[b]
Mateusz Puka (dziennikarz WP Sportowefakty): Już teraz można powiedzieć, że Fogo Unia Leszno dobrze wyszła na listopadowych zmianach. Emil Sajfutdinow i tak nie mógłby wystąpić w lidze, a David Bellego oraz nowi juniorzy prezentują się naprawdę nieźle. Spodziewał się pan, że będzie tak dobrze?
[/b]
Piotr Rusiecki (prezes Fogo Unii Leszno): Do takich przedsezonowych opinii podchodzę bardzo spokojnie, a pierwsze rozliczenia zrobię po czwartym meczu. W 2020 roku dziennikarze próbowali nas pochować i podobnie było przed rokiem. My się jednak nie dajemy i cały czas robimy swoje.
Zeszły rok jednak faktycznie nie okazał się dla was dobry.
Kompletnie nie wyszła nam faza play-off i te porażki wciąż mocno siedzą mi w głowie. Po tym doświadczeniu nauczyłem się, by podchodzić do sportu na chłodno. Rok temu wydawało mi się, że mamy drużynę gotową na walkę o medale, a w decydującej fazie przegraliśmy wszystkie spotkania. Dawno już nie wygraliśmy meczu, więc teraz najważniejsze jest przełamanie.
Czyli wierzy pan w zwycięstwo w piątkowym meczu Unii w Częstochowie?
Staram się podchodzić do sprawy realnie i daje nam małe szanse. Włókniarz prezentuje się bardzo dobrze, dobrze jedzie Bartek Smektała, juniorzy a przede wszystkim zagraniczni liderzy. To będzie bardzo trudny mecz.
ZOBACZ WIDEO Kowalski o odejściu z Włókniarza: Rywalizacja o skład źle na mnie wpłynęła
Jak obecnie wyglądają pana relacje ze Smektałą?
Poprawnie. Normalnie rozmawiamy.
A jak oceni pan formę swoich zawodników?
Trudno powiedzieć, bo tak naprawdę w sezonie przygotowawczym nie było ani jednych zawodów, które pokazałyby rzeczywistą dyspozycję zawodników. Większość z nich testowała sprzęt, a po dobrych biegach odstawiała najlepsze silniki i brała się za kolejne. Widzę jednak, że moi zawodnicy są bardzo dobrze przygotowani do sezonu i to mnie cieszy.
Jak ocenia pan nowe twarze w swoim zespole, czyli Davida Bellego oraz juniorów?
Z Davida na razie jesteśmy bardzo zadowoleni, bo na treningach jest bardzo szybki i bez problemu wkomponował się w nowy zespół. Oby tylko to wszystko przełożyło się potem na punkty w meczach ligowych. Jeśli chodzi o juniorów, to szkoda, że na początku rozgrywek zabraknie Damiana Ratajczaka, ale pozostali rozwijają się naprawdę dobrze. Myślę, że po kilku kolejkach będą w stanie zaskoczyć dużo lepszych rywali.
Zimą dużo mówiło się o kryzysie finansowym Unii Leszno. Czy rzeczywiście jest tak źle?
Z każdym rokiem będzie nam coraz trudniej, bo czołówka finansowa ligi bardzo mocno odjechała. Sam się dziwię, że przy takiej dysproporcji w budżetach, rywale pozwolili nam aż tak mocno poszaleć w ostatnich latach. Patrząc z dystansu, nasze sukcesy są zupełnie nieproporcjonalne do możliwości finansowych. Zdobywając złoto za każdym razem byliśmy w środku stawki pod względem finansów, a mimo to udawało nam się pokonywać dużo bogatszych rywali.
Jaki cel stawia pan przed swoją drużyną w tegorocznych rozgrywkach?
W mojej osobistej kolekcji brakuje mi już tylko brązowego medalu i takie osiągnięcie będę traktował jako duży sukces.
Czytaj więcej:
Prezes Stali realnie o swoim zespole
Pawlicki wykazał się sprytem