W czasie zgrupowania w Żninie, wybrano nowego kapitana zespołu Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Uprawnieni do głosowania bez cienia wątpliwości zdecydowali, że powinien nim być Matej Zagar.
- W nadchodzącym sezonie, w naszej drużynie będzie jeździć czterech bardzo doświadczonych zawodników. Skrupulatnie przyjrzeliśmy się każdemu z nich. Zależało nam, aby wybór kapitana był przemyślany. Chodziło o dobro zespołu. Naszym zdaniem Matej idealnie nadaje się do tej roli. Ma wszystko, czego potrzeba urodzonemu przywódcy - tłumaczył menedżer drużyny.
Zagar? Kapitan musi mieć jaja
Słoweniec pokazywał już różne oblicza. Nie jest tajemnicą, że to zawodnik z temperamentem. W przeszłości niejednokrotnie był przez to narażony na krytykę. W Bydgoszczy zdają sobie sprawę, że kapitan musi być przywódcą. Towarzyszy mu duża presja, zwłaszcza, kiedy stawką jest upragniony, długo wyczekiwany przez kibiców powrót do elity. Chętnych do awansu nie brakuje. Mówi się, że zaplecze najlepszej żużlowej ligi świata nigdy dotąd nie było tak mocne i wyrównane.
ZOBACZ WIDEO To już tradycja. Prezes przygotowuje tor przed pierwszym treningiem
- Kapitan musi mieć jaja. Matej to lider z prawdziwego zdarzenia. Oprócz tego, że jest nieustępliwy i waleczny, to przede wszystkim bardzo sympatyczny człowiek z poczuciem humoru. W trakcie przedsezonowego zgrupowania było widać, jak łatwo dogaduje się z drużyną i przyśpiesza proces integracji. Nietrudno przypiąć komuś łatkę frustrata, zwłaszcza w żużlu, gdzie adrenalina często buzuje. Wszyscy zawodnicy są optymistycznie nastawieni do powierzonej mu roli. Są przekonani, że w trudnych chwilach zawsze będzie w stanie podnieść ekipę na duchu - wyjaśnił Krzysztof Kanclerz.
Słabszy sezon? To już historia. Mateja stać, żeby znaleźć się w Top 3
Nie jest tajemnicą, że ambicje Zagara w poprzednim sezonie były większe. Słoweniec wypadł z cyklu Grand Prix i nie pojechał na miarę swoich oczekiwań w PGE Ekstralidze. Krzysztof Kanclerz zwraca uwagę na fakt, że przez większą część sezonu prześladowały go mniejsze lub większe urazy. Dodaje, że w Bydgoszczy nikt nie obawia się o jego dyspozycję i podkreśla, że trzeba będzie się z nim liczyć.
- Rozmawiałem z Matejem o poprzednim roku. Tłumaczył mi, że przez wiele miesięcy musiał się rehabilitować, trapiły go kontuzje. Nie mógł wyleczyć w pełni urazu barku, przez co nieustannie towarzyszył mu mniejszy lub większy ból. To zawodnik, który w trakcie kariery zwyciężał pięć razy w turnieju Grand Prix, a w 2014 roku był piąty w całym cyklu. Nie obawiamy się o jego formę. Już w grudniu uporał się ze wszystkimi urazami. Będzie mocny, widzę go w trójce najlepiej punktujących zawodników ligi - tłumaczył.
Falubaz? Nie zamierzamy pompować balonika, ale jest coś na rzeczy.
Zdaniem ekspertów, największym rywalem Polonii Bydgoszcz ma być zespół z Zielonej Góry. Właśnie stamtąd przybył do grodu znad Brdy nowy kapitan Pomorskich Gryfów. To może motywować Słoweńca jeszcze bardziej.
- Nie chcemy pompować balonika. Nasze potyczki z Falubazem zawsze były zacięte. Uważam, że jakby zielonogórzanie mogli, to chcieliby mieć w składzie zarówno Maxa Fricke'a, jak i Mateja Zagara, ale finalnie się nie dogadali. Ich oczekiwania finansowe po prostu się różniły, może doszły do tego jakieś niesnaski, które pojawiły się w minionym sezonie. Myślę, że Matej będzie chciał udowodnić swoją wartość i pokazać, że Falubaz zrobił błąd pozwalając mu odejść. Sądzę, że jego mobilizacja na te pojedynki może być szczególna - dodał menedżer bydgoskiej drużyny.
Zobacz także:
Radny nie chce Grand Prix.
Jest decyzja w sprawie zastąpienia Rosjan w PGE Ekstralidze!