Pokochała go Zielona Góra, a on pokochał ją. Lars Gunnestad chlubą żużla w Norwegii
Był jeszcze juniorem, gdy liderował kadrze Norwegii podczas Mistrzostw Świata Par i Morawskiemu Zielona Góra w drodze po krajowy tytuł. Lars Gunnestad przez lata był solidną firmą, choć ze swojej kariery raczej powinien wyciągnąć nieco więcej.
Norwegowie lubują się w sportach samochodowych, ale niekoniecznie w motocyklowych. Od dawna wiadomo, że poziom żużla w kraju fiordów jest bardzo niski. W historii zapisał się rzecz jasna Sverre Harrfeldt, który startował kilka lat w najsilniejszej wtedy lidze brytyjskiej, a przede wszystkim w 1966 w Goeteborgu wywalczył srebro IMŚ. Jest to największym sukcesem tamtejszego speedwaya, więc nie ma żadnego sensu, żeby jakkolwiek zestawić tę nację z duńską czy szwedzką będących prawdziwymi potęgami w jeździe w lewo.
Dopiero kilkanaście lat po wyczynie Harrfeldta na międzynarodowej scenie zaczął pokazywać się Einar Kyllingstad, za którym poszedł Lars Gunnestad, a niedługo potem Rune Holta. Pierwsza dwójka w 1991 wywalczyła niespodziewanie brązowy krążek w Mistrzostwach Świata Par. Na torze w Poznaniu uległa tylko Danii i Szwecji, wykorzystując, że do finału nie awansowały takie ekipy jak Anglia, Australia czy Stany Zjednoczone.
ZOBACZ WIDEO Władze Apatora zadowolone ze sprzedaży karnetów. Padły konkretne liczbyTakże w tamtym roku zaledwie 20-letni Gunnestad zdobył Indywidualny Puchar Mistrzów i przede wszystkim przybył do Polski, by startować w lidze. Ta rok wcześniej otworzyła się na zagranicznych zawodników. Pozyskał go Morawski Zielona Góra i był to prawdziwy strzał w dziesiątkę dla obu stron. Norweg nie wystąpił tylko w dwóch meczach, stając się liderem zespołu, który sięgnął po złoto. Osiągał świetne wyniki, a publiczność z miejsca go pokochała.
- Start w polskiej lidze i wygranie mistrzostwa z Zieloną Górą, to bez wątpienia najlepsze momenty - przyznał rok temu w dużym wywiadzie dla WP SportoweFakty. W kolejnym sezonie nie było medalu, ale Gunnestad wciąż dobrze spisywał się w zielonogórskich barwach, niemal w nich nie zawodząc. W następnym dostał tylko jedną szansę w bydgoskiej Polonii, po czym dość niespodziewanie... na siedem lat zniknął z polskiej ligi.
W 1995 Norwegia dotarła do finału Drużynowych Mistrzostw Świata, które były rywalizacją parową, lecz tym razem polska ziemia nie okazała się tak szczęśliwa i duet Gunnestad-Holta zajął w Bydgoszczy ostatnie siódme miejsce. Tego, czego zabrakło wciąż najlepszemu norweskiemu żużlowcowi to awansu do głównych zmagań o indywidualne mistrzostwo globu.
Regularnie startował w finałach skandynawskich, dwukrotnie docierał do półfinału światowego, ale tam odpadał. Nie wiodło mu się też potem w eliminacjach do cyklu Grand Prix, w którym wystartował w pięciu turniejach, lecz zawsze z "dziką kartą". Mimo jazdy pod inną flagą doceniany był do startu w rundach w duńskim Vojens (1995, 1998) i szwedzkim Linkoeping (1998), by nieco później móc pojechać przed swoimi rodakami w Hamar (2002-2003).
Pochodzący z Drammen żużlowiec przypomniał się polskim kibicom w roku milenijnym, będąc przez dwa lata dużym wzmocnieniem dla pierwszoligowego rybnickiego RKM-u. Po raz ostatni pokazał się w naszej lidze w 2003 w drugoligowym wówczas Ostrowie Wielkopolskim.
Lars Gunnestad, który w piątek kończy 51 lat, karierę zakończył w 2006 roku. Zajął się plantacjami, do tego ma biznes w branży budowlanej. Uznaje się za człowieka pracy, daje ją też Polakom. Choć swoich możliwości na żużlu próbowali jego synowie (jeden z nich, Lars Daniel, w 2011 wygrał IM Norwegii - red.), to bez większego powodzenia.
Były zawodnik żałuje, że swego czasu w jego ojczyźnie nie udało się bardziej rozwinąć żużla i jednocześnie ubolewa nad obecną kondycją tego sportu w Norwegii. Do dziś pozostaje najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii krajowego czempionatu. Mistrzem był aż dziesięciokrotnie. Sam uważa jednak, że z kariery sportowej powinien wyciągnąć więcej. Wszak jej początek, co udowodnił w Morawskim, miał doprawdy znakomity.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Oto galeria sław, która zgarnęła najważniejsze tytuły w Polsce w jednym roku!
Jeden na jednego w Horsens. Janowski i Lindgren pokazali kawał widowiska [WIDEO]
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>