Mecz w Gorzowie trzymał w napięciu do ostatniego biegu, w którym kapitalną jazdą popisał się Mikkel Michelsen. Osamotniony po wykluczeniu Jarosława Hampela Duńczyk znakomicie rozegrał pierwszy łuk i pokonał duet Bartosz Zmarzlik - Martin Vaculik. Remis dał lublinianom dwupunktowe zwycięstwo na inaugurację.
Władysław Komarnicki, który tradycyjnie trzymał kciuki za gospodarzy, był rozczarowany wynikiem. Jego zdaniem do końcowego sukcesu zabrakło punktów jednego z liderów.
- Najbardziej zawiódł mnie Martin Vaculik, bo to zawodnik, którego zarząd traktuje jako pierwszego po Bogu, czyli po Zmarzliku. Wszyscy na niego liczymy. Powinien być kimś, kto zdobywa w okolicach kompletu punktów. Dziś pojechał poniżej oczekiwań. Miło zaskoczył mnie natomiast Patrick Hansen. Możemy mieć z niego wiele pożytku. Zaimponował mi zwłaszcza w biegu z Dominikiem Kuberą. Nie odpuścił do samego końca, czym pokazał wielki charakter - przekonuje.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Marek Cieślak: Czas działa na korzyść Włókniarza
Były działacz Stali bronił natomiast Bartosza Zmarzlika, który podobnie jak Martin Vaculik zakończył mecz z dziewięcioma punktami.- Trzeba jednak pamiętać, że Bartek dwa punkty stracił przez defekt, więc jego dorobek powinien być znacznie lepszy. Oczywiście można mówić, że przegrał aż trzy razy z Michelsenem, ale zachowajmy też umiar. Bartek trzyma wysoki poziom niemal cały czas, więc trzeba zrozumieć, że prędzej czy później, zdarzy się mecz, w którym z kimś przegra. To tylko człowiek. Wcale go teraz nie faworyzuję, ale zwyczajnie uważam, że nie możemy od niego oczekiwać, by był maszyną. Czasami w jego buty powinien wejść ktoś inny i tego mi zabrakło. Poza tym Michelsen miał dzień konia. Dla mnie to był klucz do wygranej Motoru, tak jak problemem Stali była słabsza dyspozycja Vaculika - tłumaczy.
Zmarzlik do dziewięciu punktów dorzucił także efektowną jazdę parą, czym zaskoczył obserwatorów piątkowego spotkania. Od razu pojawiły się głosy, że dwukrotny mistrz świata zareagował w ten sposób na słowa prezesa Marka Grzyba, który w rozmowie z WP SportoweFakty zasugerował, że w parze z juniorem powinien jechać zawodnik, który zapewnia asekurację, a Zmarzlik skupia się na wygrywaniu.
- Czytałem wypowiedź prezesa i uważam, że Bartek to człowiek, który wsłuchuje się w różne opinie. Nie sądzę jednak, że go to zdenerwowało lub rozzłościło. Tej reakcji nie traktowałbym w kategoriach złych emocji. Bartek rozumie i potrafi wyciągać wnioski. Moim zdaniem dojrzewa do bycia takim zawodnikiem jak kiedyś Tomasz Gollob, który pięknie holował swoich kolegów. Traktuję to jako dobry początek - tłumaczy.
Komarnicki docenił również trenera Stanisława Chomskiego za to, że tym razem w Gorzowie udało się stworzyć świetne widowisko. Emocje i znakomite ściganie nie poszły jednak w parze z wynikiem, więc pojawia się pytanie, czy Stal nie zmieni za chwilę kierunku i nie zdecyduje się na tor, który zapewni przede wszystkim wygrane.
- Nie obawiam się o to. Nie szukałbym przyczyny tej porażki w torze. Zawodnicy się wjadą i będzie to wyglądać inaczej. Prezes już od dawna mówi, że kosmetyka została zrobiona po to, żeby było więcej prawdziwego sportu. Dziennikarze i telewizja narzekają na jazdę gęsiego. Dziś nie mieliście ku temu podstaw. Walka była naprawdę piękna i tak powinno pozostać - podsumowuje.
Zobacz także:
Cieślak o porażce Włókniarza