Losy początku karier Golloba i Zmarzlika sporo się różnią. Wybitne postaci żużla są jak Małysz i Stoch

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Tomasz Gollob / Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Tomasz Gollob / Bartosz Zmarzlik

Dzieli ich blisko ćwierć wieku, więc siłą rzeczy to, co zdobyli, zawsze będzie pochodzić z różnych dla żużla epok, które trudno jakkolwiek porównać. Uczeń przebił już mistrza w Indywidualnych Mistrzostwach Świata, ale dalej ma za czym gonić.

W tym artykule dowiesz się o:

Od ponad dekady często powtarza się, że relacja Tomasza Golloba z Bartosza Zmarzlikiem jest szczególna, tj. bliska. Była taka, odkąd młodzian z Kinic, wpatrzony w legendarnego żużlowca jak w obrazek, powiedział wprost: "chcę być mistrzem świata". Jego nauczyciel, z którym dzielił już wtedy gorzowski park maszyn, był pod wrażeniem takiej postawy. Chętnie wziął utalentowanego nastolatka pod swoje skrzydła i zaczął wskazywać kierunek na szczyt.

Różne drogi żużlowych mistrzów

Porównanie przez nas osiągnięć Golloba i Zmarzlika w wieku 26 lat (tyle ma teraz zawodnik gorzowskiej Stali), ma charakter jedynie ciekawostkowy i to trzeba od razu zaznaczyć. Jak doskonale wiadomo, rozpoczynali swoje kariery przy innym kształcie i możliwościach polskiego żużla. Nie mamy na celu gloryfikować czy deprecjonować jednego z drugim. Zestawienie ich obok siebie, pokazuje z pewnością, ile zajęło starszemu doścignięcie najlepszych i następnie skalę jego ogromnych osiągnięć, a także jak szybko i jak wiele już zdobył ten młodszy.

Gollob pierwsze kroki stawiał jeszcze przed ustrojową transformacją, a na piedestał zaczął wchodzić, gdy w rodzimej lidze na zagranicznych mistrzów wciąż patrzono z otwartą buzią, podpatrując ich zaplecze sprzętowe, dostęp do różnego rodzaju nowinek technicznych, szeroko pojęty profesjonalizm i samo podejście do sportu. Zachód był w tym wyraźnie z przodu.

ZOBACZ WIDEO Czy od Thomsena trzeba wymagać więcej? Marek Grzyb odpowiada

Zmarzlik debiutował w czasach, gdy żużel w Polsce miał nieporównywalnie silniejszą pozycję, o wiele bardziej konkurencyjną ligę, do której wielu marzyło się dostać, szczególnie na poziom ekstraligowy. Inne były już też pieniądze, przez co wzorce zaczęły podpatrywać te kraje, które w czasach Golloba... były wyznacznikiem jakości i trendów. Z tym trudno polemizować.

Wciąż jest w czym gonić Golloba

Zapewne to bydgoszczanin odegrał ważną, a raczej najważniejszą rolę, by polski żużel wyszedł z cienia. Jako pierwszy od lat przebił się na ten najwyższy poziom, przywrócił wiarę, że Polska po chudych, biednych latach 80. ponownie może być silną nacją. Gollob rozpychał się łokciami, przełamywał bariery, walczył ze stereotypami. Robił wszystko, by zminimalizować dystans dzielący go od Skandynawów i Anglosasów, którzy wtedy rozdawali karty w elicie.

Mając 26 lat, Gollob sukcesy międzynarodowe miał już spore, choć trudno było jeszcze myśleć o złocie IMŚ, a co kontynuatorowi jego sukcesów udało się to do tego wieku aż dwukrotnie. Grand Prix dopiero raczkowało, zawodnicy uczyli się go, Gollob na rok nawet z niego wypadł. Wrócił jednak w wielkim stylu, zdobywając pierwszy medal. Miał za to zdobyty tytuł w rywalizacji w DMŚ i już pal licho, że w momencie bojkotu zachodu w tzw. aferze oponowej.

Był za to hegemonem na krajowym podwórku i to jest to, co Zmarzlik z pewnością będzie gonić w najbliższym czasie. W lidze jest wprawdzie nieznacznie lepszy pod kątem miejsc na podium, ale należy tutaj pamiętać, że podczas całej kariery Gollob wygrywał ją ze swoimi klubami aż siedmiokrotnie. Za to w zawsze prestiżowych IMP Zmarzlika wciąż sporo dzieli od idola. "Dopiero" w zeszłym roku wpisał się na listę triumfatorów, podczas gdy poprzednik ma takich wpisów aż osiem, a gdy miał niewiele ponad ćwierć wieku, dysponował połową tego dorobku.

Żużlowcy jak skoczkowie? Są podobieństwa

Nie będzie chyba przesadą, że pewne konotacje można znaleźć, spoglądając na historię karier dwóch najwybitniejszych postaci skoków narciarskich. Adam Małysz pierwsze sukcesy notował wtedy, kiedy próżno było szukać w tej dyscyplinie zainteresowania mediów, sponsorów i kibiców. On sam wpadał w kryzysy i dopiero w momencie, gdy permanentnie zaczął podbijać skocznie całego świata, kraj oszalał na jego punkcie, a skoki zaczęły wyraźnie przeć do przodu.

Małysz jako jedyny przebił się z ówczesnej grupy do czołówki, potwierdzając swoją klasę jeszcze przez wiele lat - tak jak czynił to Gollob. Skoczek z Wisły stał się dla polskiego sportu prawdziwą ikoną, wyznacznikiem sukcesu, wytrwałości i cierpliwości mimo trudnych początków. Wkrótce i tu pojawiła się postać, która również po latach dotarła na sam szczyt.

Kamil Stoch - tak jak Zmarzlik - zaczynał wtedy, gdy już jego dyscyplina przeżywała w Polsce rozkwit i gdy wielu takich jak on marzyło o dorównaniu "Orłowi z Wisły". Nie można odmówić i zapominać o sukcesach Dawida Kubackiego czy Piotra Żyły, ale to ich kolega osiągnął ten najwyższy poziom, co potwierdzał przez następne sezony. W kilku tabelach przebił Małysza, przede wszystkim, jeśli spojrzeć na te dotyczące medali olimpijskich. Zupełnie jak Zmarzlik teraz, który to przeskoczył Golloba, jeśli weźmiemy pod uwagę kolekcję krążków w IMŚ.

Następca pisze swoją własną historię

Inne mogą być lata, okoliczności, zaplecze techniczne i dostęp do niego, a także rywale i pieniądze etc. Niezależnie od tego, jakie te czasy są, nie zmienia się jedno. Aby zostać mistrzem, trzeba przełamać wiele barier, także własnych. Małysz i Gollob mieli i zapewne będą już zawsze mieć ten przywilej, że oprócz tego, że pokonali słabość dyscypliny w swojej epoce, byli tymi "pierwszymi" w czasach, gdy ich sporty (mające przecież długą historię) z utęsknieniem czekały na powrót sukcesów, a rodacy po transformacji pragnęli mieć idoli.

Ich następcy musieli z kolei, chcąc, nie chcąc niejako mierzyć się z legendą swoich mistrzów. W skokach, jak i w polskim żużlu zmiana warty nastąpiła na szczęście płynnie. Symboliczne przekazanie pałeczki i niejako namaszczenie Zmarzlika przez Golloba na PGE Narodowym w 2016 roku (było to oficjalne zakończenie reprezentacyjnej kariery przez mistrza z Bydgoszczy - red.) jako swojego następcy, znalazło potwierdzenie w niedalekiej przeszłości.

Obecny wicemistrz świata powtarzał i apelował jednak, żeby nie nazywać go drugim Gollobem. Ten jest jeden, wyjątkowy, legendarny. Jeden i wyjątkowy jest też sam Zmarzlik, który być może nie jest jeszcze nawet w połowie swojej sportowej drogi, a już na pewno ma opinię zawodnika wybitnego. I on także niezwykle solidnie pracuje na swoją legendę.

Porównanie obu polskich żuzlowców w wieku 26 lat:

Tomasz GollobBartosz Zmarzlik
10 Sezony 11
6 (2 zł. - 1 sr. - 3 br.) Medale w DMP 8 (2 zł - 3 sr. - 3 br.)
164 Mecze w lidze polskiej 189
2080 Punkty w lidze polskiej 2010
1 (brązowy) Medale w IMŚ (GP) 5 (2 zł. - 2 sr. - 1 br.)
2 Wygrane turnieje w GP 15
3 (1 zł. - 2 sr.) Medale w DMŚ (DPŚ, SoN) 6 (2 zł. - 3 sr. - 1 br.)
0 Medale w IMŚJ 1 (złoty)
7 (4 zł. - 3 br.) Medale w IMP 4 (1 zł. - 3 sr.)
3 (złote) Medale w MIMP 4 (1 zł. - 2 sr. - 2 sr.)
8 (7 zł. - 1 sr.) Medale w MPPK 5 (2 zł. - 3 sr.)
4 Złoty Kask 2

CZYTAJ WIĘCEJ:
Pokochała go Zielona Góra, a on pokochał ją. Lars Gunnestad chlubą żużla w Norwegii
Derby na miarę medalu i zrodzenia się potęgi. Apator rozprawił się z Polonią i dokonał rzeczy historycznej

Źródło artykułu: