tracąc przy tym nawet punktu.

W kolejnym turnieju rozpoczął od niespodziewanej porażki z Lucasem Torresim i Alexem Acuną, a na koniec rundy zasadniczej za swoimi plecami przywiózł go Facundo Cuello. Jednak, to Argentyńczyk startujący z włoską licencją, jako pierwszy mijał linię mety w biegu finałowym.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Cellfast Wilki Krosno z najtrudniejszym kalendarzem na start sezonu w eWinner 1. Lidze?

- Szczerze mówiąc, to nie spodziewałem się takiego rezultatu, a to z prostych powodów - moja głowa nie była w stanie "dotrzeć" na tor. Podróż była bardzo skomplikowana, musiałem sobie poradzić z małą ilością snu, zmianą czasu. Gdyby nie ogromna pomoc chłopaków, którzy poskładali i przygotowali mi motocykl na czas, to nie mógłbym się ścigać - mówił w rozmowie z La Nueva.

Dla Covattiego był to drugi i zarazem ostatni start, a mocno nad tym ubolewają argentyński fani. Z pewnością byłby groźnym konkurentem dla dominującego Castagni, który zmierza po złoty medal. - Zawsze chciałem startować w mistrzostwach Argentyny. Jednak czas mija, zmieniają się życiowe priorytety i czasami nie ma innego wyjścia, jak tylko zrezygnować - dodał zawodnik.

33-latek przyznał, że był na bieżąco z wydarzeniami podczas argentyńskiego czempionatu i cieszy go to, że sytuacja żużla w jego ojczyźnie zmierza w dobrym kierunku. Świadczyć też o tym mogą słowa Armando Castagni, który widzi w Bahia Blanca ośrodek, który może wkrótce dołączyć do światowej mapy speedwaya.

- Śledziłem start mistrzostw poprzez transmisje. Jedna będąc w środku tego, czując ten cały tłum na trybunach... Żużel wraca do tego, czym był u nas i odzyskuje swoje miejsce - cieszy się Covatti.

Czytaj także:
Za darmo nauczą jeździć na żużlu
Bartosz Zmarzlik cieszy się z powrotu wielkiego wydarzenia

Komentarze (0)