Żużel. Wicemistrza świata juniorów rozchwytywały polskie kluby, wybrał ofertę Niemców. Tłumaczy dlaczego [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Marek Bodusz / Na zdjęciu: Mads Hansen
WP SportoweFakty / Marek Bodusz / Na zdjęciu: Mads Hansen

Mads Hansen miał oferty z sześciu klubów z PGE Ekstraligi, miał też konkretne trzy propozycje z klubów pierwszoligowych. Został jednak zawodnikiem Trans MF Landshut Devils i jak podkreślił, dokonał świadomego wyboru, nie kierując się finansami.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Miał pan wiele ofert z wyższych lig po dobrym sezonie w drużynie z Opola. Skąd wybór Trans MF Landshut Devils?

Mads Hansen, zawodnik Trans MF Landshut Devils: Oczywiście to prawda, mieliśmy wiele ofert. Teraz mogę powiedzieć, że otrzymaliśmy sześć zapytań z klubów ekstraligowych, ale najważniejsze dla mnie jest to, by w swojej karierze robić za każdym razem jeden krok do przodu. Stąd po sezonie w 2. Lidze Żużlowej, nastawiliśmy się wraz z teamem na eWinner 1. Ligę. Na PGE Ekstraligę przyjdzie czas.

Oferta z Landshut była najlepsza spośród tych pierwszoligowych pod względem finansowym?

Nie, również z eWinner 1. Ligi mieliśmy dwie-trzy lepsze oferty, ale mamy wielu sponsorów z Niemiec i tunera z tego kraju. Znamy też wszystkich w Landshut, z wieloma ścigałem się w Danii. Gdyby chodziło tylko o pieniądze, wybralibyśmy któryś z klubów z Polski. Po rozmowie ze sponsorami, zdecydowaliśmy się na Landshut.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Cellfast Wilki Krosno z najtrudniejszym kalendarzem na start sezonu w eWinner 1. Lidze?

Która pierwszoligowa oferta była najatrakcyjniejsza?

Mieliśmy sporo ciekawych rozmów i nie chciałbym tu wybierać jednej. Na pewno mieliśmy ciekawe opcje w Zielonej Górze, Gnieźnie i w Gdańsku. Te trzy kluby były blisko i gdyby chodziło tylko o pieniądze, znalazłbym się w którymś z tych klubów.

Tuż po pechowym finale 2. Ligi Żużlowej był pan wściekły po przegranej właśnie z Diabłami.

Na pewno nie było to łatwe przeżycie. Przyznam, że była też opcja pozostania w Opolu i pomoc w awansie. Za mną fajny czas w Kolejarzu i nie było łatwo odchodzić.

Czy rola w drużynie, jaką będzie pan odgrywał w Landshut Devils również miała wpływ na wybór tej oferty?

Można tak powiedzieć, ale zaważyły też inne czynniki. Jeśli chodzi o rozmowy z Falubazem, to były one bardzo zaawansowane i w grę wchodziło szybkie podjęcie decyzji ze względu na ewentualny transfer wychodzący innego zawodnika tego klubu. Ostatecznie rozstaliśmy się w dobrych nastrojach i może wrócimy jeszcze do rozmów.

Na zdjęciu: Mads Hansen
Na zdjęciu: Mads Hansen

Czy można tor w Landshut porównać do któregokolwiek innego toru?

Tor w Landshut jest specyficzny. Należy tam znaleźć odpowiednie ścieżki, by być szybkim. Musimy wykorzystać jego atut, by wygrywać przed swoją publicznością. Mamy fajny skład i na pewno nas na to stać. Chcę dużo trenować w Landshut, by czuć się tam dobrze. Na pewno tego toru nie da się porównać do żadnego innego na jakim jeździłem.

Mówi pan o tym, że należy iść krok po kroku do większych wyzwań, a wcześniej był pan już w Falubazie. Było za wcześnie?

To prawda, tamten kontrakt był przede wszystkim po to, żeby się uczyć i zyskać doświadczenie, ale od początku celem było zaczęcie jazdy w 2. Lidze Żużlowej w ramach wypożyczenia. To się udało.

Czyli taka sytuacja jak u Andersa Thomsena, który zaczynał w Kolejarzu Opole i przez Wybrzeże Gdańsk trafił do Stali Gorzów?

Można tak powiedzieć, bo w życiu trzeba podchodzić do tego tak, by iść krok po kroku do celu. Są zawodnicy, którzy szybko decydują się na PGE Ekstraligę, ale będziesz lepszym zawodnikiem, jak będziesz potrafił być wartością dodaną dla klubu, w którym jesteś. Nie interesowała mnie jazda w dwóch biegach na mecz, bo tak nie da się rozwinąć. Taka droga jest odpowiednia i mamy przykład wielu zawodników, którzy za szybko się na to porwali. Ja mam jeszcze czas na Ekstraligę.

W 2022 roku liczy pan na podobny rozwój jak miało to miejsce u Patricka Hansena?

Dokładnie, Patrick postąpił podobnie i przeszedł przez 2. Ligę Żużlową i eWinner 1. Ligę. On jest ode mnie trochę starszy i to jest różnica. Nie boję się PGE Ekstraligi, ale mam swój plan na przyszłość.

Jak każdy Duńczyk, zaczynał pan od miniżużla, gdzie został pan Indywidualnym Mistrzem Świata. To jedyna droga do tego, by wybić się w Danii i zostać żużlowcem?

To prawda, miniżużel jest dobry dla młodych zawodników. Później jeździłem w klasie 250 cc i zacząłem jeździć w klasie 500 cc trochę później niż moi rówieśnicy. Tak zdobywałem doświadczenie, a teraz idę według dalszego planu.

Miał pan sukcesy w IMŚJ, dzięki którym w ostatnim sezonie został pan wicemistrzem świata. Jakie są kolejne plany indywidualne? Kiedy w tej strategii przyjdzie czas na jazdę w Grand Prix?

Skończyłem jazdę w kategorii U-21 i teraz czekają mnie inne wyzwania. Kolejne dwa lata będą bardzo ważne, chcę się w tym czasie mocno rozwinąć, choć wiadomo, że trudno będzie wywalczyć awans do cyklu Grand Prix. Kolejnym etapem może być SEC i chciałbym w najbliższym czasie zakwalifikować się do finału. Najważniejsze jest dla mnie okrzepnięcie na odpowiednim poziomie i zdobywanie 8-12 punktów w każdym meczu i bycie wartością dodaną dla drużyny.

Czytaj także: 
Motor nic mu nie da za piękne oczy 
Ruszyła zbiórka na rzecz Woelberta

Komentarze (0)