Żużel. Max Fricke widzi plusy pozostania w Falubazie. Skorzystał na spadku [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Max Fricke (w kasku żółtym) przed Grigorijem Łagutą (kask czerwony), Krzysztofem Buczkowskim (niebieski) i Piotrem Protasiewiczem
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Max Fricke (w kasku żółtym) przed Grigorijem Łagutą (kask czerwony), Krzysztofem Buczkowskim (niebieski) i Piotrem Protasiewiczem

Max Fricke został w Stelmet Falubazie po spadku, a zimą ze względu na obostrzenia pozostał w Europie, gdzie mógł cieszyć się pięknymi krajobrazami Andory. Australijczyk w rozmowie z WP SportoweFakty opowiedział m.in. o swoich celach na nowy sezon.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Za panem sześć sezonów w PGE Ekstralidze. Jaka jest pana motywacja w eWinner 1. Lidze?

Max Fricke, zawodnik Stelmet Falubaz Zielona Góra: To prawda, nowy rok i jazda w nowej lidze przede mną, jednak cała reszta pozostaje taka sama. Ciągle będę jeździł na motocyklu żużlowym, jeżdżąc po to, by się rozwijać każdego dnia, każdego tygodnia. Wiele w mojej mentalności to nie zmienia.

Wiemy, że nie tylko pan, ale kilku innych zawodników zeszło do niższej ligi. Czy możliwość bycia najlepszym zawodnikiem ligi jest dla pana dodatkową motywacją?

Z pewnością tak, to może być jakiś cel, chociaż specjalnie się na tym nie skupiam. Każdego dnia chcę dawać wszystko, co najlepiej potrafię dla swojego klubu. Jeśli rzeczywiście da mi to najwyższą średnią w lidze, podejmę rękawicę i będę się z tego cieszył, ale na samym końcu liczy się wynik drużyny. Mogę zdobywać fajne punkty, najważniejsze są zwycięstwa zespołu i po sezonie zobaczymy gdzie jesteśmy.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Lech Kędziora wskazał, co trzeba zmienić w częstochowskim torze

W niższej lidze są też bardzo dobrzy zawodnicy, jak Jepsen Jensen, Musielak, Zagar, Bjerre czy Kułakow.

Dokładnie, znam ich wszystkich i na pewno będą bardzo trudnymi rywalami, przede wszystkim na domowych torach. To bardzo dobrzy zawodnicy i chociaż nie jest to PGE Ekstraliga, wciąż są to wymagające rozgrywki i trzeba wykonać w nich wielką pracę. Liczę na to, że przed nami dobry sezon, ale najważniejsze jest to, by skupić się na jeździe i wykonać plan, jaki mam. Zobaczymy gdzie mnie to poniesie.

Ostatni rok nie był dobry dla Falubazu i spadliście z ligi, ale pan miał średnią 1,816 - najwyższą w historii jazdy w PGE Ekstralidze. Da się jednoznacznie ocenić ten rok?

Osobiście, gdy spojrzę z mojej indywidualnej perspektywy, ostatni sezon na pewno nie był zły. Podobało mi się w Zielonej Górze, wszystko w tym klubie było bardzo dobre, ale na pewno to dla nas wstyd, że byliśmy tak blisko, ale zabrakło nam na koniec szczęścia i na koniec sezonu wynik był taki, jaki był. Mogliśmy się utrzymać, ale teraz nie możemy tego rozpamiętywać, tylko mamy nowy sezon i pracę do wykonania. Wiemy, co mamy zrobić i skupiamy się na tym.

W wielu dyscyplinach sportowych często spadek może być nowym otwarciem. Też tak na to patrzycie?

Na pewno jest taka możliwość i ja podchodzę do tego tak, że trzeba patrzeć pozytywnie na wszystko, co nas doświadcza i wiele zależy od perspektywy, z której się patrzy. Rzeczywiście, może to być nowe otwarcie dla tego klubu. Przebudowujemy skład, mamy nowych zawodników i teraz muszą nam towarzyszyć tylko dobre myśli.

W nowym sezonie musicie na nowo budować atmosferę w drużynie po spadku.

Z pewnością nasze zgrupowanie to bardzo fajna sprawa i ważne jest, by lepiej poznać się z zespołem jeszcze przed startem sezonu. Wszyscy zawodnicy jakich mamy w drużynie to fajni chłopacy, większość z nich dobrze znam, choć mamy też nowe twarze. Wszyscy będziemy wspólnie pracować i zaowocuje to w sezonie.

Na zdjęciu: Max Fricke
Na zdjęciu: Max Fricke

Plusem pozostania w Stelmet Falubazie i spadku do eWinner 1. Ligi był natomiast pana powrót do ligi brytyjskiej.

To prawda, na pewno zawsze chciałem jeździć w Anglii i to dla mnie świetna sprawa, że mogę być znów bardziej zajętym żużlowcem. W PGE Ekstralidze są zasady, przez które mając kontrakt w klubie ekstraligowym, nie możemy jeździć tak często, jak byśmy chcieli. Niektórzy zawodnicy lubią jednak jeździć z zawodów na zawody. Ja jestem wciąż młodym zawodnikiem i jest mi to potrzebne. Wszyscy zawodnicy na których się wzorowałem gdy byłem młodszy jeździli w każdej możliwej lidze przez cały czas i to też część mojej pracy, jako profesjonalnego żużlowca. Dlatego też chcę jeździć w różnych miejscach, przy różnych kibicach. Jazda w eWinner 1. Lidze daje mi taką szansę i stąd moja decyzja o powrocie do Anglii.

Czyli jest pan przeciwnikiem tego punktu regulaminu w PGE Ekstralidze?

Jak najbardziej tak. Mogę powiedzieć tu że jako Australijczyk mam w pewnym sensie szczęście, bo nie muszę podejmować takich decyzji jak inni zawodnicy, którzy muszą wybierać pomiędzy jazdą w lepszej lidze, a w swoich rodzimych rozgrywkach. To słaba sprawa, że nie możemy sami wybierać gdzie możemy jeździć. Taką zasadę jednak wprowadzono i trzeba się do niej dostosować.

Zimą został pan w Europie i żył w Andorze. Czemu nie w Australii?

Nie będę ukrywał, tęsknię za Australią, jednak ze względu na obostrzenia związane z pandemią koronawirusa, przez ostatnie dwa lata nie wracałem do Australii. powrót mógłby być bardzo problematyczny i przysporzyłby mi wiele kłopotów. Pamiętajmy, że żyjemy w czasach, w których obostrzenia zmieniają się czasami z dnia na dzień i trudno jest przewidzieć kiedy nastąpią jakieś zmiany. Dlatego zdecydowałem się zostać w Europie. Do tego moja dziewczyna nie mogłaby polecieć ze mną do Australii, bo nie jest Australijką tylko pochodzi z Anglii. Pojechałem do Andory i przyznam, że to było świetne miejsce dla mnie. Mogłem tam trenować, a pogoda była perfekcyjna. Liczę na to, że pod koniec roku będę mógł wrócić na zimę do Australii.

A co pan może powiedzieć o życiu i uprawianiu sportu w Andorze?

Są tam fajne trasy do narciarstwa alpejskiego i nie ukrywam, trochę pojeździłem! Do tego są tam piękne Pireneje, gdzie udawałem się na wędrówki i wycieczki motocyklowe. Bardzo mi się to podobało. Otaczali mnie też wspaniali ludzie.

Był też czas na zwiedzanie Hiszpanii czy Francji?

Tak, kilkakrotnie jeździliśmy do Hiszpanii, gdzie spędziliśmy też święta Bożego Narodzenia z rodziną mojej żony. Było bardzo fajnie - to był dla mnie wspaniały czas relaksu, w cieplejszej pogodzie. Po świętach wróciłem do Andory i przygotowywałem się tam do sezonu

Ma pan szczególne plany indywidualne na 2022 rok?

Chcę przede wszystkim być zajętym zawodnikiem, który odjedzie wiele spotkań. Jak zawsze chcę być coraz lepszym zawodnikiem, rozwijać się i zobaczymy do czego mnie to doprowadzi.

Czytaj także: 
Dla niektórych będzie to "być albo nie być"
Rosjanin chciałby polskie obywatelstwo

Źródło artykułu: