W historii polskiego żużla, Antoni Woryna zapisał się jako pierwszy zawodnik z naszego kraju, który wywalczył medal Indywidualnych Mistrzostw Świata. Było to w 1966 roku na stadionie Ullevi w Goeteborgu, a sukces ten powtórzył cztery lata później we Wrocławiu. W Goeteborgu mógł być nawet złotym medalistą, o wszystkim zadecydował wyścig, w którym na starcie podpuścił go Barry Briggs. Ostatecznie ten bieg wygrał Nowozelandczyk, przed Norwegiem Sverre Harrfeldtem i właśnie Woryną. Dokładnie taka była kolejność na podium, bo cała trójka pewnie wygrała resztę biegów, nie zważając na to, że w obsadzie byli też Ivan Mauger czy Bjorn Knutsson.
Brąz we Wrocławiu łączył się z inną historią. - Brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata we Wrocławiu był dla Antoniego Woryny szczególny. Krótko przed zawodami doznał poważnej kontuzji. Antek bardzo chciał wystartować w tamtym turnieju i przekonywał lekarzy, że wszystko z nim jest w porządku. Ból jednak pozostawał. Dla mnie więc to coś niesamowitego, że Rybniczanin zdołał wystartować i jednocześnie stanąć na podium. Gdybym miał oceniać, to brąz we Wrocławiu ma większą wagę od tego z Goteborga - mówił Henryk Grzonka, dziennikarz żużlowy.
Był on również pięciokrotnym medalistą Drużynowych Mistrzostw Świata - w 1965 i 1966 roku Biało-Czerwoni z Woryną w składzie zdobyli złote medale. To były czasy, w których w światowym żużlu dominowały inne nacje, a zwycięstwa ze Szwedami, Brytyjczykami czy sąsiadami ze wschodu z ZSRR zawsze smakowały doskonale. Aż może dziwić, że Woryna tylko raz w historii zdobył złoto Indywidualnych Mistrzostw Polski.
ZOBACZ WIDEO Władze Apatora zadowolone ze sprzedaży karnetów. Padły konkretne liczby
W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku i na początku lat siedemdziesiątych, Górnik, a następnie ROW Rybnik był klubem, który zdominował rywalizację w polskiej lidze. Wybitnym przedstawicielem złotych lat rybnickiego żużla był Antoni Woryna, który zdobył ponad 1 400 punktów dla swojej drużyny. On sam zdobył 12 medali Drużynowych Mistrzostw Polski - 9 złotych, srebrny i 2 brązowe, a w dwóch sezonach - 1965 i 1966 kończył rok ze średnią biegową ponad 2,700.
Nie ma co się dziwić, skład rybnickiej drużyny był iście kosmiczny. Poza Woryną, krajowa czołówka miała niewielkie szanse z takimi zawodnikami, jak Andrzej Wyglenda, Joachim Maj, Stanisław Tkocz, a w niektórych sezonach Jerzy Gryt czy Bogdan Berliński, który jednak przeniósł się do Gdańska.
Relatywnie późno, bo w wieku 32 lat Antoni Woryna spełnił kolejne swoje sportowe marzenie. Liga polska mu nie wystarczała, chciał sprawdzić się w Anglii, gdzie startowała cała światowa czołówka poza zawodnikami z "żelaznej kurtyny".
"Upragnionym zawodnikiem Poole Pirates stał się dużo później (sezony 1973 i 1974), dzięki wyłącznie własnej determinacji. Wywalczył to jakimś cudem legalnie, aczkolwiek z niechęcią władz, zwłaszcza tych partyjnych, na pierwszym kontrakcie zawodowym podpisanym indywidualnie przez żużlowca polskiej ligi. Kaiser, Kwoczała i Żyto byli, owszem, w Anglii dużo wcześniej, ale jako "amatorzy" na stażach wynegocjowanych przez PZM, Plech, Jancarz i inni byli później, zatem Woryna i tym razem był pierwszy - z wszystkimi konsekwencjami tego heroicznego kroku. Co prawda Tadeusz Teodorowicz zrobił to samo wcześniej, ale nielegalnie, po tak zwanej ucieczce z socjalistycznego "raju". Potraktowany jak banita, "Teo" przyjął brytyjskie obywatelstwo. I tak też zmarł na początku 1965 roku, po upadku na torze jesienią roku poprzedniego" - pisał dziennikarz Stefan Smołka.
W Wielkiej Brytanii Woryna już tak nie dominował jak w Polsce, ucząc się u schyłku swojej kariery torów w 18-zespołowej najwyższej klasie rozgrywkowej, a i jego Poole Pirates zajmowało miejsca pod koniec stawki. Po powrocie do Polski odjechał jeszcze cztery wyścigi w barwach swojego klubu i zakończył karierę.
Antoni Woryna zmarł 14 grudnia 2001 roku w Rybniku, mając 60 lat. Obecnie nazwisko Woryna jest obecne w polskim żużlu za sprawą jego wnuka Kacpra, który aktualnie reprezentuje drużynę z Częstochowy.
Czytaj także:
Jego tragedia wstrząsnęła Polską
Polonia Piła ma nowego trenera