"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
ZOOleszcz GKM Grudziądz bardzo potrzebował juniora. Wcześniej nie wyszło z Bartłomiejem Kowalskim i Mateuszem Bartkowiakiem. Postanowiono ściągnąć zatem Kacpra Pludrę. Wartościowych młodzieżowców na rynku transferowym można było ze świecą szukać. Wcale nie dziwi mnie, że GKM tak bardzo zabiegał o juniora Unii, który już co nieco w PGE Ekstralidze pojeździł. Znalezienie objeżdżonego zawodnika do lat 21 na tym poziomie, który byłby do wzięcia czy to na wypożyczenia czy na zasadzie transferu definitywnego, nie jest łatwym zadaniem.
Zespół z Grudziądza wzmocnił tym samym swoją formację juniorską. Nie sądzę jednak, że zmieni to układ sił w PGE Ekstralidze. Kacper Pludra to nie jest zawodnik, który odnieni diametralnie oblicze drużyny Janusza Ślączki. Owszem, GKM pozyskał juniora, który już sporo potrafi, ale nie ma się co łudzić, że będzie to jeden z liderów drużyny. Życzę Kacprowi jak najlepiej, by rozwijał swoje umiejętności i miał dużo jazdy, ale nie sądzę, że ten zawodnik będzie decydował o losach meczów GKM-u.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Co grozi klubom, które nie spełnią wymogów licencyjnych do startu sezonu? PGE Ekstraliga odpowiada
Z jednej strony mamy klub, który bardzo zabiegał o juniora, a z drugiej Unię Leszno, która postanowiła "posłać w świat" swoich dwóch najbardziej doświadczonych młodzieżowców i postawi na młodszych, być może bardziej rokujących na przyszłość wychowanków. To pokazuje, jak polityka szkoleniowa leszczyńskiego klubu, daje możliwości zarówno oparcia formacji juniorskiej o swoich wychowanków jak i wypożyczania lub transferowania ich do innych klubów, co wiąże się rzecz jasna z profitami. Pludra nie jest przecież pierwszym wychowankiem, który odszedł z Leszna. Wcześniej do Krosna trafił Krzysztof Sadurski.
Unia Leszno mogła sobie pozwolić na takie ruchy, bo szkolenie tam od lat przebiega wzorcowo. Niewiele jest klubów w Polsce, które ma taką szeroką ławę juniorów. Może wytransferować swoich wychowanków, a jednocześnie mieć kolejnych, być może jeszcze bardziej perspektywicznych, którzy w przyszłości będą dawać radość miejscowym kibicom.
I wcale nie uważam, by Unia Leszno wzmocniła tym ruchem swojego rywala. Być może dała szansę swojemu zawodnikowi rozwinąć się w innym klubie, której nie dostałby w Lesznie, gdzie ewidentnie stawiają na długofalową politykę promocji swoich najmłodszych wychowanków.
Marta Półtorak
Zobacz także:
Polski Ład uderzy także w żużlowców
Piotr Baron mówi o formacji młodzieżowej Unii Leszno