We wtorek oficjalnie dowiedzieliśmy się, że w latach 2022-2024 2. Liga Żużlowa będzie pokazywana przez platformę Canal+, która walkę o prawa do transmisji wygrała m.in. z TVP. W każdej ligowej kolejce pokazywane będzie jedno spotkanie, co jest sporą zmianą do lat ubiegłych, w których to Motowizja pokazywała wszystkie spotkania ligowe (więcej TUTAJ).
Platforma Canal+, dzięki pozyskaniu praw transmisji trzeciego poziomu rozgrywkowego, ma w swoim portfolio wszystkie polskie ligi żużlowe. Wcześniej już pozyskano prawa do PGE Ekstraligi i eWinner 1. Ligi. Zapytaliśmy eksperta ds. marketingu sportowego, czy obecność 2. LŻ na kanałach Canal+ przy takiej "konkurencji" może nieść za sobą jakieś zagrożenia.
- Jeżeli uwzględniamy, że sprawa się tyczy 2. LŻ, czyli klasy rozgrywkowej relatywnie niskiej, to jest mowa o innej optyce analitycznej niż gdybyśmy mówili o PGE Ekstralidze. Dla trzeciego poziomu dyscypliny to raczej sukces. Rozumiem to też w tych kategoriach, że kluby dostają za to realne, sensowne pieniądze i to powinien być główny wyznacznik - zwrócił uwagę Grzegorz Kita, prezes Sport Management Polska.
ZOBACZ WIDEO Faworyt do awansu? Zbigniew Boniek studzi nastroje
- Trzeba przyznać, że Motowizja na tamtym etapie rozwoju ligi była ciekawym rozwiązaniem, ale też testem rynkowym. Jeśli jednak z tego nie było ani wyraźnych przychodów dla klubów, ani dużych korzyści dla potencjalnych sponsorów to trzeba szukać nowych rozwiązań. To było pozytywne w kontekście prorozwojowym czy poszukiwania i eksploatowania potencjału ligi. Natomiast jeżeli teraz porozumiano się z Canal+, to ta kwestia finansowa musiała być atrakcyjna. Postrzegam to w ten sposób, że jest lepiej jeżeli kluby, z niskiej klasy rozgrywkowej, mają jakiekolwiek pieniądze z praw telewizyjnych niż nie mają w ogóle - dodaje Kita w rozmowie z WP SportoweFakty.
Ekspert zwrócił również uwagę na to, iż faktu o transmisji wyłącznie jednego spotkania z ligowej kolejki nie można odbierać tylko negatywnie. Co więcej, może się okazać, że zasięgi takiego meczu mogą być lepsze niż gdyby robiła to konkurencja.
- Paradoks jest taki, że co z tego, iż w Motowizji formalnie było więcej spotkań i teoretycznie można było się naoglądać tej ligi, skoro nie było z tego sensownych pieniędzy ani zasięgów. W praktyce funkcjonował plankton transmisji, ale jeśli to nie przynosiło oczekiwanych efektów to może lepiej skoncentrować się na pokazaniu i ograniu jednego, głównego meczu. Swoistego okrętu flagowego kolejki. Jak będzie transmitowane jedno główne spotkanie, to być może będzie miało ono większą oglądalność, zainteresowanie i przełożenie na ligę niż u wcześniejszego nadawcy. Tego nie możemy być pewni, ale warto mieć to na uwadze i testować - zwraca uwagę ekspert.
Umowa 2. LŻ z Canal+ to jednak nie tylko korzyści dla tych pierwszych. Zdaniem Grzegorza Kity, sporo zyskać może również nadawca, jednak muszą oni pamiętać o pewnym zagrożeniu.
- Z punktu widzenia Canal+, to jest dobra transakcja. Zgarnęli praktycznie wszystko, co było jeżeli chodzi o rozgrywki ligowe i mają cały pakiet transmisyjny. Zabezpieczyli sobie rynek. W tym momencie można powiedzieć, że to oni rozdają karty - mówi Kita.
- Trzeba jednak pamiętać, ze to są kanały kodowane. Oznacza to opieranie się ciągle na prawie tych samych odbiorcach. Potencjalni nowi fani nie będą mieli łatwej możliwości zapoznania się z produktem, co może stanowić istotny problem - ostrzega nasz rozmówca.
Grzegorz Kita zwrócił również uwagę na głosy kibiców, którym nie podoba się zwiększenie transmisji spotkań żużlowych wyłącznie w internecie. Jego zdaniem, niesie to za sobą szereg pozytywów zarówno dla telewizji, jak i fanów.
- Canal+ w tym momencie dobrze zabezpieczył swoje interesy rynkowe, ponieważ zadbał o prawa do transmisji dyscypliny, która od lat dobrze się ogląda. Natomiast jeżeli chodzi o dostęp do kontentu tv, to w pewnym sensie zrozumiałe jest narzekanie kibiców, jednak per saldo mają oni teraz jeszcze większy wybór. Transmisje będą przeprowadzone za pośrednictwem różnych narzędzi i to ostatecznie fani wybiorą, na co mają ochotę. Zakładam, że ta decyzja była przemyślana z uwzględnieniem zarówno współczesnych trendów dot. sposobu oglądania jak i tego, iż kibice różnych klas rozgrywkowych różnią się od siebie - mówił Kita.
Co więcej, ekspert podkreślił, że to właśnie mocniejsze wejście na kanały typowo internetowe może być sporą szansą dla dyscypliny. Canal+ dzięki odpowiedniej promocji może właśnie poprzez sieć zyskać nowych fanów.
- Nie można przekreślać internetu, wręcz odwrotnie, ponieważ to może być determinant rozwoju popularności dyscypliny. Przy tej ilości kontentu, nawet na kanałach kodowanych, ludzie nie są w stanie oglądać wszystkiego. Dlatego, przy odpowiedniej promocji tych transmisji, jest możliwość, że fani będą chcieli oglądać mecze nawet z odtworzenia czy w formie highligtsów. Teoretycznie, w internecie łatwiej jest zbudować nowego widza, który szczególnie w młodszych rocznikach, zaczyna uciekać od sportu. Stąd też, może warto położyć coraz większy nacisk akurat na te sposoby dotarcia - podsumował Grzegorz Kita.
Zobacz także: Poważne problemy Unii Leszno
Zobacz także: Świdnicki chwali zmiany we Włókniarzu