W październikowym wywiadzie z WP SportoweFakty Nicklas Porsing zdradził, że choć obecnie próżno go szukać na żużlowych torach i teraz pracuje w roli kucharza, to jest nadal obecny w czarnym sporcie.
Zdecydował się pomagać Nicolaiowi Heiselbergowi. Zawodnikowi, który w 2020 roku na mini torze w Gdańsku otarł się o medal Indywidualnego Pucharu Europy Zajął wówczas najgorsze dla sportowca, czwarte miejsce.
- To utalentowany chłopak, który urodził się i wychował w pobliżu mojego rodzinnego domu. Staram się mu pomóc, pomimo mojego nowego etapu życia i wierzę, że już w przyszłym roku będzie w mistrzostwach świata do lat 21! - mówił Porsing, który w 2013 roku sięgnął po tytuł Drużynowego Mistrz Świata Juniorów.
ZOBACZ WIDEO Czy od Thomsena trzeba wymagać więcej? Marek Grzyb odpowiada
Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Nicolai, nie jesteś znanym w Polsce zawodnikiem, więc gdybyś mógł na początek przybliżyć swoją osobę kibicom, którzy o tobie jeszcze nie słyszeli.
Nicolai Heiselberg, zawodnik Region Varde Elitesport i reprezentant Danii: Mam szesnaście lat, a na żużlu jeżdżę od... dziesięciu (śmiech). Kiedy byłem młodszy, to dużo grałem w piłkę nożną. Tak dużo, że w którymś momencie już mi się odechciało tego sportu i się z niego "wypisaliśmy". Pewnego dnia wyszliśmy wcześniej z treningu, a akurat z tyłu busa będącego na parkingu ktoś miał motocykl o pojemności 50cc. Udało się spróbować, pokochałem ten sport i stwierdziłem, że żużel to jest to, co chcę robić. Jednak nie udałoby mi się to, gdyby nie rodzice, przyjaciele i pierwsi sponsorzy.
Pamiętasz swoje pierwsze zawody - zarówno w roli kibica, jak i już taki debiut zawodniczy?
Nigdy nie byłem widzem (śmiech). Ja od razu z tym sportem byłem w relacjach zawodniczych, a pierwszy dzień był dla mnie tak piękny, że nie chciałem w ogóle wracać do domu.
Kto jest twoim żużlowym idolem?
Mads Korneliussen. Co prawda jest już na sportowej emeryturze, ale był świetnym żużlowcem. Mógł jeździć na wszystkim i wszędzie, a nawet jakby wyjechał na świeżo zaorane pole, to uczyniłby z tego tor żużlowy.
Pytając w Danii o twoją osobę, można usłyszeć jedno: "talent". Wielu uważa, że jesteś jednym z najbardziej perspektywicznych zawodników w swojej ojczyźnie. Czy czujesz presję w związku z dużymi oczekiwaniami?
Nie za bardzo. Nikt na mnie tak naprawdę nie naciska, a starają mi się pomóc, by nauczyć mnie postaw i abym stawał się lepszym zawodnikiem, niż jestem dzisiaj. Na pewno staram się też kształtować i planować przyszłość. Dużo nauki daje mi też rozmowa z dziennikarzami, bo to też część tego zawodu.
Ale na przykład te opinie Duńczyków może potwierdzać, chociażby to, że zostałeś powołany do kadry narodowej przez Hansa Nielsena.
Na pewno dodaje to pozytywnej energii. Zobaczymy, jak to wyjdzie, bo to mój pierwszy sezon. W marcu przyjedziemy do Polski na kilka dni, aby trenować wraz z kadrą narodową.
Rozmawiałem kilka miesięcy temu z Nickiem Porsingiem, który mówił o tym, że zaczęliście współpracę. Opowiesz, jak do niej w ogóle doszło i na czym dziś polega?
Jego tata jest osobą, która dba o moje silniki. Kiedyś wraz z Nickiem oglądali filmiki z moich wyścigów i dużo na ten temat dyskutowali. Od słowa do słowa i Nick stara mi się pomagać, bywa czasem na moich zawodach, a jak potrzebuję pomocy, to mogę liczyć, że odbierze ode mnie telefon, czy nawet sam wyśle jakiegoś smsa po zawodach. Współpraca z Nickiem sprawia mi wiele radości, a fajnie jest mieć u swojego boku kogoś, to zna ten sport i sam jeździł.
Wielu twoich rodaków podpisało kontrakty w Polsce, by ścigać się w U-24 Ekstralidze. Tobie się to nie udało. Brakowało ofert?
Na wszystko przyjdzie pora.
A jesteś zainteresowany tym, aby znaleźć klub w naszym kraju?
Nigdy nie mów "nigdy". Zobaczymy, co się stanie.
Na pewno będzie ścigał się w lidze duńskiej. A czy masz jakieś oferty np. ze Szwecji lub Wielkiej Brytanii?
Miałem, ale na razie skupiam się na tym, aby poprawić swoje wyniki w Danii.
Co możesz powiedzieć o minionym sezonie?
To był dla mnie pierwszy sezon na pięćsetkach i wydaje mi się, że był bardzo dobry. A łatwo nie było, bo zaczynałem na motocyklu zbudowanym z zużytych części i dwunastoletniego silnika. Może nie mam najnowszego sprzętu, ale mam wolę pokonywania rywali i robienia tego, co kocham.
Masz jakieś zawody, które są takie szczególne dla ciebie?
Jako piętnastolatek wystartowałem w finale młodzieżowych mistrzostw Danii, w którym udało mi się wygrać jeden wyścig i zająć dziesiąte miejsce.
Od autora: Nicolai pokonał w bezpośrednich pojedynkach: Esbena Hjerrilda (OK Bedmet Kolejarz Opole, Chrisa Waennerstroema (ZOOleszcz GKM Grudziądz), Nicka Agertofta (Aforti Start Gniezno), Kevina Juhla Pedersen (SpecHouse PSŻ Poznań) i Silasa Hoegha.
A na nowy sezon już wyznaczyłeś sobie jakieś cele? Nick mówił ambitnie, że widzi cię nawet w gronie uczestników IMŚJ.
Ja stawiam na rozwój. Chcę się rozwijać, podnosić umiejętności i postawą na torze zapracować sobie na miejsce w składzie drużyny z Outrup w Speedway Ligaen.
Na koniec chciałem cię zapytać o twój pseudonim - "Czarny Diabeł". Opowiedz mi genezę jego powstania.
Miałem bodajże pięć lat wtedy. Posiadałem czarny kask, kevlar i buty, ale niebieski motocykl. Zdecydowaliśmy się go przemalować, a jakże - na czarno! (uśmiech). Kiedy przyjechałem na tor i zobaczył mnie ówczesny trener, to krzyknął do wszystkich, że nadjeżdża czarny diabeł. Tak się przyjęło i zostało.
Czytaj także:
Niecodzienna pasja mistrza Polski. Uczy go cierpliwości i poprawia refleks