- Przede wszystkim uważam, że takie rozmowy powinny być prowadzone na forum międzynarodowym, a nie rozpoczynać się od dyskusji na naszym podwórku na temat Emila Sajfutdinowa, Artioma Łaguty czy kilku innych żużlowców - mówi nam doświadczony szkoleniowiec.
Cieślak uważa, że temat jak najszybciej powinien przemyśleć FIM. - Oni powinni wykonać ruch, bo potrzebujemy szerokich działań. To musi być medialne. Dla mnie konieczna jest reakcja całego świata, a nie dyskusja w polskim żużlu. O zablokowaniu rosyjskich żużlowców w polskiej lidze nie dowie się pies z kulawą nogą. To nie będzie dotkliwe - tłumaczy.
- Popieram piłkarzy, którzy nie chcą grać z Rosjanami. To samo zapewne zrobią Szwedzi. To są właśnie głośne działania, które mam na myśli. W tych przypadkach efekt został osiągnięty, bo mówi o tym cały świat - tłumaczy.
Cieślak przyznaje jednak, że trudno mu ocenić, czy sankcje dla rosyjskich żużlowców powinny obejmować tylko rozgrywki międzynarodowe, czy zostać również rozszerzone na rywalizację w krajowych ligach. - Na pewno dobrze, że nie będzie Grand Prix w Togliatti. Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości - podkreśla. - Nie wiem, co sądzić o wykluczaniu zawodników z polskiej ligi, bo w tym przypadku ukarani zostają ci najmniej winni. Jeśli jednak chcemy pokazać Rosjanom, że nie zamierzamy mieć z nimi nic wspólnego, to oczywiście, że taki kierunek ma sens - przekonuje.
- Nie widzę również sensu, by oczekiwać od tych żużlowców, by za wszelką cenę zabrali stanowisko w tej sprawie. Każdy z nich jest Bogu ducha winny. Mieszkają w Polsce, a niektórzy mają też nasze obywatelstwo. Ta dla nich też trudna sytuacja. Wojny wywołują idioci, a cierpią i giną niewinni ludzie. Tak jest zawsze - podsumowuje doświadczony szkoleniowiec.
Zobacz także:
Tungate o transferze do Unii Tarnów
ZOBACZ WIDEO Żużel. Lech Kędziora wskazał, co trzeba zmienić w częstochowskim torze