Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: Wasze przygotowania do zeszłego tygodnia szły zgodnie z planem, aż nastąpił nawrót zimy. Jak bardzo wpłynęło to na tor przed starciem z Fogo Unią Leszno?
Lech Kędziora, trener zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa: Nawierzchnia jest przygotowana na przyjęcie dużej ilości wody, ale nie możemy w nią ingerować, bo w poniedziałek nasze spotkanie otrzymało status meczu zagrożonego. O trenowaniu możemy więc zapomnieć. Komisarz ocenił, że tor jest przygotowany zgodnie z regulaminem. Pogoda zmienia się z godziny na godzinę i zobaczymy, co nam zafunduje w dniu meczu.
Kto z drużyny w czasie przygotowań do startu PGE Ekstraligi wywołał na panu największe wrażenie? Pozytywnie prezentują się Bartosz Smektała i Kacper Woryna.
To widać po ich wynikach. W turniejach, w których brali udział, zajmowali czołowe lokaty. Ja bym jednak wyróżnił cały zespół, bo widzę, jak wszyscy angażują się podczas treningów i są chętni do współpracy. Szkoda, że pogoda się popsuła, bo ten tydzień dużo by nam dał. Odjechalibyśmy jeden sparing więcej, a i tor moglibyśmy przygotować bardziej po swojemu. Tymczasem do meczu przystąpimy bez atutu własnego toru. Mimo wszystko będziemy u siebie i nie powinno być źle. Uważam, że przygotowaliśmy się na tyle, by stawić czoło wielokrotnemu mistrzowi Polski.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Marek Cieślak: Czas działa na korzyść Włókniarza
Pana zdaniem zespół jest zgrany? W zeszłym sezonie była sytuacja, w której Leon Madsen przeszkodził Bartoszowi Smektale. Uczulał pan zawodników na jazdę parą?
Jeśli takie sytuacje się przytrafią, to niczego nie będziemy zamiatać pod dywan, tylko będziemy od razu reagować. Moim zadaniem jest, by sprawić, aby drużyna cieszyła się z osiąganych wyników, a zawodnicy wzajemnie sobie nie przeszkadzali. Istotny jest fakt, że ci zawodnicy znają się już bardzo dobrze, bo przecież do tego sezonu przystąpią w tym samym składzie, co do zeszłorocznego...
Zdążyli się poznać.
Myślę, że każdy już z nich wie czego spodziewać się po koledze z pary na torze. Oczywiście ważne jest, aby spoglądać na siebie podczas biegu i w miarę możliwości jechać zespołowo. W meczu zdarzają się jednak różne rzeczy i wszystkiego nie unikniemy, ale liczę, że będzie tego jak najmniej.
To, że drużyna kadrowo nie uległa zmianie jest atutem?
Myślę, że tak. W ubiegłym sezonie niektórzy zawodnicy nie pokazali w pełni swoich możliwości, które w nich drzemią. W szczególności mam tu na myśli Kacpra Worynę, Bartka Smektałę czy Jonasa Jeppesena. Sądzę, że wszyscy skupią się jednak przede wszystkim na wyniku drużynowym. Chcielibyśmy każdy mecz kończyć z dorobkiem przynajmniej 46 punktów.
Według wielu opinii wykluczenie Rosjan sprawia, że wasze szanse na lepszy wynik wzrosły. Zwracacie na uwagę na takie komentarze?
Nie. Skupiamy się na sobie i robimy swoje.
A poczuliście się silniejsi i dodatkowo zmotywowani?
W żadnym wypadku. Nic się u nas nie zmieniło, nie ma żadnego hurraoptymizmu. Jeszcze raz podkreślę, że koncentrujemy się na tym, aby jak najlepiej wykonać swoją robotę.
Czytaj również:
- Polska liga mistrzów najbogatsza w historii
- Piotr Rusiecki: Dziwię się, że rywale pozwolili nam tak mocno poszaleć