Żużel. Zdobył tytuł w IMŚ jako zawodnik GKM-u. Został w Grudziądzu pomimo spadku

Billy Hamill, czyli lider idealny. Amerykanin właściwie przez całą karierę wyróżniał się świetną dyspozycją i regularnością w polskich ligach. Nie inaczej było w latach 1996-2000, kiedy startował w barwach GKM-u Grudziądz.

W 1995 roku GKM Grudziądz po raz pierwszy w historii wywalczył awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Klub przed kolejnym sezonem dokonał więc kilku wzmocnień, aby móc skutecznie walczyć wśród najlepszych. Szeregi drużyny zasilił m.in. Billy Hamill, który miał za sobą udane występy w barwach Stali Gorzów oraz w Grand Prix, gdzie zajął 5. miejsce.

Zakontraktowanie tego zawodnika okazało się strzałem w dziesiątkę. Był on bowiem bezapelacyjnym liderem drużyny, i choć GKM-owi w 1996 roku nie udało utrzymać się w ówczesnej 1. Lidze, to do Amerykanina nikt nie mógł mieć pretensji.

We wspomnianym sezonie wystąpił on w 14 meczach, średnio zdobywając 2,442 pkt/bieg. Jedyny słabszy występ przydarzył się mu w wyjazdowym starciu ze Startem Gniezno, w którym wywalczył 5 "oczek". W pozostałych spotkaniach za każdym razem zapisywał przy swoim nazwisku dwucyfrową zdobycz punktową.

ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta podpowiada siostrzeńcowi jak jeździć w Grudziądzu! "On to robi inaczej"

Ponadto odniósł wtedy największy sukces w karierze, sięgając po tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Ciężko dziś wyobrazić sobie sytuację, w której najlepszy żużlowiec na globie miałby pozostać w drużynie, która spadła do niższej ligi. A tak właśnie stało się w przypadku Hamilla.

Kolejny rok także był dla niego bardzo udany. Zajął bowiem 2. miejsce w cyklu Grand Prix i był najskuteczniejszym zawodnikiem drugoligowych rozgrywek, awansując z GKM-em do elity.

W niej grudziądzanie z Amerykaninem w składzie spędzili następne dwa lata, a liderem drużyny niezmiennie był Billy Hamill. Dobra forma w lidze tym razem nie miała jednak przełożenia na występy w cyklu Grand Prix, gdzie w latach 1998-1999 zajął odpowiednio 9. i 18. miejsce.

Zmieniło się to w 2000 roku. Żużlowiec urodzony w kalifornijskiej Arcadii ponownie zdecydował się na pozostanie w Grudziądzu, pomimo spadku GKM-u, aczkolwiek wystąpił tylko w 7 spotkaniach. Na zapleczu ekstraligi mógł pochwalić się drugą najwyższą średnią pkt/bieg, a w GP znów sięgnął po srebrny medal IMŚ.

GKM zajął natomiast 2. miejsce w tabeli i po przegranych barażach musiał pogodzić się z brakiem awansu do elity. Hamill postanowił z kolei kontynuować karierę na najwyższym szczeblu rozgrywek i po pięciu sezonach odszedł z GKM-u do Falubazu Zielona Góra. Amerykanin wrócił jednak do Grudziądza w 2004 roku i to wtedy po raz ostatni startował w barwach GKM-u.

Jako zawodnik grudziądzkiego klubu zawsze był klasyfikowany wśród dziesięciu najskuteczniejszych żużlowców rozgrywek, a dwucyfrowej zdobyczy punktowej nie zapisał na swoim koncie w zaledwie 11 meczach. Łącznie wystąpił w 68 spotkaniach GKM-u, zdobywając w nich 815 punktów i 44 bonusy.

Zobacz także: Żużel. Nigdy nie jechali w finale play-off PGE Ekstraligi. W tym gronie są m.in. mistrz świata, Europy i Polski
Zobacz także: Żużel. Daniel Bewley współpracuje w Sparcie ze swoim wzorem. Wyznał, kiedy chce awansować do Grand Prix

Komentarze (1)
avatar
Rotmistrz79
5.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bullet na zawsze szacunek.