Początek sezonu 2016 nie był szczęśliwy dla Betard Sparty Wrocław, ponieważ w pierwszych dwóch kolejkach nie było dane wyjechać jej zawodnikom na tor. Grudziądzanie z kolei zaczęli rozgrywki zgodnie z planem, wygrywając u siebie z Unią Tarnów i wyraźnie przegrywając w Gorzowie.
Sparta rozpoczęła więc starty w 2016 roku od wyjazdu do Grudziądza. Choć przed meczem typowano, że będzie to wyrównane starcie, to chyba mało kto spodziewał się tak świetnego widowiska.
Spotkanie od początku było wyrównane, aczkolwiek w pierwszej serii to wrocławianie okazali się minimalnie lepsi. Udane wejście w mecz na trudnym grudziądzkim torze, pozwalało Sparcie mieć nadzieję, że zaczną sezon od zwycięstwa.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Znamy plany Włókniarza na obóz przed sezonem
W kolejnych biegach zawodnicy GKM-u pokazali jednak, że przed własną publicznością czują się naprawdę dobrze i po siedmiu wyścigach na tablicy widniał wynik 23:19 dla gospodarzy.
Już na tym etapie pojedynku można było spodziewać się emocji do samego końca, aczkolwiek od drugiej serii widać było, że to grudziądzanie łapią delikatną kontrolę nad przebiegiem rywalizacji.
Nie mogli oni natomiast liczyć nawet na chwilę rozluźnienia, bowiem Sparta na to nie pozwalała. Choć GKM po dziesięciu gonitwach prowadził sześcioma punktami, to nie mógł być niczego pewny.
Jednym z kluczowych momentów dla przebiegu spotkania był 11. bieg. Wrocławianie skorzystali z rezerwy taktycznej i wydawało się, że wycisną z niej 100 proc., aczkolwiek wtedy swój niebywały kunszt pokazał Tomasz Gollob.
Tai Woffinden i Vaclav Milik wyszli na podwójne prowadzenie i jadąc parą nie ułatwiali zadania Indywidualnemu Mistrzowi Świata z 2011 roku, który starał się atakować po zewnętrznej.
Gollob sukcesywnie rozpędzał się i ostateczny atak przeprowadził na wyjściu z ostatniego łuku. Kiedy wydawało się, że wrocławianie dowiozą do mety 5 punktów, ten wyprzedził obu zawodników Sparty, nie pozwalając im na zmniejszenie strat.
Popis legendy światowego żużla nie podciął jednak skrzydeł wrocławianom, którzy już w następnej gonitwie zbliżyli się do GKM-u na zaledwie dwa "oczka". Kolejne dwie kończyły się remisami, więc przed ostatnim wyścigiem stało się jasne, że zdecyduje on o wszystkim.
W nim pod taśmą stanęli Krzysztof Buczkowski i Rafał Okoniewski ze strony grudziądzan oraz Maciej Janowski i Tai Woffinden ze strony wrocławian. Wiele wskazywało na to, że mecz zakończy się remisem, gdyż Sparta wyszła na prowadzenie 4:2. Dość niespodziewanie Okoniewski uporał się jednak z Brytyjczykiem, a także Buczkowski na ostatnich metrach wyprzedził Macieja Janowskiego.
GKM po świetnym widowisku okazał się lepszy, a na stadionie zapanowała euforia. Za bohaterów spotkania z pewnością można było uznać krajowych zawodników grudziądzan, a więc Tomasza Golloba i duet, który dał zwycięstwo drużynie w ostatnim biegu.
Zobacz także: Żużel. Podium Polaków w Kalifornii. Mistrzowie obronili tytuł
Zobacz także: Żużel. Pieniądze nie były dla niego najważniejsze. Nie opuścił klubu mimo wielu problemów [WYWIAD]